Tamten sierpniowy dzień mężczyzna, który był ofiarą Dawida M. jeszcze długo będzie pamiętał. Zatrzymał się na Wojska Polskiego, by kupić „totolotka”. Był już z powrotem przy samochodzie, kiedy zobaczył idącego w jego stronę mężczyznę. Dawid M. nie wyglądał na kogoś, kto ma pokojowe zamiary. Podszedł do pokrzywdzonego i zaczął go okładać po głowie. Kiedy tamten zaczął krzyczeć „Chłopie, co ty robisz! Kim ty jesteś?!” odpowiedzią był tylko bełkot.
Z pomocą pośpieszył kierowca stojącego obok busa. Kiedy Dawid M. rzucił się w jego kierunku mężczyzna szybko go obezwładnił. Nie był jednak w stanie długo utrzymać go w tej pozycji, a próby wezwania policji spełzły na niczym.
Próbował schronić się w pobliskim sklepie, ale personel nie wpuścił go do środka
Poszkodowany kilkakrotnie wybierał numer alarmowy. Bez skutku. Tymczasem kierowca busa nie był w stanie dłużej czekać. Wypuścił furiata i odjechał. Dawid M. ze zdwojoną agresją zaatakował pokrzywdzonego. Ten próbował schronić się w pobliskim sklepie, ale personel nie wpuścił go do środka.
Tymczasem Dawid M. co raz bardziej się rozkręcał. Zaczął grozić mężczyźnie, że go zabije i wyląduje na Mokotowie, a jeżeli ma rodzinę i dzieci, to ich też pozabija. W końcu poszkodowany uwolnił się od napastnika i sam go obezwładnił przewracając na ziemię. Kiedy go przytrzymywał tamten kopał go kolanami w plecy. Musiał to znosić aż do przyjazdu policji, którą w końcu udało się wezwać któremuś z przechodniów.
Jak wynika z relacji pokrzywdzonego, policjanci na początku dość lekko potraktowali całe zdarzenie. Zaczęli od pytania do Dawida M: „Czy będzie już spokojny?” Ku ich zaskoczeniu padła odpowiedź, że nie, nie będzie, za to załatwi ich razem z komendantem i wszyscy wylądują na Mokotowie. Wtedy policjanci potraktowali już interwencję znacznie poważniej. Podczas zatrzymania 36-latek ubliżał im, wierzgał i kopał, czym naruszył nietykalność cielesną obu funkcjonariuszy.
Dla poszkodowanego spotkanie z Dawidem M. skończyło się w szpitalu, gdzie trafił z potłuczeniami głowy i pleców. Był w szoku. Nie potrafił zrozumieć dlaczego obcy mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widział na oczy, napadł go i groził mu śmiercią. Odpowiedzią była dopiero opinia biegłych psychiatrów powołanych przez Prokuraturę Rejonową w Pile, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Biegli orzekli, że sprawca miał całkowicie zniesioną poczytalność
- Biegli orzekli, że sprawca miał całkowicie zniesioną poczytalność - mówi Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile. - Stwierdzili również, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego ponownie czynu zabronionego. Dlatego wnioskują o niezwłoczne objęcie go opieką stacjonarną w warunkach szpitalnych.
Prokurator nie może oskarżyć sprawcy, który był niepoczytalny, ale może złożyć wniosek o zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci zamkniętego zakładu psychiatrycznego. I taki właśnie wniosek w tej sprawie razem z wnioskiem o umorzenie postępowania trafił do sądu. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?