Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁA. Dorota Urbańska: nie można wierzyć esbeckim teczkom. TW "Mania" nigdy nie istniała

Agnieszka Świderska
Radna Dorota Urbańska
Radna Dorota Urbańska Fot. Agnieszka Świderska
Sprawa “Mani”, tajnego współpracownika SB, którym miała być pilska radna Dorota Urbańska, ostatecznie zamknięta. Powód? TW “Mania” nigdy nie istniała. - Nie można wierzyć esbeckim teczkom - mówi Dorota Urbańska.

W upublicznionym w marcu Inwentarzu Archiwalnym IPN pojawiła się informacja o “Mani”, tajnym współpracowniku SB, którym miała być miejska radna Dorota Urbańska. Współpracę miała rozpocząć w 1988 roku i prowadzić ją do jesieni 1989 roku. Tyle że nie było żadnej współpracy. Dorota Urbańska otrzymała w końcu oczyszczającą jej imię informację ze zbiorów dawnej SB: “Wykreślona z ewidencji 26.10.1889 rok. Powód: odmowa współpracy”.

- Nie współpracowałam, nie donosiłam, nikogo nie skrzywdziłam - mówi Dorota Urbańska, wtedy w 1988 roku przełożona pielęgniarek w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Pile. - Moja odpowiedź od początku brzmiała “NIE”. Pamiętam bardzo dobrze tamto spotkanie. W sumie odbyły się trzy albo cztery. Pamiętam stres, strach i niepokój. Też wściekłość i upokorzenie. Jakim prawem można mi było złożyć taką propozycję?

Padła pod koniec 1988 roku, czyli już po potężnej fali strajków, która ostatecznie doprowadziła do Okrągłego Stołu. Jaki był sens werbowania współpracowników na pięć minut przed przysłowiowym zgaszeniem światła?

- Może do końca nie wierzyli, że system padnie, a oni razem z nim - zastanawia się radna. - Kiedy już po latach szukałam swojej teczki nie było jej. Nie byłam nawet specjalnie zaskoczona faktem, że nie zadali sobie trudu jej założenia. Dlatego byłam tak zaskoczona, gdy wypłynęła w tym roku i to w taki sposób, który podważał moją wiarygodność i moralność.

Na to, żeby poznać zawartość swojej czekała w poznańskim oddziale IPN cztery miesiące. Co znalazła w środku?

- Nie można wierzyć w to, co tworzyła służba bezpieczeństwa. Mam prawo tak powiedzieć na podstawie mojej teczki - mówi Dorota Urbańska. - Miałam na przykład otrzymać kwiaty od funkcjonariusza SB w Dzień Kobiet. Nie wchodziło to nawet w rachubę. Po pierwsze nawet nie wiem, czy byłam wtedy w Pile, bo podjęłam inną pracę i rozpoczęłam studia podyplomowe w Warszawie. Po drugie mam niezbyt miłe doświadczenia z tym świętem. Regularnie go nie obchodzę. Tym bardziej przyjmowanie kwiatów jest ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła.

Największe kłamstwo dotyczy jednak ...operacji.

- Nie dość, że mnie zoperowali, to jeszcze mi coś wycięli. To już jest przegięcie. I dobrze, bo ta radosna twórczość pozwala mi dziś podważyć wiarygodność tej teczki - mówi radna.

W wykazie IPN wciąż brakuje informacji o tym, iż z zawartości teczek wynika, że Dorota Urbańska nie była współpracownikiem SB.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto