Piła. Gminie nie opłaca się zabierać wraków

Na własność gminy przeszły dwa wraki, które ponad sześć miesięcy stały na parkingu "Auto Pabich" przy ul. Składowej. To niechciany prezent, ale mimo starań straży miejskiej, nie udało się dotrzeć do ich właścicieli.

Dwa porzucone wraki to volkswagen "garbus" i nissan. Zanim trafiły na parking przynajmniej przez rok stały na parkingach, garbus na prywatnym trawniku.

- Robiliśmy wszystko, by namierzyć ich właścicieli, właściciel garbusa przebywa w Anglii i się nim nie interesował, z kolei nissan nie był nawet zarejestrowany w Polsce. Prawdopodobnie został przywieziony z Niemiec - tłumaczy Wojciech Nosek, komendant straży miejskie w Pile.

Samochody zostały zabrane na parking przy ul. Składowej pod koniec ubiegłego roku. Zgodnie z przepisami po sześciu miesiącach przechodzą na własność gminy. W maju minął ten termin i gmina, chcąc nie chcąc stała się ich właścicielem. Teraz może samochody albo oddać na złomowisko i dostać za sztukę po 500 zł, albo wystawić na licytację. Ale to i tak będzie dla budżetu strata, bo samo opłacenie parkingu za jedno auto to koszt około 3,5 tysiąca złotych.

Niestety, straż miejska nie może już obciążyć tymi kosztami byłych właścicieli aut, nawet jeśli ich namierzyła, czy namierzy.

Obecnie straż miejska szuka właścicieli 4 aut, w tym volvo stojącego na dużym parkingu niedaleko stacji PKP. Auto ma obce numery rejestracyjne i sto tu przynajmniej od lipca ubiegłego roku.

W sytuacji, kiedy trzymanie wraków na płatnym parkingu przez sześć miesięcy tak dużo gminę kosztuje, straży miejskiej nie powinno się spieszyć z jego odholowaniem. Warto jeszcze wiedzieć, że miesięcznie do straży miejskiej wpływa około 30 zgłoszeń o porzuconych samochodach. Większość jest niezasadnych. Zgłaszającym chodzi zwyczajnie o usunięcie auta, które na przykład blokuje im miejsce parkingowe.