Piła. Handlowcy boją się, że zapłacą za remont na targowisku m,iejskim

Remont potrwa trzy lata, będzie wykonywany etapami, żeby nie utrudniać handlowania.

- Chodzi również o pieniądze. Nie bylibyśmy w stanie w jednym roku wykonać wszystkich prac. Remont finansujemy z własnych środków. Myśleliśmy o dofinansowaniu, ale nie spełniamy kryterium - mówi Ksawery Ryń, prezes Tarpilu.

Ile będzie kosztowała modernizacja targowiska, jeszcze nie wiadomo, właśnie przygotowywany jest kosztorys.

- Koszty nie będą małe, ale zapewniam, że nie będzie przez to podwyżek opłaty targowiskowej. Tak jak w latach ubiegłych, podniesiemy ją tylko o różnicę w inflacji - twierdzi prezes.

Co zmieni się na targowisku? Przede wszystkim w dziale rozmaitości zniknie sporo stoisk handlowych. Obecnie jest ich ponad sto, z czego sprzedawcy zajmują około 85 z nich. Po remoncie wydzielonych miejsc będzie tylko 50. Czy nie będzie przez to kłótni o stoiska?

- Nie sądzę. Dziś wielu handlujących wykorzystuje po dwa stoiska, po remoncie będą musieli zmieścić się w jednym. Zauważyliśmy też, że coraz mniej klientów odwiedza ten sektor, więc to naturalne, że się kurczy - tłumaczy Ryń.

Nad pawilonem pojawi się poliwęglanowy dach, w sumie 1,2 tys. metrów kwadratowych. Poszerzone zostaną przejścia, aby bez problemu mogły przejechać kobiety z wózkami. Miejsca targowe będą na noc zamykane roletami, żeby puste szkielety stoisk wieczorem nie szpeciły tej części miasta.

Sprzedawcy, którzy zajmują tę część targowiska, zastanawiają się dla kogo będzie ten remont, skoro handlujących jest coraz mniej.

- Prawie w ogóle nie ma ludzi, są dni, że nic nie udaje nam się sprzedać, nie opłaca się już handlować na targowisku. Nie wytrzymujemy też konkurencji z Bułgarami. Prawie połowa stoisk jest dziś pusta - mówi kobieta handlująca odzieżą dla kobiet.

Handlowców bez wątpienia bardziej ucieszyłoby obniżenie opłaty targowej niż remont stoisk, które za chwilę mogą być puste.