Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piła. Koniec śledztwa w sprawie śmierci 2-letniej Lilianki. Prokuratura oskarżyła rodziców o zabójstwo dziecka

Agnieszka Świderska
Szymon B. od śmierci Lilianki przebywa w areszcie
Szymon B. od śmierci Lilianki przebywa w areszcie Fot. Archiwum TP
Nawet kara dożywotniego więzienia grozi 24-letniej Angelice B. i jej 24-letniemu mężowi, Szymonowi B., których pilska prokuratura oskarżyła o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Poznaniu, przed którym będzie toczyć się proces.

Będzie to z pewnością jedna z głośniejszych spraw tego roku. Ofiarą pary zabójców z Piły było dziecko, 2-letnia Lilianka. Angelika B. jako jej matka miała szczególny obowiązek zapobiegania wszelkim niebezpieczeństwom, które mogły jej grozić. Zdaniem prokuratury, nie tylko naraziła Liliankę na takie niebezpieczeństwo, ale doprowadziła do jej śmierci pozwalając, by dziewczynka konała przez kilka dni.

Doprowadziła do śmierci Lilianki pozwalając, by dziewczynka konała przez kilka dni.

A wszystko to, by chronić swojego nowego męża 24-letniego Szymona B., z którym od niedawna była w związku. Nie był ojcem Lilianki. Nie próbował go zastąpić, choć sam był ojcem dziewczynki w tym samym wieku co Lilianka. To właśnie do tamtej, drugiej córki, przytulał się na zdjęciach pokazywanych w mediach po tragedii. Jak traktował Liliankę?

- Wiele razy ją popychał, szarpał, przewracał, podnosząc z ziemi uderzał główką o metalowe części łóżka - wyliczała Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile, już na początku śledztwa.

Rok temu, w piątek, 17 marca, nie zrobił nic, czego nie zrobił wcześniej. Kiedy nie szło mu w komputerowej grze wyładował się na Liliance. Chwycił ją, obrócił i z całej siły pchnął na metalową framugę drzwi. Nie przejął się kiedy upadła. Pewnie tak samo zareagował w styczniu, kiedy pierwszy raz złamała kość czaszki rzekomo spadając z ...fotelika ustawionego na komodzie.

Kiedy Szymon B. rzucił nią o futrynę i upadła doznała złamania kości czaszki w tym samym miejscu, co wcześniej. Kości dopiero się zrastały. Kolejny uraz skończył się tragedią: niezdiagnozowany i nieoperowany doprowadził do nieodwracalnego uszkodzenia i śmierci pnia mózgu. Lilianka zmarła na stole operacyjnym. Tamtego feralnego piątego dnia, 21 marca, trafiła do szpitala już w stanie krytycznym, nieprzytomna. Na pomoc był czas wcześniej.

Angelika B. nie może bronić się w sądzie, że nic nie wiedziała o pogarszającym się stanie dziecka, z którym kilka razy w tych dniach trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w pilskim szpitalu i raz do lekarza rodzinnego. Lilianka była senna, apatyczna, nie miała apetytu.

Zamiast ratować dziecko doprowadziła do jego śmierci

- Oskarżona znała przyczynę. Nie tylko okłamywała lekarzy nie mówiąc im prawdy o doznanym przez dziecko ciężkim urazie głowy. Zaprzeczała kiedy to sugerowali. Zamiast ratować dziecko doprowadziła do jego śmierci - mówi prokurator Bartłomiej Urban, zastępca prokuratora rejonowego w Pile.

Ani Angelika B., ani Szymon B. nie przyznają się do winy. Odmawiają też składania wyjaśnień.

CZYTAJ WIĘCEJ W NAJNOWSZYM TYGODNIKU PILSKIM

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto