Kiedy w 2007 roku Wojciech O. otwierał na pilskim cmentarzu swoją firmę, nie miał jeszcze żadnych kłopotów. Pomysł na biznes był prosty: zamawiał u wykonawcy gotowe nagrobki zgodne z życzeniem klienta i zajmował się ich montażem. Tyle że już po roku, kiedy zaczął mieć problemy z alkoholem, podpisywał umowy, z których nie miał zamiaru wcale się wywiązać.
Brał za to zaliczki od 900 zł do 3 tys. złotych. Był na tyle bezczelny, że jedną z rodzin, od której wziął wcześniej 900 złotych zaliczki, odwiedził w domu, oświadczając, że właśnie się wybiera po kamień na nagrobek. Zażądał dodatkowego tysiąca złotych, które od razu przepił. Kiedy mijały kolejne terminy, a zniecierpliwieni klienci próbowali się z nim skontaktować, wyłączył telefon.
Na dwa lata zniknął z Piły. Jak się okazało, wyjechał do pracy do Holandii. Kiedy w lipcu pierwszy raz wrócił do Polski, czekała już na niego policja, wściekli klienci oraz prokurator. Ponieważ była obawa, że pozostawiony na wolności znowu może zniknąć na kolejne dwa lata, trafił do aresztu.
Za przepite nagrobki grozi mu do 8 lat więzienia. Będzie musiał również zwrócić pieniądze oszukanym klientom.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
