Przebudowa trasy na Płotki kosztowała 3,4 mln złotych i miała być spełnionym snem na dwóch kółkach. Według rowerzystów zapowiada się koszmarnie.
- Patrząc na inne ścieżki już widziałem jak super będzie wyglądała ta na Płotki. A tu taka pomyłka. Tragedia. Z karnego na out - mówi Marcin Żmuda, jeden z rozczarowanych rowerzystów.
- Nie ma mowy o żadnej pomyłce - mówi Jolanta Sobieszczyk, dyrektor wydziału rozwoju i funduszy europejskich. - Jest jedna trasa dla wszystkich, na której pierwszeństwo będą mieli piesi.
Czy nie łatwiej było jednak rozdzielić rowerzystów od pozostałych użytkowników dzieląc 4-metrową trasę na pół?
- Wbrew pozorom nie - mówi Jolanta Sobieszczyk. - To będzie pierwsza w Pile trasa, która musi mieć swój regulamin. Taki był wymóg ministerialnego programu, z którego otrzymaliśmy dotację na tę inwestycję. Regulamin będzie prawem miejscowym i za złamanie jego przepisów będą nakładane mandaty. Gdyby trasa była podzielona na dwie, to ten podział musiałby się znaleźć w regulaminie. Efekt? Kijkarz albo matka z wózkiem, którzy zeszliby na pas dla rowerzystów, mogliby zostać ukarani. I odwrotnie.
Nie ma linii, nie ma kary. Dodatkowy argument: rowerzyści mieliby swój dwumetrowy pas tylko dla siebie, a na drugim musieliby się zmieścić spacerowicze, kijkarze, biegacze i rolkarze. Za duży tłok.
- Tak jest bardziej demokratycznie - mówi dyrektor Sobieszczyk. - To może być lekcja szacunku dla nas wszystkich. Jako różni użytkownicy tej trasy będziemy musieli nauczyć się nawzajem szanować.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?