Jak długo jest tutaj to boisko, takiego wypadku jeszcze nie było, choć to nie pierwszy przypadek, że ktoś wspina się na nasz dach, by ściągnąć z niego piłkę. Mam nadzieję, że to zdarzenie będzie dla wszystkim ostrzeżeniem - zaczyna Dariusz Kubicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Pile.
Chodzi o tragiczne zdarzenie, które miało miejsce ponad dwa tygodnie temu przy głównej siedzibie MOSiR, która znajduje się na stadionie żużlowym przy ul. Bydgoskiej w Pile. Około godziny 20., gdy zapadł już zmrok, tuż przed wejściem do obiektu znaleziono rannego 38-letniego mężczyznę. Był nieprzytomny i leżał w kałuży krwi na samym betonie.
- Otrzymaliśmy wezwanie i natychmiast udaliśmy się na miejsce. Mężczyzna spadł z dachu. Zakwalifikowaliśmy to zdarzenie jako nieszczęśliwy wypadek - mówi Andrzej Latosiński, z pilskiej komendy policji.
Mężczyznę w ciężkim stanie karetka zabrała do szpitala w Pile, trafił na odział intensywnej terapii.
- Tego dnia przebywałem w biurze do godziny w pół do siódmej wieczorem. Wychodziłem jako ostatni, przed naszym wejściem było już pusto. Na boisku młodzież grała w piłkę. Około godziny 20. dostałem telefon, że doszło tu do wypadku. Jeszcze rano były widoczne tu ślady krwi - opowiada Dariusz Kubicki.
Nikt nie wie dokładnie jak doszło do zdarzenia, bo świadków nie było. Można jedynie snuć przypuszczenia. Do budynku MOSiR od tyłu przylega boisko typu „Orlik” należące do Szkoły Podstawowej nr 2. Jest cały czas obłożone, bo dzieci i młodzież chętnie z niego korzystają.
- Tego dnia też grali - wtrąca Kubicki. - Zakładam, że piłkę ktoś kopnął za mocno i wpadła na dach, a mężczyzna postanowił po nią wejść. Mógł wspiąć się po rynnie, bo jest to możliwe. Potem pewnie próbować zejść z dachu od frontu. Nad wejściem jest wystający daszek z pleksi i konstrukcja stalowa, po której mógł chcieć zjechać. No i stało się. Pewnie było już ciemno, bo nasz stadion nie jest oświetlony, przed wejściem nie ma też żadnej lampy.
Dyrektor MOSiR- u przyznaje, że piłki lądujące z boiska na dachu to nic nowego.
- Średnio w tygodniu z dziesięć piłek z niego ściągamy - mówi. - Ale my robimy to bezpiecznie. Środek dachu jest dość wypukły. Piłki wpadają tam w nieckę, a my wchodzimy po nie od wewnątrz budynku po schodach -- tłumaczy Kubicki i pokazuje kącik, w którym piłki są przechowywane. W poniedziałek leżało w nim jeszcze sześć piłek...
- Wszystkie czekają na właścicieli. Nie trzeba się wspinać na dach. Można je odebrać u nas codziennie, od rana do godziny 15. Nie warto ryzykować zdrowiem i życiem - apeluje jeszcze dyrektor Kubicki
Stan mężczyzny jest nadal ciężki. Doznał wielonarządowych urazów, w tym twarzy. 30 września z oddziału intensywnej terapii został przeniesiony na oddział urazowo-ortopedyczny.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?