Pożar kamienicy w Pile
Mieszkańcy bardzo starej i mocno nadgryzionej zębem czasu kamienicy przy Alei Powstańców Wielkopolskich 9 w Pile mogą mówić o wielkim szczęściu, za którym stoi ich sąsiad Mariusz Broniarek. W nocy z 17 (sobota) na 18 (niedziela) grudnia w jednym z mieszkań pojawił się ogień. Mieszkanie był puste, po remoncie. Wszyscy spali, a to nie wróżyło niczego dobrego.
- Mój brat wykazał się czujnością i odwagą i - być może - uratował życie mieszkańców całej kamienicy, ponieważ gdyby nie jego reakcja i czujność, mogłoby dojść do tragicznego w skutkach wybuchu płonącego piecyka gazowego -
o zdarzeniu zawiadomiła nas pani Sylwia, która jest dumna ze swojego brata.
Straż pożarna faktycznie interweniowała w tę noc przy Alei Powstańców Wielkopolskich.
- O 02.36 otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze piecyka gazowego. Gdy dojechaliśmy na miejsce rzeczywiście zastaliśmy taką sytuację. Na szczęście, był to pożar bez obecności gazu. Mieszkanie było w czasie remontu, nikt w nim nie mieszkał -
mówi kpt. Paweł Kamiński z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pile.
Strażacy szybko przystąpili do akcji gaśniczej. Przed ich przyjazdem zadbano o bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców kamienicy.
- Zanim przyjechaliśmy, odbyła się ewakuacja mieszkańców. W sumie, przed kamienicą stało jakieś dziesięć osób -
dodaje kpt. Paweł Kamiński i chwali postawę mieszkańców.
Jak się okazuje, to dzięki czujności pana Mariusza Broniarka - być może - udało się zapobiec tragedii. Mężczyzna późno wrócił do domu i jeszcze w nocy postanowił wyjść ze swoim psem na spacer. Wówczas, z mieszkania obok usłyszał dziwne dźwięki.
- Najpierw pomyślałem, że ktoś włączył pralkę, ale potem zdałem sobie sprawę z tego, że mieszkanie stoi puste.
Pan Mariusz wyszedł na zewnątrz budynku i zajrzał w okna sąsiedniego mieszkania. Wtedy zauważył, że w środku coś "się świeci". Nie dowierzał temu, co widzi.
- Zobaczyłem piecyk gazowy i wychodzące z niego płomienie. Natychmiast, obudziłem sąsiadkę i zadzwoniliśmy po straż pożarną. Później, obudziliśmy resztę mieszkańców i wyprowadziliśmy ich z kamienicy -
opowiada pan Mariusz.
Tę noc z pewnością zapamięta na zawsze. Adrenalina buzowała w jego żyłach.
- Myślałem, że dojdzie do wybuchu gazu, nie chciałem stracić więc ani sekundy - podkreśla mężczyzna.
Można powiedzieć, że pan Mariusz jest bohaterem. Czy tak się jednak czuje? Skromność mu na to nie pozwala.
- Miło jest zrobić coś dobrego.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?