Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pilski sąd skazał kosmetolog. Chodziło o zabieg powiększania ust

Agnieszka Świderska, Norbert Kowalski
Na początku roku "Głos Wielkopolski" opisał historie kobiet, które twierdzą, że zostały skrzywdzone przez różnych kosmetologów. Tak wyglądały ich twarze po zabiegach u kosmetologów w całej Polsce
Na początku roku "Głos Wielkopolski" opisał historie kobiet, które twierdzą, że zostały skrzywdzone przez różnych kosmetologów. Tak wyglądały ich twarze po zabiegach u kosmetologów w całej Polsce Fot. Archiwum
Kosmetolog skazana przez pilski sąd za nieumyślne uszkodzenie ciała klientki. Skutki zabiegu powiększania ust okazały się wyjątkowo bolesne. Zawinił kwas. Tymczasem pilski wyrok nie oznacza jeszcze końca kłopotów skazanej kosmetolog. Toczy się przeciwko niej jeszcze jedno postępowanie. Również o uszkodzenie ciała klientki.

To był impuls. Poszkodowana kobieta uległa namowom koleżanki, która powiększyła sobie usta w gabinecie wtedy jeszcze pilskiej, dziś poznańskiej kosmetolożki Agnieszki N. Zadzwoniła i okazało się, że zabieg może być wykonany od ręki. Był początek lipca 2017 roku. Zabieg wykonała pracownica Milena S. Użyła kwasu, który jak się okazało, nie miał w ogóle prawa znaleźć się w gabinecie. Nie został bowiem dopuszczony na europejski rynek.

Kwas na fałszywych papierach

W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że rzekomy certyfikat wystawiony przez czeską firmę nostryfikującą został sfałszowany. Tyle że ani Agnieszka N., ani Milena S. nie mogły o tym wiedzieć. Takiej wiedzy nie miał również hurtownik, który ściągnął produkt do Polski. Sąd wytknął jednak kosmetolożce, że nie powinna używać produktu, który nie miał ulotki w języku polskim. Że było to ryzykowne.

Kwas został jednak wstrzyknięty w usta klientki, która już następnego dnia zgłosiła się do gabinetu z “nierównością”. Milena S. odmówiła wykonania korekty uważając ją za niepotrzebną. Jak wyjaśniała w rozmowie “Głosem Wielkopolskim” opuchlizna dzień po zabiegu była normalnym zjawiskiem, który nie wymagał żadnej ingerencji. Agnieszka N. wykonała jednak zabieg wyrównania, który polegał na dostrzyknięciu preparatu i który zdaniem byłej pracownicy mógł być źródłem późniejszych powikłań.

Te dały o sobie znać kilka miesięcy później. Usta zaczęły puchnąć i dało się wyczuć w nich guzek. Jak zeznała poszkodowana, nie mogła jeść, nie mogła mówić i czuła się tak jakby usta miały jej wybuchnąć. Skończyło się wizytami u specjalistów i farmakologiczną terapią. Leczenie trwało dwa miesiące, a sprawa znalazła się w prokuraturze.

Skończyła się aktem oskarżenia przeciwko Agnieszce N. i Milenie S. Prokurator zarzucił im nieumyślne spowodowania rozstroju zdrowia trwającego powyżej 7 dni w związku z wykonywanymi zabiegami powiększenia ust. Jak wynikało z opinii powołanego do sprawy biegłego, sprawcą całego zamieszania i niepotrzebnego cierpienia był podejrzany kwas.

Wyrok na pustej sali

Agnieszka N. przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze. Milena S. nie przyznała się. Jej sprawę wyłączono do odrębnego postępowania. W środę w Sądzie Rejonowym w Pile zapadł wyrok w sprawie Agnieszki N. Sąd uznał ją winną i skazał na karę grzywny w wysokości 3500 złotych. Obciążył ją także połową kosztów procesu.

- W ocenie sądu to sprawiedliwa i wystarczająca kara dla oskarżonej

- podkreśliła sędzia Kinga Sterczała.

W momencie ogłaszania wyroku na sali nie było ani oskarżonej, ani poszkodowanej. Wyrok nie jest prawomocny.

Poszkodowana klientka w 2019 roku ponownie przeszła zabieg powiększenia ust. Wykonała go u Mileny S. Tym razem wszystko skończyło się dobrze.

- Nigdy nie miałam najmniejszych zastrzeżeń do pracy Mileny S. - zaznacza pokrzywdzona. - Podkreślałam to od samego początku. Także w zeznaniach. Moim zdaniem ta kobieta nie powinna w ogóle zostać oskarżona, gdyż bardzo dobrze wykonała swoją pracę. I nadal ją wykonuje. Jest w stu procentach godna zaufania i ta sprawa nie powinna się na niej odbić. Całkowitą odpowiedzialnością za to, co się stało obarczam Agnieszkę N. To ona odpowiadała za jakość używanych w gabinecie preperatów. Karę uważam za śmieszną. Jest niewspółmierna nie tylko w stosunku do tego, co przeżyłam, ale także do kosztów prywatnego leczenia, które musiałam ponieść.

Drugie śledztwo

Obecnie Agnieszka N. prowadzi gabinet kosmetyczny w Poznaniu. Prokuratura prowadzi cały czas drugie śledztwo w sprawie ewentualnego uszkodzenia ciała i narażenia zdrowia innej klientki. Chodzi o panią Laurę, której historię szeroko opisaliśmy na początku tego roku. Kobieta wykonywała zabieg wyszczuplenia twarzy oraz powiększenia ust u kosmetolog z Poznania. Agnieszka N. założyła pani Laurze pod skórą samorozpuszczalne „haki” i nici PDO.

Po zabiegu pani Laura odczuwała ból. Szybko doszła do tego opuchlizna oraz wysoka temperatura. Pomogła dopiero interwencja chirurga plastycznego, dr. Waldemara Jankowiaka. Lekarz nie miał wątpliwości, że w najgorszym przypadku kobieta mogła nawet stracić życie z powodu komplikacji po zabiegu. Z kolei Agnieszka N. zapewniała, że zabieg wykonała prawidłowo.

Po nagłośnieniu sprawy pani Laury do redacji "Głosu Wielkopolskiego" zgłosiły się inne kobiety, które twierdziły, że także zostały skrzywdzone przez Agnieszkę N.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto