Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Płonący dom, ginące zawody i nadzieja dla kopalni. Tygodnik Pilski, lata 1993-1994

Wojciech Dróżdż
Wojciech Dróżdż
Od zawsze wiadomo, że ogień i alkohol w dużym stężeniu to mieszanka piekielna. Nie zdążyli się o tym przekonać dwaj mężczyźni, którzy spłonęli we śnie po jednej z domowych libacji. Kończyła swój żywot kolejowa trasa z Wągrowca do Damasławka, ginęło też wiele tradycyjnych zawodów. Wydawało się, że lepsze czasy nadchodzą dla kopalni w Wapnie. Za to całkiem dobre wieści spływały ze światka sportowego...

Nr 724, 5.12.1993 r.

W internacie Zespołu Szkół Zawodowych Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa w Pile miało ostatnio miejsce wydarzenie, które określić można jako ekscesy na tle seksualnym. Starsi wiekiem wychowankowie, urządziwszy potajemnie imprezę wzorowaną na nieoficjalnej obrzędowości wojskowej, zmusili swoich najmłodszych kolegów do obnażenia się i udziału w perwersyjnych „igraszkach” seksualnych. Dyrekcja szkoły, powiadomiona o tak skandalicznym zachowaniu się uczniów starszych roczników, zareagowała bardzo ostro. Zwołano posiedzenie rady nauczycielskiej, zapraszając na nie rodziców uczniów, którzy byli bądź inicjatorami, bądź asystentami inicjatorów tej idiotycznej zabawy. Czterech chłopców decyzją rady usunięto ze szkoły, siedmiu innych z internatu. (…) Wtajemniczeni twierdzą, że w wielu internatach dzieje się źle, bo brakuje sił i środków na właściwą pracę wychowawczą. A rodzice w coraz mniejszym stopniu współpracują ze szkołą i nielicznymi wychowawcami w internatach. Do tego trzeba uwzględnić ogrom kaset wideo ogólnie dostępnych, upowszechniających gwałt, przemoc i dewiacje seksualne. A młodzież jest podatna na tego rodzaju „wzory”. (J.A.)

Nr 725, 12.12.1993 r.

W noclegowni prowadzonej przez Izbę Wytrzeźwień w Pile, która tę działalność od pewnego czasu wpisaną ma w swym statucie, obecnie mieszka czterech bezdomnych mężczyzn. (…) W noclegowni mają nie tylko ciepło, ale i dobre warunki. Mieszkają w dwuosobowych pokojach. Mają do dyspozycji łazienkę z ciepłą wodą i kuchnię. (…) Dzienny pobyt w noclegowni kosztuje 20 tys. zł. Jeden z bezdomnych, rencista, sam ponosi koszty zakwaterowania, płacąc 530 tys. zł miesięcznie. Za pozostałych płaci gmina z funduszu pomocy społecznej. Noclegownia jest dla nich domem. Nikt z personelu Izby Wytrzeźwień nie narusza tej prywatności. Z kolei bezdomni starają się nie zakłócać pracy tej instytucji. Nie kręcą się po korytarzach wtedy, gdy do Izby Wytrzeźwień zwożeni są „klienci”. (…) W październiku Izba Wytrzeźwień zarejestrowała 220 przyjęć, w listopadzie ponad sto, w tym trzy kobiety i dwóch nieletnich. (zp)

Nr 726, 19.12.1993 r.

Decyzja Waldemara Jordana o odejściu ze stanowiska wojewody pilskiego była znana od dawna, ale mimo jego oficjalnej prośby o odwołanie, przedstawionej szefowi Urzędu Rady Ministrów, pełnił on swoją funkcję jeszcze przez pierwszy tydzień grudnia. Oficjalna decyzja o przyjęciu rezygnacji W. Jordana zapadła dopiero 8 grudnia. Dzień wcześniej na stanowisko wicewojewody pilskiego został powołany Eugeniusz Jarysz, prezes Zarządu Wojewódzkiego PSL. (waw)

Nr 727, 26.12.1993 r.

Żużel zimą? - to jakieś nieporozumienie… A jednak nie, w połowie grudnia, w Pile odbył się turniej żużlowy! Były to naprawdę niezapomniane zawody. Wielkie brawa należą się organizatorom, przede wszystkim dyrektorowi klubu Mirosławowi Mumotowi, jak i zawodnikom, a szczególnie braciom Gollobom, którzy sprawili, że impreza stała się pasjonującym widowiskiem. Na stadionie pilskiej Polonii ponad 5-tysięczna widownia miała też szereg innych niż sportowe atrakcji – był więc K. Hołyński przebrany za świętego Mikołaja, były reflektory oświetlające tor, fajerwerki – słowem – niepowtarzalna atmosfera. Już teraz można sobie wyobrazić, jakie tłumy przyjdą na stadion w… styczniu – tak, tak, zapowiada się następny zimowy show. A w sobotniej imprezie czołówka wyglądała następująco: 1. T. Gollob, 2. J. Gollob, 3. K. Okupski, 4. Z. Kasprzak, 5. A. Huszcza.

Nr 729, 9.01.1994 r.

Postawienie wapnieńskiej kopalni w stan likwidacji w lipcu 1991 roku pozbawiło pracy sporą część mieszkańców tej małej gminy. (…) Dzisiaj nadzieje na to, że w Kopalni znowu ruszy produkcja, a ludzie znajdą w niej zatrudnienie, są coraz bardziej realne. Jak nas bowiem poinformował likwidator Kopalni, Józef Kosiński ostatnio w Urzędzie Wojewódzkim w Pile zakończyły się rozmowy w sprawie utworzenia na części majątku Kopalni spółki z udziałem Skarbu Państwa. Jej celem będzie uruchomienie wydobycia i przetwarzania gipsu. (…) Wiadomości te ucieszą wierzycieli kopalni, którzy odzyskają dzięki temu swoje podstawowe należności. Z pewnością jednak jeszcze bardziej ucieszą się z niej mieszkańcy gminy, z których – jak nas zapewniał likwidator – od 50 do 100 powinno dostać w starej – nowej kopalni pracę! (kor)

Nr 733, 6.02.1994 r.

Był czas, gdy każda dobra gospodyni kisiła kapustę i ogórki w małych lub dużych drewnianych beczkach. Był czas, gdy każda szanująca się kobieta nosiła kapelusz, a do dobrego tonu należało mieć swoją modniarkę. Dziś kiszoną kapustę i ogórki kupić można w każdym niemal sklepie, kobiety zaś niechętnie zdobią swoje głowy kapeluszami. Bednarz, klepiący niegdyś beczki, czy modniarka, szykująca kapelusze – to obecnie coraz częściej nic nie mówiące słowa… Odeszli, bo przestali być ludziom potrzebni. Ich los podzielili też kołodzieje, garncarze, trykotarze i studniarze. Wszystkich odrzucił postęp i rozwój cywilizacyjny. Dzisiaj na ścieżkę zapomnienia wstępują następni… (Piotr Korpowski)

Nr 734, 13.02.1994 r.

W nocy, 1 lutego na ulicy Siemiradzkiego w Pile spłonął budynek. W nomenklaturze strażaków, pożar został określony jako mały. Szybko jednak stwierdzono, że bardzo tragiczny. Wśród zgliszczy odkryto dwa zupełnie zwęglone ciała. Leżały obok siebie. Śmierć zastała ich w łóżku. (…) - To na pewno B., a ten drugi to może być taki jeden jego kumpel od „dykty” - mówiono. Raz po raz powiadano, że można było przewidzieć, iż życie B. zakończy się w tak tragiczny sposób. Dla niego jedynym sensem żywota było picie. Pił dużo i wszystko, od lat nie stronił od denaturatu. - Jakie życie, taka śmierć… - filozoficznie stwierdził jeden z sąsiadów. (Bożena Wolska)

Nr 735, 20.02.1994 r.

Damasławek dzieli od Wągrowca nieco ponad 20 kilometrów. Łączy: dobra, niezniszczona droga asfaltowa i linia kolejowa. Niestety, po tej ostatniej pociągi już nie jeżdżą – 1 lutego br. linię kolejową zamknięto. Podobno była nierentowna. W kalkulacjach tych pominięto jednostkowe dramaty mieszkających przy niej ludzi – ludzi odciętych od świata… (Piotr Korpowski)

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto