Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pojechali zamknąć park, uratowali człowieka. Strażnicy miejscy nagrodzeni za akcję pod pensjonatem Park

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Adrian Starzyński i Marlena Wełnic, strażnicy bohaterami
Adrian Starzyński i Marlena Wełnic, strażnicy bohaterami Fot. Agnieszka Świderska
Dwoje pilskich strażników miejskich - Marlena Wełnic i Adrian Starzyński uratowało człowieka. A pojechali tylko zamknąć bramę w Parku Miejskim.

W szystko rozegrało się w piątek, 13 grudnia, późnym wieczorem. Pełniący razem służbę Marlena Wełnic i Adrian Starzyński pojechali do Parku Miejskiego zamknąć bramę. Tam podbiegł do nich kierowca taksówki prosząc o pomoc: ze schodów prowadzących do pensjonatu Park spadł mężczyzna. Upadek był poważny. Stracił przytomność.

- Kiedy podbiegliśmy mężczyzna jeszcze oddychał, ale w pewnym momencie nie wyczuwaliśmy już ani oddechu ani pulsu - relacjonuje Marlena Wełnic.

Na spontanicznie rzucone hasło ”pompować” rozpoczęli resuscytację. Strażnik uciskał, strażniczka prowadziła sztuczne oddychanie. Zmieniła ich dopiero ekipa pogotowia która przejęła od nich nieprzytomnego mężczyznę. Ze strażników emocje opadły dopiero po powrocie do domu, a wtedy nie dały im zasnąć.

- Długo wracałem myślami do każdej sekundy naszej akcji - mówi Adrian Starzyński.

- Gdyby ktoś mnie zapytał jak długo prowadziliśmy resuscytację miałabym problem z odpowiedzią - mówi Marlena Wełnic. - To był moment i jednocześnie wieczność.

Ratownicy nie mieli wątpliwości, że gdyby nie pomoc udzielona przez strażników na ratunek dla tego mężczyzny byłoby już za późno. Uratowali mu życie. Żadne z nich nie czuje się jednak bohaterem.

- To nasza praca. Jesteśmy przeszkoleni do tego, by udzielać pierwszej pomocy i myślę, że każda osoba powinna się tak zachować, a już na pewno funkcjonariusz - mówi Adrian Starzyński.

- Mundur zobowiązuje - nie ma wątpliwości Marlena Wełnic.

O uratowanym przez siebie mężczyznę wiedzą niewiele.

- Odjeżdżali z tlącym się w nim jeszcze życiem. I mamy nadzieję, że wciąż żyje. To byłaby dla nas największa nagroda - mówi Marlena Wełnic.

Co było najtrudniejsze w całej akcji?

- Wcale nie jej prowadzenie, ale moment jej rozpoczęcia. Czy on jeszcze oddycha? Czy już nie? Udzielałem już wcześniej pomocy, ale po raz pierwszy znalazłem się w sytuacji, w której ludzkie życie wisiało na włosku - mówi Adrian Starzyński.

Dla Marleny Wełnic była to już kolejna taka akcja: dwa lata temu z koleżanką z patrolu przekonała desperata, by nie skakał z mostu. Za akcję w parku strażnicy zostali nagrodzeni przez prezydenta Piotra Głowskiego.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto