18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja w żałobie po śmierci kolegi

Michał Nicpoń
Prawie tysiąc osób pożegnało w czwartek na Cmentarzu Komunalnym w Pile tragicznie zmarłego 31-letniego policjanta drogówki Roberta Grabińskiego. Prowadząca sprawę jego śmieci prokuratura postawiła zarzut spowodowania wypadku 54-letniej pilance

W czwartek policyjne syreny jeszcze raz obwieściły całemu miastu o śmieci 31-letniego sierżanta sztabowego Roberta Grabińskiego. Kondukt prowadzony przez policyjne motocykle przejechał przez miasto spod kościoła św. Antoniego na Cmentarz Komunalny przy Motylewskiej. Policjanta żegnało prawie tysiąc osób. W czasie mszy św. do otwartej trumny jeden z kolegów wrzucił białe rękawiczki...

- Bolesna to chwila, kiedy trzeba żegnać człowieka pełnego optymizmu i planów na życie - mówił nad trumną zastępca komendanta wielkopolskiej policji, Romuald Głowacki.

- Przeżywamy tragedię po stracie tak dobrego człowieka - mówiła w czasie pogrzebu Beata Różniak-Krzeszewska, komendant pilskiej policji. - Otwartego, ciepłego, życzliwego, na którego każdy z przełożonych i współpracowników mógł zawsze liczyć.

W pogrzebie udział wzięła nie tylko rodzina i znajomi oraz współpracownicy z pilskiej policji, ale również delegacje komend policji z całego regionu; również komendy wojewódzkiej w Poznaniu, kompania honorowa Policji oraz orkiestra policyjna z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Kolegę żegnali motocykliści z klubu "Husaria".

Robert Grabiński swoją karierę w policji rozpoczął w 2001 roku. Wkładając mundur po raz pierwszy miał zaledwie 21 lat. Cztery lata później w Szkole Policji w Słupsku zdał egzamin na stopień sierżanta policji.

- Zawsze stał na pierwszej linii, był wzorem profesjonalizmu - podkreśla komendant pilskiej policji Beata Różniak - Krzeszewska.

Nienaganną opinię o policjancie potwierdzają jego najbliżsi przełożeni. Dariusz Klawa, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego pilskiej policji o wypadku dowiedział się od dyżurnego. Pojechał na miejsce.

- Każdy chciałby mieć takiego pracownika - mówi. - W życiu nie spodziewałem się, że przyjdzie mi żegnać swojego człowieka. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz - dodaje.

Do motocykli od początku Roberta bardzo ciągnęło.

- Niektórzy po prostu źle się na nich czują. Jest nawet taki przepis, że policjant po 40 roku życia musi wyrazić zgodę na służbę na motocyklu. Robert sam się zawsze dopytywał, czy dziś go wyślę na motocykl, czy nie. On czuł się na nim doskonale - opowiada naczelnik pilskiej drogówki.

Podkreśla jednocześnie, że nad wyraz był rozważny, jak na swój wiek.

- Kolegom mówił: nie spieszmy się, musimy dojechać na miejsce i pomagać innym ludziom, a nie żeby nam trzeba było pomagać - wspomina Dariusz Klawa.
W policji, również w drogówce, służył jego ojciec. Brat także nosi mundur, tyle że strażacki.

31-letni policjant do szaleństwa zakochany był w swojej córeczce - Nikoli. W jego pokoju w komendzie wszędzie stały jej zdjęcia. Czasem przychodził z nią nawet, gdy nie miał służby.

W niedzielę, 26 czerwca, Robert Grabiński zaczynał służbę wyjątkowo odświętnie. Dobrze wypastowane buty, biały policyjny t-shirt z nowej kolekcji, który założył jako pierwszy w jednostce. "Jest niedziela, muszę wyglądać odświętnie" - ponoć mówił. Dziś koledzy z rozrzewnieniem komentują, że jakby się na tę śmierć szykował...

Tymczasem w sprawie wypadku prowadzone jest prokuratorskie śledztwo. Naruszenie zasad bezpieczeństwa i spowodowanie wypadku na skutek którego śmierć poniósł policjant - taki zarzut usłyszała w piątek w pilskiej prokuraturze 54-letnia Maria K., która siedziała za kierownicą opla corsy tego tragicznego dnia. Grozi jej nawet 8 lat więzienia.

Postępowanie prowadzone przez prokuraturę potwierdziło wstępnie opisywaną wersję wydarzeń, które rozegrały się w niedzielę 26 czerwca na odcinku alei Wojska Polskiego. Zdaniem prokuratury kobieta siedząca za kierownicą opla corsy (kierowniczka jednej z placówek podległych pilskiemu ratuszowi), nie zachowała należytej ostrożności przy zmianie pasa ruchu z lewego na prawy i zajechała drogę, jadącemu prawym pasem w tym samym kierunku policjantowi na motocyklu. Funkcjonariusz stracił panowanie nad motorem i uderzył w przydrożną lampę. Zmarł w szpitalu po około godzinie od wypadku, na skutek rozległych obrażeń głowy.

Wiadomo, że motocykl, którym jechał policjant, był w chwili zdarzenia pojazdem uprzywilejowanym - jechał na sygnale (zarówno świetlnym, jak i dźwiękowym).

- Policjant wypełniał polecenie dyżurnego, który wezwał go do kolejnego zdarzenia - wyjaśnia Maria Wierzejewska Raczyńska, szefowa pilskiej prokuratury.

Kierująca oplem, 54-letnia mieszkanka Piły, była trzeźwa. Potwierdziły to przeprowadzone badania. Kobieta nie przyznaje się do winy. Odmówiła też składania wyjaśnień.

- Ma do tego prawo - wyjaśnia prokurator. - Prowadzimy dalsze czynności, które doprowadzą do skierowania do sądu aktu oskarżenia - dodaje.

Prokuratura zdecydowała o wydaniu zakazu prowadzenia pojazdów Marii K. Dodatkowo zażądała poręczenia majątkowego w wysokości 5 tys. zł. 54-latce grozi kara nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.

- Jest jeszcze za wcześnie, by mówić, jakiej kary będzie domagał się prokurator - ocenia jednak M. Wierzejewska-Raczyńska.

Więcej o pilskiej policji przeczytasz tutaj!

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto