Policjant zawsze jest policjantem, nawet po służbie. Udowodnił to posterunkowy Adam Galczak, który w czasie wolnym od pracy - być może - zapobiegł tragedii. Zareagował na wołanie o pomoc i przerwał rodzinną awanturę, która mogła skończyć się różnie. Jej sprawca został zatrzymany i usłyszał aż trzy zarzuty.
Do feralnego zdarzenia doszło w miniony piątek 26 marca. Był wieczór. W jednym z mieszkań w centrum Piły doszło do bardzo głośniej awantury. Tak się złożyło, że posterunkowy Adam Galczak znajdując się w tym samym budynku usłyszał przez okno wołanie o pomoc przerażonej kobiety. Policjant natychmiast udał się do miejsca skąd dobiegały hałasy. W środku zauważył zdemolowane mieszkanie oraz agresywnego mężczyznę, którego próbowali powstrzymywać domownicy. Musiał zareagować szybko i stanowczo.
- Funkcjonariusz widząc, że sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna, a mężczyzna nie reaguje na polecenia do zachowania spokoju zdecydował o użyciu siły fizycznej w postaci chwytów obezwładniających. Po krótkiej chwili agresor został obezwładniony, a na miejscu pojawił się umundurowany patrol, który potwierdził tożsamość mężczyzny - zdarzenie relacjonuje sierż. Wojciech Zeszot z Komendy Powiatowej Policji w Pile.
Jak się okazało 35-latek był poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności za wcześniej popełnione przestępstwa.
- Mężczyzna trafił najpierw do policyjnego aresztu, a ostatecznie do Zakładu Karnego, aby odbyć karę 3 lat pozbawienia wolności. Podczas interwencji sprawca wielokrotnie znieważył policjantów, kierował w stosunku do nich groźby pozbawienia życia oraz próbując się wyrwać funkcjonariuszom kopnął jednego z nich - dodaje sierż. Wojciech Zeszot.
35-latek usłyszał trzy zarzuty, które dotyczą naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, znieważenia funkcjonariuszy oraz kierowania gróźb karalnych. Za popełnione przestępstwa mężczyźnie grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?