Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest przedsiębiorców w Szczyrku: kukły zawisły na placu św. Jakuba. „To jest klęska”

Łukasz Klimaniec
Łukasz Klimaniec
Protest przedsiębiorców w Szczyrku. W niedzielę 27 grudnia w samo południe na placu św. Jakuba zawisły kukły symbolizujące gastronomię i hotelarstwo
Protest przedsiębiorców w Szczyrku. W niedzielę 27 grudnia w samo południe na placu św. Jakuba zawisły kukły symbolizujące gastronomię i hotelarstwo Łukasz Klimaniec
Kukły symbolizujące hotelarstwo i gastronomię zawisły na pl. św. Jakuba w Szczyrku. W ten sposób przedsiębiorcy skupieni wokół Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej ostatni raz przed narodową kwarantanną dali wyraz swojego sprzeciwu wobec zamykania turystyki. - To już klęska, stąd taka forma protestu. W branży turystycznej, gastronomicznej i hotelarskiej dochodzi do tragedii: ludzie targają się na swoje życie - tłumaczyła Beata Rakszawski, dyrektor Centrum Kongresów i Rekreacji Orle Gniazdo.

Kukły symbolizujące hotelarstwo i gastronomię zawisły w niedzielę 27 grudnia na latarni na pl. św. Jakuba w Szczyrku. Pod nimi napis z liczbą dni, dokąd są zamknięte te branże - 286. W ten sposób przedsiębiorcy skupieni wokół Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej ostatni raz przed narodową kwarantanną dali wyraz swojego sprzeciwu wobec zamykania turystyki.

- To ostatnia odsłona, bo rząd i tak robi, co chce.

- To ostatnia odsłona, bo rząd i tak robi, co chce. A my chcemy zaakcentować w ostatnim dniu swobód obywatelskich, że nadal nie zgadzamy się z decyzjami zamykania wszystkiego, co sprawia ludziom radość – tłumaczył Mirosław Bator, prezes Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej.

Grupie przedsiębiorców towarzyszyli taksówkarze, którzy na swoich samochodach mieli zamieszczone transparenty z napisami "Chcemy pracować", "Walczcie z Covidem, nie z przedsiębiorcami", "Chaotyczne decyzje rządu = bankructwo ludzi".

Nie przeocz

- Na dziś to klęska, stąd taka forma happeningu z wieszaniem kukieł, bo w branżach turystycznej, gastronomicznie i hotelarskiej dochodzi do tragedii: ludzie targają się na swoje życie. Tracąc majątki życia, nie mając wsparcia są już bezsilni i dochodzi do tragedii – wyjaśniła Beata Rakszawski, dyrektor Centrum Kongresów i Rekreacji Orle Gniazdo.

- Na dziś to klęska

Szefowa jednego z najsłynniejszych hoteli w Beskidach przyznała, że była zmuszona zwolnić już prawie sto osób. - Nasi wieloletni pracownicy mają trzymiesięczne okresy wypowiedzenia. Musimy im zabezpieczyć trzymiesięczne odprawy. Na pół roku ich bycia i życia. A potem te osoby będą musiały zarejestrować w urzędzie pracy – stwierdziła.

W Centrum Kongresów i Rekreacji Orle Gniazdo zatrudnionych było sto osób na umowę o pracę, dodatkowo ok. 40 osób zatrudnionych było sezonowo na umowę-zlecenie. - Rząd nie widzi, że to ciąg przyczynowo - skutkowy. To nie tylko hotele i gastronomia, ale też np. pralnie czy transport. Dlatego są z nami taksówkarze i właściciele busów, a także nasi dostawcy, którym zalegamy już ogromne kwoty… - przyznała Rakszawski.

Marek Niedośpiał, właściciel willi Orle Gniazdo wskazał, że przedsiębiorcy zostali pozbawieni nadziei. - Sytuacja rzuciła nas na kolana i nie wiemy, jak z tych kolan wstać. To jest dramat. To nie tylko mój problem, na tej samej tratwie jesteśmy wszyscy. Nie ma możliwości zarobkowania, nie ma też pomocy. Gdyby ktoś powiedział: wytrzymajcie, macie tu po 500 zł, damy radę, już są szczepionki, zwyciężymy. A tak? Nie ma nic! – ocenił.

Zobacz koniecznie

Justyna Wieczorek, której mąż prowadzi wynajem domków na ul. Wczasowej zwróciła uwagę na kłopot z rezerwacjami i oddawaniem zadatków.

- W lipcu i sierpniu mieliśmy już na Sylwestra wszystko zajęte. Rodzice chcieli skorzystać z bonu turystycznego, wpłacili zadatki. Potem przyszła informacja, że jeśli coś będzie możliwe, to tylko noclegi w ramach podróży służbowych. Musieliśmy więc oddać wszystkie zadatki, bo goście „na firmę” chcieli przyjechać. Skoro pojawiła się taka informacja, kolejni goście wpłacali nam pieniądze. A potem znów usłyszeliśmy, że będziemy jednak zamknięci. Więc i te pieniądze musimy oddać. Ale z czego oddać, jak konta są puste? - pyta. - Czy przetrwamy? Ciężko powiedzieć, bo nie wiemy, jak sytuacja będzie wyglądała. Jest sporo telefonów, ludzie pytają, co w styczniu, co w lutym? A my nie wiemy, czy stoki i restauracje będą otwarte i czy my możemy gości na końcówkę stycznia i początek lutego zapraszać - przyznała Justyna Wieczorek.

Przedsiębiorcy wskazywali, że rozwiązaniem mogłoby być umożliwienie im działalności w reżimie sanitarnym oraz rozłożenie ferii do marca. Wtedy każdy skorzystałby z możliwości wypoczynku w górach. Zwracali też uwagę na ogromne korki, jakie w niedzielę od rana wiły się do Szczyrku - sznur samochodów sięgał nowego ronda w Buczkowicach, a dojazd do centrum Szczyrku trwał nawet około godziny. - To najlepiej pokazuje, jak bardzo ludzie chcą przyjechać w góry na spacery, na narty, sanki. Mają dość zamknięcia w domach - argumentowali szczyrkowscy przedsiębiorcy.

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto