Nr 548, 22.07.1990 r.
Zapowiadana przez środki masowego przekazu akcja protestacyjna rolników, 11 lipca br. stała się faktem. Od godz. 12.00 do 14.00 liczne drogi w kraju zostały zabarykadowane przez ciągniki, kombajny itp. Przepuszczano jedynie pojazdy uprzywilejowane – karetki pogotowia, straż pożarną, samochody inwalidów. W naszym województwie rolnicze protesty w postaci blokowania dróg zorganizowane zostały w około 30 miejscach. (…) Rolnicy walczą o, choćby minimalne, ale opłacalne ceny produkcji – powiedział obecny na drodze Zbigniew Warpiński, przewodniczący Rady Wojewódzkiej i członek Rady Krajowej NSZZ RI „Solidarność”. Dłużej nie możemy czekać, nasz protest musi dotrzeć do opinii publicznej – dodał. Drogi możemy blokować do skutku, powtarzali rolnicy. W ich słowach wyczuwało się desperację. (emi)
Nr 548, 22.07.1990 r.
Przez trzy dni – od piątku do niedzieli minionego tygodnia pilska publiczność mogła gościć na „dworze królowej sportu” z okazji 66. Mistrzostw Polski. Z tej ogromnej i pierwszej w historii miasta szansy codziennie korzystało średnio 3-5 tysięcy osób, co było liczbą zupełnie przyzwoitą. (…) Największe wrażenie na wszystkich zrobił Tomasz Nagórka z Legii, który sięgając po złoty medal w biegu na 110 m ppł. Ustanowił nowy rekord Polski z czasem 13,35 sek. Był to jedyny rekord mistrzostw i nic dziwnego, że został przyjęty owacyjnie. Na dobrym poziomie stał również konkurs skoku wzwyż mężczyzn, w którym łodzianin, Artur Partyka próbował poprawić rekord kraju. Sztuka nie powiodła się, ale mistrz zbierał zasłużone gratulacje za wynik 232 cm i piękną walkę z drugim w klasyfikacji K. Krawczykiem. (Edmund Wolski)
Nr 549, 22.07.1990 r.
Głównym tematem drugiego posiedzenia Wojewódzkiego Sejmiku Samorządowego było zaopiniowanie kandydatury Waldemara Jordana na stanowisko wojewody pilskiego. (…) W tajnym głosowaniu wzięło udział 36 delegatów, za kandydaturą Waldemara Jordana opowiedziało się 26, przeciwnych było 10. Sejmik podjął uchwałę o akceptacji propozycji ministra Ambroziaka. Nowy wojewoda pilski, Waldemar Jordan urodził się w 1952 roku w Łodzi, w rodzinie inteligenckiej. Jest absolwentem Politechniki Łódzkiej (…). Był aktywnym działaczem „Solidarności”, szefem związku w pilskich ZNTK. (…) Jest żonaty, ma dwoje dzieci, mieszka w Pile. Działacz Regionalnego Komitetu Obywatelskiego. (E.W.)
Nr 551, 12.08.1990 r.
Oto najkrótsza wizytówka starego szpitala: budynek widmo. Budynek, który od prawie dwóch lat niszczeje. I jak się kąśliwie mówi, czeka na remont, którego nie widać. Brak pieniędzy. Brak zainteresowania. A założenia były takie: z chwilą oddania nowego wojewódzkiego szpitala w Pile, rozpocznie się remont starego. Na papierze. Po opuszczeniu go przez personel i pacjentów zdemontowano w nim wszystko, co się dało: urządzenia i sprzęt medyczny, a przy okazji to i owo zdemolowano. Powyrywane klamki i kurki od kranów, zniszczone wykładziny, obicia na drzwiach m.in. to potwierdzają. (zp)
Nr 553, 26.08.1990 r.
Mówi się o nich: ludzie z zamrażarki – Bardzo mi ich żal – Michalina Maksimowska, likwidator wojewódzki Związku Spółdzielni Mieszkaniowych w Pile, ma na myśli kandydatów zarejestrowanych w WZSM. Jest ich ponad siedem tysięcy. - To wykaz ludzi oszukanych – stwierdza M. Maksimowska. - Podwójnie oszukanych – dodaje. - Raz, że rejestrując się w WZSM byli pewni, że za ileś tam lat, prędzej lub później, mieszkanie dostaną. Dwa, że zgromadzili na ten cel pełne wkłady. A teraz okazuje się, że wkład ten jest wkładem zerowym, nadzieja na mieszkanie jest drugim zerem. Wśród kandydatów zarejestrowanych w WZSM prawie wszyscy są z Piły, 2400 osób wpłaciło pełen wkład (…). Wiadomość o likwidacji WZSM wielu kandydatów wprawiła w szok. - Co z nami teraz będzie? - zadają sobie pytanie. - Czy kiedykolwiek dostaniemy mieszkanie? A jeśli tak, to komu będziemy je zawdzięczać? Jaka spółdzielnia nas przyjmie? (Zuzanna Przeworska)
Nr 554, 2.09.1990 r.
Dwa z grzechów głównych systemu szkolnego PRL-u to był absolutny monopol państwa wykluczający wychowanie inne niż w duchu wiary w wyższość realnego socjalizmu nad dekadenckim kapitalizmem i rozdęta do granic możliwości liczebność klas, uniemożliwiająca indywidualizację toku nauczania. (…) Kiedy realny socjalizm zaczął trzeszczeć w fundamentach, grupa niepoprawnych optymistów powołała do życia Społeczne Towarzystwo Oświatowe, które jako cel postawiło sobie przełamanie totalnego monopolu państwa w dziedzinie edukacji narodowej poprzez tworzenie szkół zależnych od rodziców. (…) Ten rok, dzięki błogosławieństwu Ministerstwa Edukacji Narodowej, jest dla Towarzystwa bardzo pomyślny. Od wczesnej wiosny powstawało wręcz koło za kołem, w różnych regionach kraju. W naszym województwie zaczęły organizować się cztery grupy zainteresowane powołaniem grup społecznych, trzy w Pile i jedna w Wałczu. (Jan Arski)
Nr 555, 9.09.1990 r.
Rok szkolny w naszym województwie rozpoczął się dla około 100 000 uczniów. (…) Niestety, nie zniknął problem przepełnienia szkół. Do najliczniejszych wśród „podstawówek” należą szkoły pilskie. Najwięcej oddziałów, bo 57, a jest to około 1500 uczniów, posiadają szkoły nr 8 i nr 11. Najbardziej przeciążoną szkołą, choć nie najliczniejszą, jest pilska „dwójka”, lekcje w niej trwają nawet do 20.45. Najgorszą sytuację, jeśli chodzi o liczebność, wśród LO ma pilski „ogólniak”, tylko dla klas pierwszych otworzono 11 oddziałów. Jego sytuacji nie polepszyły ani dwa licea społeczne, niezbyt liczebne, ani 3 oddziały utworzone dla licealistów w „naftówce”. (…) W bieżącym roku pojawiły się w szkołach dwa dotychczas nieznane zjawiska. Pierwsze to lekcje religii. W większości szkół będzie to jedna godzina tygodniowo, która odbywać się będzie w budynkach szkolnych. (…) Kolejnym nowym doświadczeniem dla uczniów i nauczycieli jest możliwość rezygnacji z języka rosyjskiego i wprowadzenie w jego miejsce jednego z języków zachodnich. (B.W.)
Nr 557, 23.09.1990 r.
Wejście księży z parafii św. Stanisława Kostki podczas uroczystej inauguracji roku szkolnego w Społecznym Liceum Ogólnokształcącym w Pile, które rozpoczęło działalność w tymczasowej siedzibie przy ul. Dąbrowskiego, wywołało na sali zrozumiałe poruszenie. Od wielu, wielu lat nie rozpoczynano w taki sposób nauki w żadnej szkole. Wzruszony proboszcz, ksiądz Kazimierz Helon, powiedział: - Ostatni raz byłem w szkole w 1957 roku. Nauczyciele obawiali się takich wizyt, bo drzwi szkoły zostały przed duchownymi zamknięte, ja zaś nie próbowałem ich składać w obawie przed konsekwencjami, jakie miałyby one dla nauczycieli. (…) Nauczanie religii w szkole może ułatwić proces wychowawczy, podnieść wartość szacunku dla ludzi o odmiennych przekonaniach i odwagi posiadania własnych poglądów. (Jan Arski)
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?