Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Renesans pod togą

Barbara SADŁOWSKA
To tak: na piersi łańcuch z orłem i powaga urzędu. I tysiące, setki tysięcy nie zawsze skruszonych grzeszników z pełną kartą karną... To praca, a po niej - malowanie (niektórzy mówią, że rysowanie).

To tak: na piersi łańcuch z orłem i powaga urzędu. I tysiące, setki tysięcy nie zawsze skruszonych grzeszników z pełną kartą karną... To praca, a po niej - malowanie (niektórzy mówią, że rysowanie). Szukanie wody (nawet w Sudanie). Pisanie (także medialne) oraz znajomi, niespokojnie zezujący na wahadełko...

Wojciech Cyruliczek idzie powolutku, wspierając się laską, do poznańskiego Sądu Okręgowego przy Al. Marcinkowskiego. Po dawnej karierze sportowej zostały dyplomy Mistrza Polski oraz brązowy medal z biegu na 200 metrów seniorów.
- Gazety pisały: talent młodego pokolenia - wspomina Wojciech Cyruliczek, niegdyś zawołany bieszczadzki piechur.

Sędzia czasami staje pod ścianą płaczu - ale to za niego płaczą inni.

Mówi o sobie, że jest ,,przyszywanym’’ Wielkopolaninem. Urodził się w Złoczowie koło Lwowa.
- A matka moja ze Zbaraża pochodziła - dodaje Wojciech Cyruliczek. Chciał być lekarzem, jak matka, ale nie dostał się na medycynę. Co było robić?
- Nie wiem dlaczego, ale chodziłem wtedy na rozprawy - poważne, o zabójstwa. Chociaż nigdy mi się nie marzyło, żebym został sędzią.
W następnym roku dostał się na prawo UJ. W czasie studiów przeniósł się do Poznania. Poznał żonę - poznaniankę i został.
- Myślałem, że będę cywilistą, ale losy mnie inaczej pchnęły - mówi Wojciech Cyruliczek. - Prawie całe życie w karnym przeszło.
Przepracował 28 lat w wydziale penitencjarnym - z tego 20 lat we Wronkach.
- Uważam jako sędzia, że każdemu należy dać szansę, nie można przekreślić człowieka - mówi. - Gdybym w to nie wierzył, nie mógłbym udzielać zwolnień warunkowych czy przerw w karze. Ale słyszałem, że się mnie boją, bo mam dobrą pamięć i potrafię sprawę nawet sprzed 20 lat przypomnieć.
Kontaktom ze swoimi podopiecznymi z tamtejszego ZK poświęcił swoją pierwszą książkę:
,,Pitaval wroniecki - wspomnienia sędziego’’.

Sędzia nie powinien być filozofem, natomiast filozof może być sędzią.

Urodził się mańkutem, co kiedyś było wyzwaniem dla rodziców i wychowawców. ,,Przestawiony’’ na prawą rękę, jeszcze na studiach pisał i lewą i prawą. Nawet teraz, byle z tydzień poćwiczyć, może równie biegle wykorzystać obie. I to jak...
- To było ,,malarstwo konferencyjne’’ - definiuje sędzia Cyruliczek swoje pierwsze kroki w kierunku miana artysty nieprofesjonalnego. Albo rysunki ,,medialne’’ - gdy świadomość nie kontroluje ręki przedłużonej ołówkiem czy długopisem.
- W 1986 r. za namową sędziego Romana Skowejki zacząłem malować w tonacji czarno-białej, mieszanką czarnego tuszu z czarnym atramentem - mówi Wojciech Cyruliczek.
Po okresie,,malarstwa medialnego’’, wrócił - jak to mówi - ,,do rzeczywistości’’. Kwiatów, liści, twarzy, budynków - znajomemu profesorowi wymalował całą wystawę myśliwską. Na wrocławskiej wystawie ,,Pejzaż Polski’’ wyróżniono jego kapliczkę. Stowarzyszył się jako artysta nieprofesjonalny. Stworzył cykl ,,Wierzby wielkopolskie’’.
- Nie chwaląc się - w ciągu 20 lat prawie 4 tysiące prac - mówi. Jego obrazy powędrowały w świat - nawet do USA, Izraela czy Chin.

Nie mając wyobraźni uciekaj od zawodu sędziego.

Namierzył setki studni. Swoją pierwszą wodę wykrył na stadionie ,,Amiki’’. Swoją najdalszą - metodą teleradiestezji - w Sudanie, 60 km od Nilu.
- Można szukać różnych rzeczy - wody, osób. Wahadełkiem określać stan zdrowia danej osoby - mówi Wojciech Cyruliczek, dyplomowany radiesteta i bioenergoterapeuta. Wierzy, że nie jesteśmy ,,pępkiem Kosmosu’’, że miliony lat świetlnych od nas żyją obce cywilizacje. Niechętnie jednak mówi o ludziach, którym pomógł. Czy o mordercy, którego ,,namierzył’’. A także o pracownikach poznańskich sądów, przychodzących do niego na seanse z wahadełkiem. Bo jednak sąd - to sąd. A co na to prezesi?
- Prezesi się zmieniali, ale zawsze byli życzliwi, za co im dziękuję serdecznie - mówi sędzia Cyruliczek. - Moje hobby nie wpływało ujemnie na pracę zawodową. Wręcz mnie do niej mobilizuje, odpręża...

Na odchodnym pozostaw prawo w spokoju.

Dziś po południu w szamotulskim Zamku Górków Wojciech Cyruliczek pożegna się z Wielkopolską wystawą swoich prac i ,,Aforyzmami spod togi’’. Odjeżdża, by odpocząć. Na południe, do małego poniemieckiego domku, który oczywiście zbadał.
- Najważniejsze, żebym był tam szczęśliwy - mówi Wojciech Cyruliczek. n

śródtytuły wybrane z ,,Aforyzmów spod togi’’ Wojciecha Cyruliczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto