Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces byłego wiceprezesa i menadżera Polonii Piła. Klub chce występować jako oskarżyciel posiłkowy

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Fot. Agnieszka Świderska
Czy Tomasz Ż., były wiceprezes Polonii Piła będzie sądzony tylko za sfałszowanie faktur, czy również za oszustwo? O tym sąd ma zdecydować do 4 grudnia.

W środę w Sądzie Rejonowym w Pile rozpoczął się proces Tomasza Ż., byłego wiceprezesa i menadżera Polonii Piła oskarżonego o sfałszowanie faktur przy rozliczaniu miejskiej dotacji. Wprawdzie oskarżony razem z obrońcą pojawili się w sądzie i rozprawa się odbyła, ale nie udało się odczytać aktu oskarżenia.

Powód? Obecność na sali oskarżycieli posiłkowych, którzy występowali w imieniu Polonii Piła i miasta. Zdaniem obrońcy Tomasza Ż., mecenasa Krzysztofa Wyrwy, całkowicie bezzasadna. Zdaniem pełnomocników miasta i klubu, wręcz odwrotnie. O co chodzi?

Zdaniem Łukasza Wysockiego, pełnomocnika Polonii, były wiceprezes i menadżer klubu oprócz zarzutu sfałszowania faktur powinien również usłyszeć zarzut oszustwa.

Poszkodowanym ma być klub, który po wyroku skazującym będzie miał obowiązek zwrócić niewłaściwie wydaną dotację wraz z odsetkami.

- To będzie nasz gwóźdź do trumny - nie ma wątpliwości wiceprezes klubu Remigiusz Kaja.

- To fałszerstwo miało właśnie na celu, by miasto nie domagało się zwrotu dotacji, która została wydatkowana niezgodnie z przeznaczeniem - mówi mecenas Łukasz Wysocki.

Zdaniem Polonii, to nie klub, ale Tomasz Ż. powinien zwrócić dotację do miasta.

- To absurdalne. Przecież te pieniądze zostały w klubie - przekonuje mecenas Krzysztof Wyrwa. - Skoro klub na tym zyskał, to jak może być pokrzywdzonym? Mój klient przeznaczył pieniądze z dotacji na wynagrodzenie dla zawodników, bo miał obietnicę, że otrzyma pieniądze od sponsora. Fałszywą, jak się niestety, okazało. Zrobił to, żeby ratować klub. Zaryzykował to wszystko dla niego. Nie wziął przecież ani złotówki dla siebie. Teraz jest sam na ławie oskarżenia, choć trudno uwierzyć, że działał na własną rękę.

Zdaniem mecenasa, a także sądu, który nie zdecydował się rozszerzyć zarzutów i ławy oskarżycieli, ucierpiała jedynie wiarygodność dokumentów, w tym przypadku faktur. Innego zdania jest pełnomocnik klubu. Kto ma rację rozstrzygnie również sąd, tyle że w innym składzie. Rozprawę odroczono do 4 grudnia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto