Sąd Rejonowy w Trzciance umorzył warunkowo postępowanie przeciwko sprawcy groźnego wypadku, do jakiego rok temu doszło na trzcianeckim wiadukcie. Sprawa była kontrowersyjna, ponieważ do końca nie wiadomo kto jest winny zdarzenia,
w którym ciężko ranne zostały dwie osoby.
Wypadek miał miejsce w czwartek, 11 stycznia ubiegłego roku na trzcianeckim wiadukcie. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że kierowca forda omegi - mieszkaniec Trzcianki zagapił się zjeżdżając z wiaduktu i zderzył się czołowo z właścicielem poloneza, który jechał w kierunku Trzcianki.
Osoby poszkodowane pogotowie zabrało do szpitala. Najcięższych obrażeń doznał kierowca poloneza - sołtys Stobna. Wstawiono mu stuczny staw biodrowy - rehabilitacja trwała bardzo długo.
Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Kierowca omegi wątpił bowiem, że faktycznie to on ponosi winę. Przed trzcianeckim sądem wypowiadali się świadkowie oraz biegli.
Prokuratura Rejonowa w Trzciane oskarżyła Jerzego G. o to, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa i podczas zjeżdżania z wiaduktu wjechał na przeciwny pas ruchu, doprowadzając do zderzenia się z polonezem.
Poszkodowani mają głos
Oskarżony podczas pierwszej rozprawy powiedział, że nie jest przekonany, czy nie wykonał nagłego ruchu w lewo, bo zdawało się mu, że polonez wjechał na jego pas. Z tym twierdzeniem nie zgodził się natomiast pasażer poloneza. Zeznał, że wjeżdżając w zakręt na wiadukcie, jadący od strony Trzcianki opel raptownie na nich skręcił. Zdążyli krzyknąć tylko ,,Co on robi?’’. - Kiedy leżałam w szpitalu, przyszedł właściciel opla. Miał złożone ręce jak do modlitwy; przeprosił i powiedział, że nie wie jak doszło do wypadku, mówił, że prawdopodobnie oślepiło go słońce - powiedziała przed sądem poszkodowana.
Złe oględziny
Aby ustalić przyczynę zderzenia się dwóch pojazdów, powołano biegłego sądowego. Stwierdził on, że same oględziny miejsca zdarzenia dokonane przez policjantów przeprowadzone zostały w sposób bardzo nieumiejętny. Nie zabezpieczono wszystkich śladów.
- Na miejscu zdarzenia nie uwzględniono śladów szkieł, rozbitych elementów, a są one umieszczone na fotografiach, które znajdują się w aktach tej sprawy. Analizując jednak wszystkie ślady doszedłem do wniosku, że wypadek miał miejsce na pasie jazdy poloneza - mówił biegły Marek A.
Tę wersję potwierdzili także inni świadowie - małżeństwo z Wrzącej, którzy akurat jechali za polonezem. Powiedzieli, że to opel wjechał na pas ruchu poloneza.
Sąd nie posłuchał
prokuratora
Prokurator domagał się dla sprawcy wypadku kary 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 2 tys. zł. Oskarżony - uniewinnienia. - Opinia przeprowadzona w tej sprawie jest niejasna i oparcie się na niej przy stwierdzeniu mojej winy nie jest właściwe - wyjaśniał w ostatnim słowie oskarżony. Zakwestionował on także wiarygodność zeznań świadków. Jego zdaniem, w tej sprawie było wiele wątpliwości, które nie pozwalały na uznanie go za winnego.
Sąd Rejonowy w Trzciance warunkowo umorzył postępowanie w sprawie wypadku na okres roku próby. Orzeczono także kwotę 500 zł, jaką oskarżony musi zapłacić na rzecz Stowarzyszenia ,,Pomagajmy Dzieciom’’.
Skład sędziowski uznał, że przyczyną wypadku było niekontrolowane zjechanie na przeciwny pas ruchu. - Wynikało to z braku zachowania przez oskarżonego wymaganej ostrożności i to zarówno przy założeniu, że oskarżony w sposób nieprawidłowy obserwował drogę, wykonał nieprawidłowy i niekontrolowany ruch kierownicą w lewo, jak też przy założeniu, że zjechanie na przeciwny pas ruchu spowodowane było przez przesunięcie się przewożonego w samochodzie na tylnym siedzeniu ładunku, który nie posiadał prawidłowego zabezpieczenia - stwierdzono w uzasadnieniu wyroku.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?