- Wiele razy zdarzało się, że musiałam przekładać wizytę u lekarza, bo nie miał mnie kto zawieść. Zawsze proszę o pomoc któregoś z sąsiadów, ale często jest tak, że wszyscy są w pracy - opowiada pani Angelika. I dodaje: - Kiedyś w Powiatowym Urzędzie Pracy zapropoowano mi, że wyślą mnie na kurs. Ucieszyłam się. Ale radość nie trwała długo. Kurs miał być w Czarnkowie. Nie miałam jak dojechać...
Co ważne, pani Angelika ukończyła już kurs i 15 grudnia ubiegłego roku zdała egzamin na prawo jazdy.
- Teorię zaliczyłam za pierwszym podejściem, a jazdę za drugim - mówi z dumą.
Kobieta za kierownicą samochodu czuje się jak ryba w wodzie. Chociaż egzamin zdawała w Poznaniu, nie przerażał ją duży ruch na ulicach i nadjeżdżające z każdej strony tramwaje.
- Po Poznaniu jeździ się łatwiej niż po Pile. Ruch jest faktycznie większy, ale nie ma skrzyżowania na skrzyżowaniu jak w Pile. Nie miałam problemu, żeby się tam odnaleźć. Zresztą prowadzenie samochodu dawało mi dużo radości. Czułam się wtedy wolna i spełniona.
Niestety pani Angelika nie jest w stanie sama spełnić swojego marzenia o własnych czterech kółkach.
- Kiedy zdobyłam prawo jazdy, otworzyło się dla mnie okno na świat. Ale też pojawił się kolejny problem. Żyję ze skromnej renty, koszty leczenia obciążają mój budżet. Korzystam z pomocy rodziców, jednak czasami i to nie wystarcza. Sama nigdy nie uzbieram na samochód - mówi zrezygnowana.
Z pomocą przyszła Fundacja Złotowianka. Na stronie internetowej została ogłoszona zbiórka pieniędzy na zakup auta. Każdy może zrobić wpłatę. Liczy się każdy grosz.
- Będę wdzięczna za każda, nawet najdrobniejszą wpłatę. Chcę być aktywna, chcę podjąć pracę, być mamą, córką i pracownikiem.
>>> Internetowa zbiórka trwa. Kliknij TUTAJ, żeby pomóc
W ramce obok więcej informacji o tym jak można wpłacać pieniądze.
Ale brak auta to nie jedyny problem. Angelika Szyler urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Ma rozszczep kręgosłupa. - Jeszcze niedawno mogłam na chwilę stanąć na własnych nogach i poruszać się przypomocy kul. Teraz jestem już na stałe przykuta do wózka inwalidzkiego.
Ostatnio doszedł jeszcze jeden przeciwnik: zakrzepica. W naczyniach krwionośnych w nogach tworzą się zakrzepy. Jedna z nóg pani Angeliki spuchła i zrobiła się sina. Na razie pomogły leki i rehabilitacja. Tej jednak kobieta ma za mało, bo tylko raz w tygodniu.
- Czuję się jakbym chodziła z tykającą w żyłach bombą, która, gdy będzie miała taki kaprys, każe mi stanąć twarz w twarz ze śmiercią i zawalczyć o życie.
A mieszkanka Hamrzysk ma dla kogo żyć.
- Mam dziesięcioletniego syna Brajana. To on dodaje mi sił, żeby żyć i walczyć z chorobą, przeciwnościami losu.
W opiece nad chłopcem pani Angelice pomagają rodzice.
- Nie wyobrażam sobie, jak radziłabym sobie bez z nich. Kiedy mam zły dzień, nie jestem w stanie pełnić roli mamy, to oni robią wszystko, by wypełniać tę rolę -mówi wdzięczna kobieta.
Mimo tych wszystkich problemów, Angelika Schyler nie straciła energii. W jej głosie słychać radość. Kobieta śmieje się podczas rozmowy. Wierzy w lepsze jutro. Wie, że nie może się poddać, bo gdy będzie słaba na duchu, wtedy też chorobie podda się jej ciało. A przecież musi towarzyszyć synowi w najważniejszych momentach jego życia.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?