Pilskie schronisko Miluszków szuka domów oczywiście nie tylko dla "Grzybków". Zdjęcia innych podopiecznych, którzy czekają na dom można zobaczyć na profilu Miluszkowa na Facebooku. W grę nie wchodzi jednak adopcja nie za każdą cenę. Nie za cenę złamanego psiego serca i złamanej psychiki.
- W adopcji uczestniczą trzy strony: rodzina, pies i ja - tłumaczy zasady Aleksandra Rucka, która w Miluszkowie zajmuje się adopcją.. - I wszystkie trzy strony muszą się zgodzić na adopcję. To działa. Do nas psy nie wracają. Pies, który wraca z adopcji, to pies, który ma traumę. On kompletnie nie rozumie co się stało. Przestaje ufać ludziom. Popada w depresję.
Pies, który wraca z adopcji, to pies, który ma traumę. On kompletnie nie rozumie co się stało. Przestaje ufać ludziom. Popada w depresję
Jest zdjęty z półki adopcyjnej na co najmniej kilka miesięcy. Jeżeli taki pies przeżyje kolejny zwrot, bo źle wybierzemy rodzinę, to jest dramat. Jest u nas Dotka, która jeszcze za czasów poprzedniego właściciela schroniska była trzykrotnie adoptowana. Trafiła do schroniska, kiedy miała półtora roku. Dziś ma jedenaście i nigdzie stąd nie pójdzie. To pies z zaburzeniami kompulsywnymi. Nie nadaje się do adopcji.
Najważniejsza zasada, która obowiązuje przy adopcji: nie robimy tego pod wpływem adopcji.
- Kiedy ktoś przychodzi i mówi, że chce adoptować pytamy najpierw czy jest już wybrany konkretny kandydat. Może widzieli na stronie, może byli na wolontariacie. Jeżeli nie, to pytamy. Do jakich warunków? Jaka grupa wiekowa? Jaki ma mieć temperament? - mówi Aleksandra Rucka.
Gdy pracownicy schroniska mają już gotowy zestaw odpowiedzi przyprowadzają kandydatów, którzy najbardziej pasują do rodziny.
-Z każdym kandydatem obowiązują dwa spacery zapoznawcze, w tym jeden ze mną - mówi Aleksandra Rucka. - Obserwuję relację między rodziną a psiakiem. Ważne jest, żeby byli wszyscy domownicy, którzy będą mieli z nim bezpośredni kontakt. Może się zdarzyć, że pies zaakceptuje mamę i dwójkę dzieci, ale tatę już nie, bo nie wiemy o tym, że pies ma uraz do mężczyzn. Dlatego chcemy to sprawdzić to w bezpiecznym środowisku zanim w domu pojawi się problem. Jeżeli wszystko jest super i rodzina jest zainteresowana, to na drugi spacer idą sami. Jeżeli po tym spacerze są zdecydowani, to podpisujemy umowę adopcyjną. Jeżeli jednak po pierwszym spacerze okazuje się, że to nie to, proponujemy kolejnego kandydata i cała procedura rozpoczyna się na nowo.
Możemy mieć psa, ale nie musimy. To przywilej, nie obowiązek
To właśnie na tym pierwszym spacerze Aleksandra Rucka tłumaczy potencjalnym właścicielom, dlaczego tak ważne jest, by pies nie wrócił do schroniska.
- Nie dajemy zwierząt na próbę - przypomina pracownica schroniska. - Jeżeli ktoś chce adoptować psa, to musi być w 100 procentach na to zdecydowany. I na wszystkie konsekwencje, które mogą się z tym wiązać. Możemy mieć psa, ale nie musimy. To przywilej, nie obowiązek.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?