- Chociaż w najbliższej okolicy kosze na psie odchody znajdują się co kilkaset metrów, część właścicieli psów z premedytacją omija je szerokim łukiem – mówi poirytowana pani Kasia z osiedla Górnego. - Na trawnikach, poboczach i chodnikach psie kupy biją po oczach, często też ukrywają się w trawie, przez co łatwo w nie wdepnąć, zwłaszcza bawiącym się tam dzieciom. Zabrudzone buty, dziecięce rowerki, hulajnogi, rolki – przerabiam ten temat od ładnych paru lat. Co gorsza, zwykle nie wiadomo, kogo pociągnąć do odpowiedzialności. Wzywanie Straży Miejskiej wydaje się bez sensu. Dopóki ludzie nie zrozumieją, że to ohydne, ale i zagrażające zdrowiu, to problem nie zniknie. Osoby kulturalne nie wstydzą się korzystać z koszów na odchody. Ciekawe, czy ci, którzy nie sprzątają po psach, dbają czystość we własnych mieszkaniach – zastanawia się moja rozmówczyni.
Czy istnieje skuteczna recepta na śmierdzący kłopot? A może nasi Czytelnicy mają jakieś pomysły? Czekamy na Wasze opinie.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?