Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sporty motorowodne. Sebastian Kęciński, mistrz świata z Trzcianki, wspomina. Zobaczcie też zdjęcia

Redakcja
Bogata kariera motorowodniaka z Trzcianki została zwieńczona tytułem mistrza świata w formule F-125
Bogata kariera motorowodniaka z Trzcianki została zwieńczona tytułem mistrza świata w formule F-125 nadesłane
Motorowodniak z Trzcianki opowiada o początkach swojej przygody ze sportem, pierwszych startach, a także o innych sprawach związanych z jego dyscypliną sportu. Wyznaje, że nigdy nie miał chwil zwątpienia

Sebastian Kęciński urodził się w Trzciance i z tym miastem związany jest do dziś. W młodzieńczych latach nie stronił od sportu. W ostatnich klasach szkoły podstawowej uprawiał podnoszenie ciężarów.
- Tą dyscypliną sportu zaraził mnie wujek, który do dziś jest sztangistą – zdradza. - Ma on na swoim koncie tytuły mistrza Europy i świata. Obecnie prowadzi sekcje podnoszenia ciężarów i organizuje w Trzciance zawody. Grałem też wiele lat w tenisa stołowego. Startowałem nawet w turniejach, ale raczej szkolnych. W tym czasie nie stroniłem od biegów czy innej formy aktywności ruchowej. Muszę się jednak przyznać, że nie wychodziły mi gry zespołowe. Nie wiem dlaczego, ale kończyły się one totalną klapą. Nie potrafiłem się także odnaleźć w żeglarstwie. Dziś mnie do tej dyscypliny sportu nadal nie ciągnie.
Jak doszło do zainteresowania sportami motorowodnymi? Punktem zwrotnym były pierwsze zawody w Trzciance na początku lat dziewięćdziesiątych. Miał wówczas możliwość przebywania w parku maszyn, bo jego ojciec miał niedaleko warsztat i zabezpieczał zawody pod względem technicznym. Jeśli któryś zawodnik chciał coś naprawić to korzystał z jego usług.
- Ten sport od razu mi się spodobał – nie ukrywa Sebastian Kęciński. - Wcześniej „bawiłem” się w motocykle, restaurując stare egzemplarze. Naprawiałem między innymi silniki. Po pierwszym kontakcie ze sportami motorowodnym zainteresowanie motocyklami skończyło się. Bardziej ciekawiły mnie wówczas motorówki...

Debiut na Rusałce

Postanowił spróbować sił jako motorowodniak. Wraz z ojcem zakupił w Chodzieży starą łódkę, którą wyremontowali. Po raz pierwszy wystartował w 1996 roku w zawodach na poznańskiej Rusałce w klasie ON-550, której obecnie już nie ma, ale kiedyś była w naszym kraju popularna. Potem przeszła ona w S-550 i w niej odbywały się zawody rangi światowej.
- Był to mój pierwszy kontakt z motorówką wyścigową – mówi. - W zawodach byłem ostatni, ale ukończyłem wszystkie biegi. To drugie było dla mnie ważniejsze i zachęciło do dalszych startów. To były trudne czasy i ciężko było zdobyć części. Nie można było tak jak dziś zamówić je przez Internet. Nie było nawet telefonów komórkowych. Zdobycie niektórych części graniczyło z cudem. Nierzadko jeśli samemu się ich nie zrobiło to się ich nie miało.
Sebastian Kęciński zauważa, że dysproporcje płacowe między Polską i krajami zachodnimi powodowały, że trudno było sobie w naszym kraju pozwolić na sprzęt renomowanych firm zagranicznych. Brak sukcesu w pierwszym starcie go nie zniechęcił, bo nigdy nie miał parcia na wynik. Zawsze starał się wypaść jak najlepiej, ale nie wmawiał sobie, że musi wygrać. Być może to była recepta na sukcesy, które przyszły później.

Stracony medal

Kariera Sebastiana Kęcińskiego rozwijała się. Startował w klasie O-250, kupując motorówkę od zawodnika z Poznania. Startował na silniku niemieckim, a potem od Henryka Synorackiego otrzymał w prezencie silnik SyGaDo, jego produkcji i dwóch innych wielkopolskich konstruktorów: Bogdana Gapskiego i Grzegorza Dorożała. Później był okres, że przez dwa, trzy lata nie startował. Na początku tego wieku pojawiła się klasa O-125. W Trzciance rywalizowano w niej w Mistrzostwach Europy, które wygra Henryk Synoracki. Na sprzęcie tego ostatniego Sebastian Kęciński startuje od 2004 roku do dnia dzisiejszego.
- Każdy zawodnik jest indywidualnością, bo nie ma przecież dwóch takich samych ludzi – zauważa. - Ma swoje przyzwyczajenia i styl jazdy. Jednemu pasuje łódka wyższa, innemu niższa. Są tacy którzy dobrze startują, a później jadą wolniej, ale i tacy którzy czynią dokładnie odwrotnie. Sprzęt w naszej dyscyplinie sportu jest ważny, ale trudno wskazać w jakim stopniu. Umiejętności zawodnika też się przecież liczą i bez nich trudno o dobre wyniki.
Uporczywa praca spowodowała, że przyszły pierwsze sukcesy. Sebastian Kęciński nie pamięta kiedy pojawił się pierwszy triumf. W jego pamięci utkwiła natomiast sytuacja z początku kariery, kiedy to w klasie O-250 miał szansę na medal Mistrzostw Polski, ale pomylił się na starcie i zamiast włączyć to wyłączył silnik. To spowodowało, że ostatecznie był czwarty...

Puchary schowane

Sebastian Kęciński mile wspomina Mistrzostwa Polski w O-125. W pewnym okresie w tej klasie startowało sporo zawodników. Jak twierdzi nie były to zawody stresujące, bo panował w nich luz, a przy okazji można było zrobić dobry wynik.
- W 2005 roku po raz pierwszy wystartowałem poza granicą kraju, dokładniej w Niemczech – zdradza. - Wcześniej brałem udział w zawodach w obsadzie międzynarodowej, ale tylko w Polsce. Mój zagraniczny debiut wypadł nieźle, bo byłem w czołówce.
W czasie długoletniej kariery uzbierało się sporo pucharów i medali. Są one przechowywane, ale nie eksponowane jak to czynią niektórzy sportowcy. Wśród nich jest puchar w Plebiscycie na Najpopularniejszych Sportowców Regionu Pilskiego, które organizowała nasza redakcja. Sebastian Kęciński okazał się najlepszy w 2012 roku. Sukces ten niedawno powtórzył, kiedy to wybrany został Sportowcem Roku 2019.
- W czasie mojej dotychczasowej przygody ze sportem nie miałem chwili zwątpienia – informuje. - Były oczywiście trudne momenty, kiedy np. zacierały się silniki. Problemem wówczas były sprawy finansowe. Trzeba było się bardziej sprężyć...
Ciąg dalszy za tydzień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto