Krzysztof i Sylwia, gdy w pilskim szpitalu rodził im się syn powiedzieli lekarzom, że nie chcą, by ich dziecko przeszło szczepienia. Rodzice twierdzą, że lekarze zignorowali ich zdanie i zaszczepili noworodka.
- Podano mu wbrew naszej woli szczepionkę na żółtaczkę i gruźlicę - oburza się Krzysztof, tata 3-letniego Olafa, który nie zgadza się na przymusowe szczepienia. - Chcieliśmy go szczepić wybiórczo, bo uważaliśmy, że niektóre szczepienia są potrzebne, a niektóre nie. Ale powiedziano nam, że musimy szczepić na wszystko i koniec.
Mimo to postanowili trwać przy swoim zdaniu. Mały rósł i szczepienia omijał. Powiatowa stacja sanepidu w Pile od lekarza rodzinnego dowiedziała się jednak, że rodzice nie zgłaszają się z Olafem na szczepienia. Każda przychodnia musi bowiem kwartalnie składać raport z wykonania szczepień u dzieci.
KARA ZA UNIKANIE SZCZEPIENIA DZIECKA
Inspekcja sanitarna postanowiła zatem zmusić rodziców do szczepienia dziecka, a było ich wiele: przeciwko błonicy, krztuścowi, śwince, odrze, chorobie Heinego Medina, różyczce, tężcowi i żółtaczce. Wezwała rodziców do wykonania zaległych szczepień.
Gdy to nie poskutkowało, sanepid powiadomił sąd rodzinny. To także nie przyniosło efektu, więc pilska stacja nałożyła na rodziców grzywnę 300 złotych, chcąc zmusić w ten sposób do szczepienia dziecka. Te pieniądze miały być rodzicom zwrócone, gdy zaszczepią dziecko. Ci jednak nie zamierzali ani płacić, ani szczepić.
Ostatecznie komornik ściągnął z ich konta w sumie 400 złotych.
- Sanepid nie na prawa wystawiać mandatu, od tego jest wojewoda - przekonuje Krzysztof.
Rodzice Olafa odwołali się od tej kary do Wielkopolskiego Inspektora Sanitarnego. I ten przyznał im rację! Po ich stronie stały wcześniejsze orzeczenia Sądu Administracyjnego w Poznaniu, który już rozstrzygał w podobnych sprawach. Z przepisów prawa wynika, że sanepid nie może nakładać grzywny. Taka forma przymusu może być stosowana tylko przez wojewodę. Więc teraz pieniądze muszą wrócić do rodziców dziecka, a ewentualną decyzję o nałożeniu na nich kary podejmie już wojewoda wielkopolski.
SZCZEPIENIA DZIECI JEDNAK SĄ OBOWIĄZKOWE
Jednak decyzja wojewódzkiego sanepidu nie zwalnia ich z obowiązku szczepienia dziecka.
- Polskie prawo jest bardzo zagmatwane w tej kwestii, bo niby jest obowiązek szczepienia, ale kary za jego niewypełnienie już nie ma. W 2008 roku wykreślono z kodeksu karnego grzywnę za brak szczepień - uważa Krzysztof.
>>> Zobacz też: Kąpiel w jeziorze Stobno może być niebezpieczna
Przepisy sanitarne mówią, że szczepienia są obowiązkowe. Z drugiej jednak strony są przepisy, na mocy których można odmówić zabiegu medycznego. To prawo do odmowy wykorzystują rodzice takich dzieci.
- Po prostu nie można wykonać szczepienia, bez aktualnych badań. Wystarczy, że ich odmówimy i już nie można ukłuć syna - mówi ojciec Olafa.
Żeby ominąć szczepienia, robi tak coraz więcej rodziców. Takich par jak Krzysztof i Sylwia jest w naszym regionie co najmniej sześć. Zrzeszają się w organizacjach, które domagają się zmiany prawa. Chcą, aby szczepienia były w Polsce dobrowolne, a nie obowiązkowe.
- Odebrałem właśnie telefon od matki, której synek został zaszczepiony wadliwą szczepionką. Okazało się, że dziecko śpi po 20 godzin dziennie i nie ma z nim kontaktu. Problem w tym, że nie ma oficjalnych informacji, co się może stać po takim szczepieniu. Niestety na ulotkach jest tylko informacja o tym, że może wystąpić gorączka, zaczerwienienie i obrzęk wokół ukłucia - wyjaśnia mężczyzna.
Ruchy antyszczepionkowe popierają też coraz częściej lekarze, choć oficjalnie trudno ich namówić na rozmowę o tym.
- Jeden lekarz mi powiedział: - Dobrze robisz, że nie szczepisz. Ale jak przyjdziesz do mnie do gabinetu, to ja cię za to zgromię, bo tak muszę - opowiada Krzysztof.
Rodzice 3-latka sami dbają o wzmocnienie jego odporności, poprzez wyrabianie nawyków higienicznych, dietę bogatą w warzywa i owoce oraz ziołowe preparaty.
- Dla Olafa słodyczami są rodzynki i żurawina. Unikamy też antybiotyków. Nasi dziadkowie i babcie też się tak leczyli i to skutecznie - przekonuje ojciec chłopca. Olaf i rozwija się dobrze i jak dotąd poważnie nie chorował. - Gdy panowała świńska grypa to synkowi mieszaliśmy oliwę z oliwek z roztartym ząbkiem czosnku i smarowaliśmy mu tym stopy. Po dwóch dniach, nie było śladu po chorobie.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?