Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkoły w Pile: koniec batonów i coli w sklepikach?

Dorota Bonzel
Sklepik w ZS nr 1 w Pile
Sklepik w ZS nr 1 w Pile DB
PSL chce, by ze szkolnych sklepików zniknęły słone przekąski, słodycze i gazowane napoje. Szkoły w Pile już dbają o to, by w sklepikach pojawiała się zdrowa żywność. A co na to wszystko uczniowie?

Gimnazjum nr 5 przy ul. Bydgoskiej w Pile. Dzwonek oznajmia początek przerwy. Po kilkunastu sekundach przy szkolnym sklepiku pojawiają się pierwsze osoby. Z każdą chwilą kolejka gęstnieje. Chłopaki kupują głównie drożdżówki. Ale w ofercie sklepiku jest też snickers, oranżada i słodkie soki, które ze zdrową żywnością nie mają wiele wspólnego.

Polskie Stronnictwo Ludowe chce, aby najbardziej niezdrowe słodycze ze szkół zniknęły.Ludowcy chcą, by nie było w nich batonów, chipsów i mocno słodzonych napojów. W zamian preferowany ma być nabiał, woda mineralna i niesłodzone soki. Gdyby właściciel sklepiku nie stosował się do tych wytycznych, dyrektor szkoły mógłby rozwiązać z nim umowę na prowadzenie punktu. Nowe przepisy nie dotyczyłyby szkół średnich. Dlaczego? Ludowcy uważają, że młodzież w tym wieku ma już wyrobione nawyki żywieniowe i jest na tyle dojrzała, że sama może decydować o tym, co je. Projekt w tej sprawie został już złożony do Marszałka Sejmu. Politycy PSL mówią, że od niego zależy zdrowie polskich dzieci.

SZKOŁY W PILE JUŻ ZE ZDROWĄ ŻYWNOŚCIĄ?

Tymczasem okazuje się, że dyrektorzy szkół w Pile nie czekali na ruch polityków i sami przedstawili właścicielom sklepików, które produkty są dobrze widziane, a których lepiej nie sprzedawać. Tak zrobiono m.in. w Zespole Szkół nr 1 przy ul. Brzozowej w Pile. Sklepik szkolny, o zachęcającej nazwie "Pokusa" znajduje się naprzeciwko wejścia. Wprawdzie w ofercie są m.in. tabliczki czekolady, ale dominują zbożowe ciastka, pełnoziarniste bułki z sałatą i wędliną lub serem, są też jogurty, a przed sklepikiem na specjalnej półce wyeksponowane są owoce: jabłka, pomarańcze, banany i warzywa.

>>> Zobacz też: Uczniowie z Gimnazjum nr 5 zwiedzili starostwo

- Już pięć lat temu zasugerowaliśmy właścicielowi sklepiku, żeby wyeliminował ze sprzedaży chipsy i napoje gazowane, a zamiast tego wprowadził ciastka zbożowe, jogurty, owoce, soki owocowe o zmniejszonej zawartości cukru. Należymy do Wielkopolskiej Sieci Szkół Promujących Zdrowie, więc to zobowiązuje - mówi Danuta Piotrowska, wicedyrektor ZS nr 1 w Pile.

Szkoła zaproponowała rodzicom, żeby dzieci tylko raz w tygodniu w szkole jadły słodycze. W piątek z takiej możliwości cieszyły się m.in. dzieci z klasy I c.

Danuta Piotrowska zapewnia, że surowe zasady zostały przyjęte ze zrozumieniem.

- Zdarza się, że gdy właściciele sklepu chcą wprowadzić nowy produkt do sprzedaży, przychodzą do nas i się konsultują. Dzieci też się nie sprzeciwiają.

Działania dyrekcji i nauczycieli zaowocowały. W ZS nr 1 odbywała się debata na temat zdrowego żywienia. Jej uczestnicy twierdzili, że w sklepiku szkolnym kupują rzadko.

- Wolę zrobić sobie kanapki w domu. Są zdrowsze - stwierdziła Oliwia. Jej koleżanka Weronika przyznała, że zdarza jej się kupować coś w szkole.

- Głównie są to napoje, ale nie oranżady, ani cola, tylko soki albo woda.

Pomysł, by słodycze całkowicie zniknęły ze szkoły, nie do końca się młodzieży spodobał.

- Może gdyby nie było batonów, bardziej bym się ograniczała w ich jedzeniu. Ale z drugiej strony od czasu do czasu przecież można zjeść coś słodkiego i nie ma w tym nic złego - powiedziała Oliwia.

Gimnazjalistki z "piątki", spotkane w piątek przy sklepiku, kategorycznie odpowiedziały, że słodycze w sklepiku powinny zostać. Roksana, jedna z uczennic przyznała, że często zdarza jej się kupować drożdżówki. Ale w piątek, zamiast oranżady, kupiła butelkę wody.

Sklepik w gimnazjum przy ul. Bydgoskiej w Pile prowadzi pan Grzegorz. Mężczyzna mówi, że pomysł Polskiego Stronnictwa Ludowego nie jest dobry.

- Nie da się zupełnie wyeliminować słodyczy z jadłospisu dzieci. A lepiej, żeby uczniowie mogli kupić je w sklepiku, niż mieliby na przerwach uciekać na zakupy do miasta - twierdzi mężczyzna.

Ale również ten sklepik jest pod lupą dyrekcji. To dlatego m.in. jest w nim więcej kukurydzianych chrupek niż chipsów.

- Nigdy nie stworzyliśmy listy rzeczy zakazanych w sprzedaży, ale zasugerowaliśmy, żeby była też zdrowa żywność - mówi Szymon Frydrych, dyrektor Gimnazjum nr 5 w Pile. I dodaje, że sklepik jest również kontrolowany przez inspektorów Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej. - Nigdy nie było zastrzeżeń co do żywności, która jest tam sprzedawana.

Chociaż nowe przepisy, zaproponowane przez PSL, nie miałyby dotyczyć szkół ponadgimnazjalnych, to również w szkołach średnich nie ma dowolności w tym, co się w sklepiku sprzedaje.

- Oczywiście nie jesteśmy w stanie ograniczyć asortymentu tylko do zdrowej żywności. Mamy młodzież w wieku 17 - 19 lat, która ma już swoje nawyki żywieniowe, nie mamy zbyt dużego wpływu na ich wybory. Nie zabraniamy więc sprzedaży batonów. Ale osoba, która prowadzi sklepik wie, że nie ma pozwolenia na napoje energetyczne - tłumaczy Paweł Jarczak, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Pola w Pile.

W liceum uczy się młodzież z całego regionu. Uczniowie często czekają na lekcje lub autobus. W szkole mają możliwość zjedzenia kanapki czy napicia się ciepłej herbaty.

- Wiem, że kanapki bardzo dobrze się sprzedają. Przy sklepiku stoją stoliki i krzesła. Uczniowie mogą spokojnie zjeść - dodaje dyrektor Jarczak.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto