Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Trzciance zapłaci 30 tysięcy zł odszkodowania

ŻYR, BOŻ
Beata Kowalczyk i Paweł Glapa w czasie ogłaszania wyroku.
Beata Kowalczyk i Paweł Glapa w czasie ogłaszania wyroku.
13 stycznia sędzia Aleksandra Łaskarzewska-Paliwoda ogłosiła wyrok w sprawie Beaty Kowalczyk: Szpital Powiatowy w Trzciance ma jej zapłacić 30 tysięcy złotych odszkodowania.

13 stycznia sędzia Aleksandra Łaskarzewska-Paliwoda ogłosiła wyrok w sprawie Beaty Kowalczyk: Szpital Powiatowy w Trzciance ma jej zapłacić 30 tysięcy złotych odszkodowania.

Kobieta domagała się 600 tysięcy złotych. Walkę o odszkodowanie rozpoczęła w 1998 roku, po tym jak w czasie porodu w szpitalu w Trzciance zmarło jej dziecko. 11 lutego tego roku Sonia Kowalczyk skończyłaby cztery latka.

W szpitalu nie było
anestezjologa

Przed czterema laty Beata Kowalczyk z ostrymi bólami porodowymi została przewieziona do Szpitala Powiatowego w Trzciance. Tam przyjęto ją na oddział ginekologiczno-położniczy. Lekarze rozpoznali u niej przedwczesne oddzielenie się łożyska. Zadecydowali, że trzeba wykonać cesarskie cięcie. Pacjentkę przewieziono na salę operacyjną. Zabieg nie mógł zostać wykonany, gdyż w szpitalu nie było w tym czasie anestezjologa. Był w domu. Zanim przyjechał, było za późno.

Wiedziałam
że dziecko umiera

- Leżałam na łóżku i czekałam na przyjście lekarza. Wiedziałem, że moje dziecko umiera - mówi pani Beata Kowalczyk. – To była dziewczynka. Czekaliśmy na to dziecko dziesięć lat. Ciąża przebiegała prawidłowo. Sama wiele razy jako pielęgniaraka ratowałam innym życie, a moje dziecko musiało umrzeć, bo sobie tego ktoś zażyczył.

Beata Kowalczyk opowiada przebieg akcji. – To były fachowe czynności lekarskie. Zdjęto mi szew okrężny, podłączono KTG. Podczas zapisu KTG spadło tętno płodu. Włączył się alarm. Przyszedł lekarz i powiedział, że należy szybko wykonać cesarskie cięcie. Na sali operacyjnej lekarz czekał na anestezjologa. Później już tylko słyszałam: - Niech on szybko wchodzi i nie zdejmuje butów. Mówi się, że po 3 lub 6 minutach człowiek umiera. A ja czekałam na przyjazd anestezjologa 30 minut. W każdym normalnym szpitalu jest lekarz na miejscu. Gdy rodziłam następne dziecko w Szpitalu Specjalistycznym w Pile, wszystko było wykonane w ciągu pięciu minut.

Czekała za długo

Podczas ostatniej rozprawy zeznawał biegły ginekolog. Jego zdaniem w przypadku tej pacjentki należało natychmiast wykonać zabieg cesarskiego cięcia. Czas jaki mógłby upłynąć od momentu decyzji do momentu rozpoczęcia operacji powinien, jego zdaniem, wynieść ok. 4 minuty.
Pacjentka czekała na przyjście anestezjologa 31 minut! To zdecydowanie za dużo. Jak stwierdził biegły Mikołaj Olejnik, niezależnie od tego czy dziecko przeżyłoby czy nie, należało natychmiast wykonać cesarskie cięcie.
Pełnomocnik pozwanego w ostatnim słowie wniósł o oddalenie pozwu w całości.

Nie ma wytłumaczenia

W czasie procesu, jak stwierdził sędzia, dowiedziono, że przyczyną śmierci dzecka była wadliwa organizacja szpitala. Sędzia stwierdził, iż nie może być tak, że w placówce pracującej całą dobę, od godziny 15 brakuje anestezjologa, który pełni dyżur w domu. Nie jest żadnym wytłumaczeniem, że taka organizacja pracy jest powszechna w mniejszych szpitalach.

W uzasadnieniu wyroku znalazł się także zapis, iż sąd wziął pod uwagę wyjątkowość sytuacji oraz cierpienie, jakie musiała odczuwać kobieta, która wiedziała i czuła, że jej dziecko umiera. Sąd zwolnił ją ze wszystkich kosztów postępowania sądowego.

Po zakończeniu rozprawy Beata Kowalczyk stwierdziła, że jest zadowolona z wyroku, bo sąd przyznał jej rację.
- Na sali sądowej padało wiele słów. Według lekarzy i pełnomocnika szpitala, moje dziecko zmarło zgodnie ze standardami szpitalnymi. To jest straszne - mówiła Beata Kowalczyk.

Wspierający ją radca prawny Paweł Glapa nie był zadowolony. Nie krył, iż będze namawiał klientke do złożenia apelacji.

Zbigniew Pawlak
pełnomocnik Szpitala Powiatowego w Trzciance:
Sąd nie stwierdził, że w trzcianeckim szpitalu popełniono błąd w sztuce lekarskiej. Uznał, że zawiniła organizacja pracy. Trudno jest mi ją oceniać. Jednak wiem, że to, iż w szpitalu nie dyżuruje anestezjolog nie wynika ze złej woli, ale z konieczności finansowej. Nie wiem, czy będziemy wnosić apelację. Najpierw zapoznam się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto