MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Matraszek spisał wierszem historię Chodzieży. Mamy fragmenty!

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Tadeusz Matraszek
Tadeusz Matraszek H. Struzik
Tytuł - ,,Kronika miasta Chodzieży" autorstwa Tadeusza Matraszka - brzmi dość zwyczajnie jak na tak specyficzną książkę. Jest bowiem napisana wierszem, w stylu ,,Pana Tadeusza". Mamy jej fragmenty udostępnione przez autora. 25 maja, podczas 9 chodzieskiej nocy muzeów będzie miała jej premiera.

Tadeusz Matraszek jest pracownikiem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chodzieży i autorem książek, które w większości nawiązują do historii miasta. Choć zaczynał od kryminału ,,Morderstwo w Piekle", a później były m.in.: ,, Tajny rozkaz", ,,Opowieści i legendy chodzieskie" (redaktor historyczny i współautor opowiadań ze zbioru), ,,Kodeks Grudzińskich", ,,W cieniu swastyki". ,,Kronika miasta Chodzieży" to jego 11 książka, a jej premiera będzie miała miejsce 25 maja.

Zapytaliśmy go skąd wziął pomysł na spisanie historii Chodzieży wierszem.

- Od dłuższego czasu zastanawiałem się, jak mógłbym przedstawić historię Chodzieży w sposób na tyle inny, specyficzny czy intrygujący, żeby zainteresować zarówno dorosłych jak i młodzież (a oby także i dzieci). Jeżeli chodzi o formę, to zdecydowanie jest to coś, czego u nas wcześniej nie było, czego nie mają nawet większe miasta. Chciałem też napisać wreszcie o całej historii miasta, nie tylko, jak to bywa najczęściej, o jej fragmencie. Jest co prawda specyficzne ujęcie naszych dziejów, ale nadal obejmuje czasy od pierwszych zapisków, do roku 2020. Dzięki takiemu przedstawieniu tematu jestem w stanie połączyć literaturę z historią, a więc dwie dziedziny, które są mi najbliższe. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jedna kwestia: taka wierszowana forma, choć nie jest łatwa, szczególnie w tak rozbudowanym tekście, jest dla mnie po prostu przystępna, relatywnie łatwa i sprawiająca satysfakcję. „Kronika miasta Chodzieży” nie jest pierwszym moim dłuższym tekstem wierszowanym, choć pierwszym tego typu opublikowanym. Zdecydowanie też najdłuższym.

Czy inspirował się Pan ,,Panem Tadeuszem"?

Tu kwestia jest nieco bardziej złożona. Rzeczywiście już przy pierwszym kontakcie czytelnik zapewne porówna „Kronikę” do „Pana Tadeusza”. Jednak jeżeliby przyjrzeć się choćby wstępowi do mojego utworu, mamy tam, co jasne, nawiązania do Mickiewicza, ale także do greckich historyków: Herodota czy Hezjoda. Mamy tutaj do czynienia z połączeniem gatunków - formą „Kronika” przypomina naszą romantyczną epopeję, treścią, wzorowaną na dziełach dawnych historiografów kronikę. Dodać tutaj powinienem, że akurat tzw. trzynastozgłoskowca użyłem, ponieważ… jest to jedna z łatwiejszych form do użycia w wierszu rymowanym, szczególnie w tekście o takim rozmiarze. Gdybym posłużył się tu powiedzmy oktawą, znaną np. z „Beniowskiego” J. Słowackiego, pisanie utworu zajęłoby mi zwyczajnie o wiele więcej czasu. Ze względu na historyczność „Kroniki” nie zdecydowałem się do utworu wpleść większej liczby fragmentów poetyckich. Jest ich zaledwie kilka, a szkoda, jednak to dlatego, że najważniejsza w utworze jest zdecydowanie historia.

Jak wyglądała praca nad książką? Najpierw spisał Pan historię i później układał wiersze, czy w inny sposób?

Kronika to utwór literacki, jednak przede wszystkim opracowanie historyczne. Gdybym mógł napisać trzynastozgłoskowym wierszem historię beletrystyczną, miałbym znacznie ułatwione zadanie, bo tutaj musiałem trzymać się ściśle faktów. Przede wszystkim więc przejrzałem całą historię naszego miasta, w tym sporo materiałów zapomnianych, nieznanych lub nawet pomijanych. Dopiero z taką wiedzą, jej prześledzeniu, a przede wszystkim posegregowaniu i wyselekcjonowaniu faktów, mogłem zabrać się za wiersz. Wszystko starałem się dla porządku pisać chronologicznie, jednak zdarzały się wyjątki. Zakończenie powstało więc razem z czasami międzywojennymi, a o XVIII wieku pisałem równolegle z czasami współczesnymi. Z zasady utrzymywałem jednak dyscyplinę, bo tak pisało się zwyczajnie łatwiej i efektywniej.

Ile czasu Panu zajęła praca nad książką?

Na końcu „Kroniki” podaję, że ponad dwa lata. Zapewne było to jednak nawet nieco dłużej. Zdarzało się, że robiłem kilkutygodniowe przerwy, czasami spowodowane zbieraniem materiałów historycznych, czasami innymi obowiązkami. Bywały dni i noce, kiedy pisałem po 12 lub więcej godzin, a i takie, w których siedziałem przed pustym ekranem. Trudno zatem ocenić realnie, jak długo mi to zajęło. Wiem za to, że tego typu twórczość to żmudna, czasami bardzo frustrująca, ale także satysfakcjonująca i rozwijająca praca.

Fragmenty książki

Tadeusz Matraszek
KRONIKA MIASTA CHODZIEŻY
Spisana wierszem w pięciu księgach
od początku istnienia miasta do roku 2020

Kronika miasta Chodzieży

Miasto… mógłbym napisać jak wieszcz inwokację
O Tobie na trzy księgi, pewnie miałbym rację
Że jesteś najpiękniejsze, tego się nie boję
Boś było, jesteś, będziesz, aż po kres dni moje
I nikt mnie nie przekona, Paryżem, Londynem
Bo jestem nieodrodnym Twojej ziemi synem:
Wśród lasów ciągle gęstych, wydycham powietrze
Nasycić się nie mogę, we śnie wołam „Jeszcze!”
I często boso pędzę nad zimne jeziora
Czasami wcześnie z rana, lub późno, z wieczora
Oglądam wzgórza z dołu, z serca tej doliny
I widzę przywiązania prawdziwe przyczyny:
Jestem tym drzewem, ptakiem i nikłym potokiem
Których nie sposób pojąć samym tylko wzrokiem
Bo kto się nie urodził, nie mieszkał, nie wierzy
Że można być na zawsze swym sercem w Chodzieży
Lecz przerwę teraz zachwyt, odstąpię w patosie
Więc wybacz czytelniku, o to cię dziś proszę
Bo nie odczucia przecież, nie moje przeżycia
Są głównym tu tematem, lecz mentorka życia
Historia tego miejsca.
Nieśmiertelna Muzo!

Otocz tych swą opieką, co ci wiernie służą
Bo przecież w tej dolinie, każda drobna ścieżka
Ma swoje własne losy, od Piasta, do Mieszka
A dalej od Chrobrego, aż po prezydenta
I każda taka dróżka los miasta pamięta
Dlatego dziś spróbuję, być może się uda
Opisać dzieje miasta, choć droga to długa,
W niej zawrzeć najważniejsze fakty i zdarzenia
Ocalić też niektóre wręcz od zapomnienia
Gdyż się zdarzało także, to przyznam niestety
Że czasem zatajano wstydliwe sekrety
A często historycy ażeby wyjść z twarzą
O trudnych sprawach mówić się nawet nie ważą

Księga I : legendy i najdawniejsze czasy

Nazwa

Nie ma Chodzież podania o powstaniu miasta
Nie wiemy nawet dobrze, skąd nazwa wyrasta
Podobno żył tu Chodziech, książę, albo możny
Co miał pod sobą ziemię lub zamek przydrożny
Lecz po nim, oprócz nazwy, nic nie pozostało
Wydaje się więc trochę tej teorii mało
Innym wywodem nazwy są książęcy „chodzi”
Strażnicy pańskich lasów, to z Czech się wywodzi,
Lecz czemu nie ma w Polsce kolejnych Chodzieży?
Dlatego tu do końca ufać nie należy
A może to nieznane, prasłowiańskie słowo
Którego nie umiemy odczytać na nowo?
Co zatem z resztą legend, tworami fantazji?
O nich zapewne wspomnę przy dalszej okazji
Bo większość z nich powstało, co jest kwestią znaną
Przed stu około laty, wtedy je spisano

Pierwsi osadnicy

Przed tysiącami lat już na chodzieską ziemię,
Ściągały liczne ludy i niejedno plemię,
Polując i zbierając najpierw koczowały
Narzędzia wykonując z kamienia i skały
O pierwszym naszych ludów pewnym dobrobycie
Możemy mówić później, to jest w neolicie
Gdy nad jeziorem miejskim powstawały sioła
A handel zaczął rosnąc i kwitnąć dokoła
Lecz to nie wszystko jeszcze, gdyż dzięki wymianie
Na ziemie okoliczne przybyli Rzymianie
No, a przynajmniej chociaż z Italii handlarze
Żądni ozdób, bursztynu i z podróży wrażeń
Warto by jeszcze wspomnieć o najwyższym szczycie
Który też swoje miejsce znalazł później w micie
Że na nim, na Gontyńcu, składano ofiary
Gdzie kult prężnie rozwijał się pogańskiej wiary
Czas jednak mijał szybko, przyszło średniowiecze
Kamienie, brąz i skóry zastąpiły miecze
A Chodzież, ciągle wioska, na skraju Noteci
Czekała dość leniwie, aż jeszcze czas zleci
Lecz byłbym sam zapomniał, że Chodzież, dziś pani
Mężczyzną kiedyś była i że między nami
Mówiono nie „ta Chodzież”, ale „do Chodzieża”
Co dziś brzmi nieco dziwnie i w ucho uderza

Templariusze

Nie wiemy więc, co z nazwą, tylko przypuszczamy
Lecz kto założył gród nasz, pierwszy wjechał w bramy?
Krążyły niegdyś plotki, co przytoczyć muszę
Że Chodzież założyli mnisi – Templariusze
Kiedy upadła Akka, stolica krzyżowa
Rycerze zakładali swe domy od nowa
I także tu przybyli, Cruciferi owi
Założyć u nas kościół zapewne gotowi
Co świadczyć o tym może? To, że tu świątynia
Na samym swym początku patrona otrzyma
Nie tak jak dziś – Floriana, ale Mikołaja
A tego święcić mieli rycerze w zwyczajach

1403 – pierwsza historyczna wzmianka

Lecz przejdźmy do historii, w pierwszym dokumencie
Wawrzyniec jako pleban ma tutaj zajęcie
Lecz o nim próżno więcej, tyle co się uda
Następcę jego podać, proboszcza Jakóba
I kilku innych po nim, w tym także Wincenta
Którego imię pewnie historia pamięta
Z tego, że począł kłótnię z proboszczem z Budzynia
Iż ów dwa razy śluby dla srebra wyczynia
Wśród pierwszych też duchownych mieliśmy plebana
Co w sądzie rękę podniósł na dziedzica pana
Ażeby tak uczynić musiał mieć, jak sądzę
Naprawdę dobry powód – poszło o pieniądze

3 marca 1434, nadanie praw miejskich

Ów pan dziedziczny, rycerz pochodzący Łekna,
(Miejscowość to niewielka, na swój sposób piękna)
Poprosił uniżenie króla Jagiellona,
Tego samego, który Krzyżaków pokonał
Na polach pod Grunwaldem, króla Władysława,
Więc prosił go by wiosce nadał miejskie prawa
I tak maleńka Chodzież, na niemieckiej normie
Zaczęła się rozwijać, choć dość niepozornie
Trojan był herbu „Topór”, z Pałuków rodziny
I wciąż powiększał zasięg swej najnowszej gminy
Gdy zmarł mu syn Materna, sprzedał po nim wdowie
Chodzież i okolice, by mniej mieć na głowie
Chodzież w rękach rodu Potulickich
Synocha, owa wdowa, widząc swoje racje
Dość szybko wymyśliła uczciwą transakcję
Chodzieską ziemię zatem i wioski pobliskie
Sprzedała Przecławowi z Potulickich, z zyskiem
Ten możny pan, kasztelan był herbu Grzymała
Pokłony mu składała Wielkopolska cała
A jego herb, co składa się z trzech miejskich wieży
Do dziś pozostał godłem i znakiem Chodzież

Chodzieski zamek

Niemalże od początku historii osady
Stał tutaj mały zamek, mówiąc bez przesady
Siedziba drobna panów, nie groźne zamczysko,
Z której to do bram miasta było dosyć blisko
Dziedziniec raczej wąski, liczba baszt uboga
Lecz strategicznie obok ciągnęła się droga
Stały tam młyny, stajnie, i niechaj wyliczę:
Owczarnia, pola, łąki, ogród i winnice
Zamek też w dawnych czasach był romansu świadkiem
Kiedy to pan Mikołaj sprowadził ukradkiem
Do zamku pannę sobie, imieniem Dorota
Nie byłoby nic złego, gdyby nie rzecz to ta:
Dorota była żoną dziedzica kuzyna
Mikołaj kuzynowi wbrew żonę zatrzymał
Rzecz sądem się skończyła, lecz kwestia wyroku
Do dzisiaj pozostaje skryta w dziejów mroku

Konkurs i tytuł „Mistrza gospodarności”, 1974

Wszystkie udogodnienia u swych podstaw miały
Ogólnopolski konkurs, stąd też pomysł śmiały
Chodzieżan, by zwyciężyć; już w pierwszej edycji
Skończono w województwie na drugiej pozycji
Nagrody przeznaczono więc na inwestycje
Do dalszych zmian na lepsze; liczne propozycje
Składano władzom miejskim, tak więc krok po kroku
Zdobyto drugie miejsce w kraju, w nowym roku
Wreszcie czas nadszedł, w którym rozbrzmiały fanfary
Chodzież zdobyła mistrza! Spełniono zamiary
Nagrody przeznaczono, na rozwój, ponownie
By w mieście chodzieżanom się żyło wygodnie

Katastrofa ekologiczna na Jeziorze Miejskim, 1994

Choć czasy gdy jeziora słynęły z czystości
Minęły dosyć dawno, warto potomności
Przypomnieć wydarzenie, którym całe miasto
Przez chwilę żyło; każdy miał teorię własną
Dlaczego śnięte ryby z brzegów wystąpiły
I czy ich śmierć sprawiły naturalne siły
A zdechły ich tysiące: okonie, węgorze
(Te drugie wybierano wywożąc nad morze)
W dodatku też sandacze i w tysiącach płocie
Znalazły się niechybnie w handlowym obrocie
Dlaczego więc zginęły? Nieczyste jezioro
Dodało ich cierpieniom zapewne dość sporo
W dodatku ciepły lipiec, słoneczna pogoda
Sprawiły, że się stała uboga w tlen woda
Więc brud i ciężki upał dopełniły dzieła
Stąd cała się historia bardzo przykra wzięła

Oddanie do użytku promenady nad Jeziorem Miejskim, 2011

Ścieżka wokół Jeziora Miejskiego od dawna
Przestała cieszyć oczy, stała się nieładna
Zarosłe całkiem brzegi, wyrwy i wyboje
Sprawiały, że spadały chodzieżan nastroje
Choć spacerować można było, jednak przy tym
Nie dało się przejść traktem całkiem należytym
Jeżeli Chodzież chciała przyciągnąć turystę
Musiano coś z tym zrobić, co jest oczywiste
Ruszono więc do pracy i wkrótce nad wodą
Zaczęli się przechadzać ludzie ze swobodą
Rowery, rolki, jogging, czy zwykłe spacery
(Ze wszystkich możliwości wymieniłem cztery)
Sprawiały odtąd radość, aktywność zwiększały
Zmieniając obraz miasta w sposób wielce trwały
Dla swoich, dla chodzieżan, całej społeczności,
A także dla przyjezdnych, z całej Polski gości
Bo nawet wielki sceptyk dziś pewnie doceni
Ten obszar nad jeziorem skąpany w zieleni

Kolejni honorowi obywatele miasta: Adam Harasiewicz (2011), Bolesław Eustachy Rakoczy (2012) i Krystyna Miłobędzka (2017)

Chodzieżan honorowych rozrosła się lista:
Otworzył ją wybitny tutejszy pianista
Choć ziemię tę opuścił już jako trzylatek
Genialnie grał to jedno, jeszcze na dodatek
Otrzymał w chopinowskim konkursie nagrodę
Kolejnym, który przyjął i wyraził zgodę
Na tenże miejski zaszczyt był mnich z Jasnej Góry
Przyjaciel tejże ziemi, przy okazji, który
Liceum w mieście kończył; a szkołę tę samą
Skończyła też artystka, którą można damą
Poezji nazwać pewnie; przyznaję też śmiało,
Że tych obywateli sporo przybywało…
Jednak nadzieję miejmy, że ich przyrost duży
Promocji miasta silniej się z czasem przysłuży

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

POLITYCY jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto