Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Brewczyński : Z uśmiechem i wielką wdzięcznością obserwuję siebie, ludzi, otoczenie, szukam inspiracji do nowych powieści

Sebastian Daukszewicz
Sebastian Daukszewicz
archiwum prywatne T.B
W wolnych chwilach czyta, spędza czas z rodziną, a na Facebooku prowadzi swoją stronę autorską. Kocha wymyślać, tworzyć i kształtować inną rzeczywistość. Dziś o swojej pasji opowie Tomasz Brewczyński, który pierwszą książkę wydał w 2020 roku i od tamtej pory nie wyobraża sobie życia bez pisania.

Co pasjonowało cię w dzieciństwie? Ojej, nie pamiętam, naprawdę. Być może dlatego, że w najmłodszych latach nie było to nic aż tak wyjątkowego, by nazwać to pasją. Uwielbiałem czas wolny, lato, muzykę, wakacje, beztroskie osiedlowe zabawy. Miałem dużo zainteresowań, ale żadne z nich jakoś szczególnie się nie wyróżniało. I na pewno wtedy nie było wśród nich pisania. Zresztą, słowa „pasja” czy „pasjonować” kojarzą mi się z myśleniem o czymś nieustannie, bardzo intensywnie oraz z wprowadzaniem takich myśli w życie z ponadprzeciętnym zacięciem, którego ja wówczas nie odczuwałem. Za to odczuwam je teraz, całe szczęście. I już nie wyobrażam sobie siebie bez pisania.

Znalezienie swojej pasji nie było wyzwaniem, gdyż wcale jej nie szukałem. Ona mnie sama znalazła, a raczej – mówiąc precyzyjniej – uaktywniła się w konkretnym, nieoczekiwanym momencie. Stało się to w szkole średniej za sprawą nauczycielki języka polskiego, która swoją miłością do literatury, ogromnym zapałem, niespotykaną energią, wyrozumiałością dla uczniów oraz wytrwałością spowodowała, że zacząłem nie tylko coraz więcej czytać, ale również pisać i nie ograniczać się do wypracowań, opowiadań, rozprawek czy charakterystyk postaci. Jednak wszystko, co w tamtym okresie tworzyłem, trafiało do szuflady, do domowego archiwum, a teraz stanowi pamiątkę z młodości. I nie mogę powiedzieć, że ówczesne aktywności stanowiły wtedy moją pasję, prędzej jej zalążek. Wciąż były bowiem tylko jednym z wielu młodzieńczych zainteresowań. A potem minęło kilkanaście lat, skończyłem studia, rozpocząłem pracę w banku, założyłem rodzinę. Nie miałem kompletnie głowy do pisania. Nawet mi się nie śniło, bym mógł zacząć to robić… Do pewnego dnia, kiedy siedząc w biurze, pod wpływem nagłego impulsu, otworzyłem edytor teksów w komputerze i zacząłem opisywać sytuację, jaką wyobraziłem sobie za oknem, po drugiej stronie ulicy. Scena była mroczna, kryminalna, rodziła pytania, zapoczątkowała fabularną zagadkę, wskrzesiła bohaterów, o których chciałem czym prędzej dowiedzieć się więcej. Tak powstał prolog mojej debiutanckiej powieści. Od tamtej pory już nie umiem przestać skupić się na innych kwestiach tak mocno, jak na kreowaniu kolejnych historii, procesie wydawniczym i kontaktach z Czytelnikami. Nie ma dnia, aby moje zamiary nie podążały w tę stronę. To jest silniejsze ode mnie, choć wcale się przed tym nie bronię. Jest mi z tym wspaniale, gdyż od kilku lat czuję, że mam swoją pasję.

Moja pasja to miłość, zdecydowanie. Jedno z najsilniejszych, najprawdziwszych uczuć, które ma moc sprawczą i dzięki któremu wszystko, co robię, jest szczere, wiarygodne, emocjonalne, wyrażające moje chęci i oczekiwania w stu procentach. Zawsze postępuję tak, że albo podchodzę do czegoś z sercem, oddając się temu w całości, poświęcając do maksimum, albo odpuszczam i nie zajmuję się tym wcale. Nie uznaję przeprowadzania czegoś „na pół gwizdka”, braku pełnego zaangażowania. Bez względu na to, czy dotyczy to relacji międzyludzkich, miłości, przyjaźni, pracy zawodowej, czy choćby tak prozaicznych spraw, jak na przykład sprzątanie albo robienie zakupów.

Wspomnienia. To one chyba są najpiękniejsze, gdyż zostaną ze mną już na zawsze. A te związane z pisaniem są fantastyczne, bo – mimo iż utrwalone w umyśle – są uwiecznione przede wszystkim w moich książkach, recenzjach, zarejestrowanych spotkaniach, wywiadach. Tak samo jak w naszej rozmowie. To właśnie cenię siebie najbardziej. Zaś do sukcesów wynikłych z mojej pasji, zaliczyłbym głównie możliwość poznawania przewspaniałych ludzi, zawierania nowych znajomości, nawiązywania przyjaźni, które również owocują pisarsko. To niesamowite, móc na co dzień prowadzić wielogodzinne dyskusje na tematy związane z literaturą, jej oddziaływaniem na naszą wrażliwość, wpływem na rzeczywistość, na otoczenie, przyszłość. Tak… to chyba największy sukces i zastanawiam się, czy jakikolwiek inny, których mam nadzieję jeszcze kilka przede mną, będzie mógł się równać z frajdą, jaką daje obcowanie z ludźmi. A jeśli miałbym wymienić jakieś szczególne wspomnienie, to wróciłbym pamięcią do momentu, w którym wziąłem do ręki swoją pierwszą książkę i dostałem szansę dotknąć wielkiego marzenia, jakie po wielu trudach spełniłem. Za największe zaś osiągnięcie, uważam wydanie mojej trzeciej powieści pod tytułem „Nie zasługujesz na śmierć”. To dla mnie niezwykła, osobista, a przede wszystkim stworzona na kanwie prawdziwych wydarzeń historia.

Nie usiłuję zarażać pisaniem jako konkretną dziedziną zainteresowań, lecz bardziej zachęcam bliskich do dostrzegania ukrytych w nich indywidualnych talentów, które w przyszłości mogą przerodzić się w pasję. Zawsze podkreślam, że warto pielęgnować w nas to, co daje satysfakcję, generuje uśmiech i sprawia, że czujemy się po prostu dobrze. Warto dopuścić do głosu pragnienie wykonywania zajęć odrywających nas od codzienności, kłopotów i zmartwień. Warto rozwijać swoje umiejętności, doskonalić się i nigdy nie pozwolić, żeby cokolwiek – a co gorsza ktokolwiek – stawał nam na drodze do robienia tego, co tak naprawdę kochamy. Każdy posiada jakiś unikatowy dar, jestem o tym święcie przekonany, jednak z różnych względów niektórzy tego daru nie uzewnętrzniają, czasem się nawet go wstydzą, krępują albo uważają, że to, co w nich „siedzi” nie jest na tyle oryginalne i fascynujące, aby mogło się powszechnie spodobać. Niekiedy boimy się też odrzucenia, krytyki, nie wierzymy w siebie. Lecz nie wolno nam absolutnie tak myśleć.

Moja pasja nie jest jeszcze źródłem dochodu, bo to nie lada wyzwanie. Chciałbym, aby tak kiedyś się stało. I choć pewnie przede mną jeszcze mnóstwo przeszkód, mrówczej pracy, upadków i wzlotów, to żyję w świadomości, że nigdy się nie poddam, bez względu na okoliczności. Realizacja marzeń ma bowiem tę cudowną cechę, że nie pozwala zawrócić w pół drogi. Pcha nas do przodu, uczy wytrwałości, pokory, cierpliwości i konsekwentnego dążenia do celu. Uważam, że największym szczęściem człowieka jest to, aby pasja stanowiła właśnie jego profesję, a profesja pasję. Tylko wtedy można spełniać się na tych dwóch, a raczej – w kontekście takiego pojmowania rzeczy – jednej, zintegrowanej płaszczyźnie.

Mam wiele planów związanych z życiem rodzinnym oraz, rzecz jasna, z moją literacką stroną. Tworzę, wybiegam w przyszłość, starając się dogonić to, co pozytywnego może ona dla nas wszystkich przynieść. Z uśmiechem i wielką wdzięcznością obserwuję siebie, ludzi, otoczenie, szukam inspiracji do nowych powieści. Mogę się pochwalić, iż dwie z nich są już ukończone i żywię ogromną nadzieję już niebawem móc zaprezentować efekty jakże pracowitych ostatnio miesięcy. Poza tym bardzo dużo czytam. Są to w przeważającej ilości książki obyczajowe, kryminalne, a także thrillery. Wciąż rozwijam pasję, pozwalając jej coraz silniej zawiadywać moim aktualnym światem. Ona wie co robi, wie co dla mnie dobre, głęboko w to wierzę.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto