Planuje Pan wrócić na fotel starosty?
Tomasz Bugajski: To nie jest proste zdanie. Najpierw trzeba zostać radnym. Poza tym starostę przecież mamy.
Ale wystartuje Pan w wyborach do rady powiatu?
Tak, taką decyzję podjąłem, bo dużo jest do zrobienia i w Pile i w powiecie pilskim. Chyba za szybko pojechałem do Poznania. A choroba, która mnie po drodze spotkała spowodowała we mnie refleksję, że wartością ponad wszystko jest rodzina. Dlatego obiecałem żonie i 98-letniej teściowej, że zostanę w Pile.
Ma Pan poparcie Platformy Obywatelskiej w staraniach się o stanowisko starosty?
Tego nie wiem. Wszystko zależy od tego ile mandatów zdobędziemy. Życie pokaże. Można mieć duże apetyty i chęci, a rzeczywistość bywa brutalna.
Na fotelu radnego nie chce Pan jednak poprzestać. Chciałby Pan wrócić na poprzednie stanowisko?
Startuję do rady także po to, by być kimś znaczącym.
>>> Kliknij też: Tomasz Bugajski drugi w plebiscycie Człowiek Roku Wielkopolski
W poprzednich wyborach startował Pan z Wyrzyska, teraz z Piły? W Wyrzysku był Pan bardzo popularny, co się przełożyło na liczbę głosów, a teraz nie obawia się Pan zmiany miejsca.
Postanowiłem, że teraz także będę startował z Wyrzyska. Może niepotrzebnie to ujawniam już teraz, ale to moja macierz. Nie ukrywam, że tam się czuję u siebie. Wiem, że dla Wyrzyska i całego powiatu pilskiego można jeszcze bardzo dużo zrobić. Będąc w Poznaniu też walczyłem o subregion pilski.
Pańska wizja funkcjonowania powiatu bardzo różni się od wizji starosty Mirosława Mantaja?
Myślę, że jest podobna, ale każdy ma inną ścieżkę realizacji celów.
Będziecie się więc bić o przywództwo w powiecie z obecnym starostą?
My się nawzajem bardzo szanujemy. Nie będzie tu żadnej wojny. Nam obu bardzo zależy na rozwoju powiatu pilskiego.
Czy w Pana ocenie Porozumienie Samorządowe z Henrykiem Stokłosą może być poważnym konkurentem w nadchodzących wyborach?
Szczęście od Boga, że każdy obywatel ma jeden głos. To te pojedyncze głosy zadecydują.
Obawia się Pan konkurencji Henryka Stokłosy w walce o fotel starosty?
A cóż by to był ze mnie za polityk, który by się obawiał konkurencji. Ona musi być! Jest zdrowa i wskazana.
Skoro życie rodzinne jest dla Pana najważniejsze, nie myślał Pan o przejściu na emeryturę?
Czy pani mnie widzi na emeryturze, w kapciach przed telewizorem, jak rano kłócę się z żoną, kto pójdzie po bułki? Skoro jeszcze mam siłę i dostałem drugą szansę, nie mam zamiaru rezygnować z politycznej aktywności.
Z Tomaszem Bugajskim rozmawiała Agnieszka Kledzik.**
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?