Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzcianka. Sądowa pomyłka i złamane prawo do obrony? Rozstrzygnie to Sąd Najwyższy

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
25-letni Norbert N. z Trzcianki twierdzi, że padł ofiarą sądowej pomyłki, ale nie miał szans tego udowodnić na sali sądowej. Tą pomyłką miał być wyrok 18 miesięcy pozbawienia wolności. Teraz jego sprawą zajmie się Sąd Najwyższy. Wniosek o kasację wyroku poparła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.

Według Norberta, nie byłoby całej sprawy, gdyby nie upomniał się o prawa do córki. Nie miał grzecznego życiorysu. Odsiadywał wyrok, ale wciąż chciał być ojcem. Miał prawo do listu ze zdjęciem córki i jej głosu w telefonie. Nie było zdjęć. Nie było telefonów. Dlatego kiedy opuścił zakład karny upomniał się o swoje prawa. Nie zdążył być ojcem.

Kilka tygodni po tym jak wyszedł na wolność znów wrócił za kratki. Była partnerka i matka jego dziecka oskarżyła go o kierowanie gróźb karalnych pod swoim adresem. Według Norberta, była to zemsta z jej strony. Banalna, prymitywna, ale skuteczna.

14 maja 2019 roku jego była partnerka poinformowała przez messengera dzielnicowego, że Norbert był pod jej domem i groził, że ją zniszczy. Byłby to już kolejny raz, gdyż z zeznań innego świadka wynika, że kobieta wspominała o podobnym zdarzeniu już tydzień wcześniej. Dokładnie tego samego dnia, kiedy powiadomiła policję o groźbach, które Norbert miał kierować pod jej adresem przez osoby trzecie.

Tą osobą trzecią była 60-letnia kobieta. Skąd wzięła się w tej historii? Nie znała dobrze byłej partnerki Norberta, ale znała jego. To raczej była jedna z tych niechcianych znajomości w życiu: Norbert w przeszłości pobił jej syna. Dlaczego teraz miałby ją wybrać na swojego posłańca? Mężczyzna zaprzecza, by w ciągu tych dni, które spędził na wolności, w ogóle ją spotkał, a tym bardziej z nią rozmawiał.

Według jej wersji, a była głównym świadkiem oskarżenia, spotkała go przypadkowo przechodząc przez park. Miał jej powiedzieć, by przekazała jego byłej partnerce, że ją zabije. Nożem.

Obrońca mężczyzny wnioskował, by sąd wystąpił do operatorów sieci o miejsca logowania w stacjach bazowych (BTS) numeru telefonu Norberta oraz numeru telefonu kobiety w przeciągu tych kilku dni, w których miało dojść do spotkania w parku. Miałby to być dowód na to, czy takie spotkanie było w ogóle możliwe. Sąd odrzucił jednak ten wniosek.

Z zeznań kobiety wynika, że potraktowała groźby bardzo poważnie: przestraszyła się oskarżonego i jego deklaracji. Obrońca Norberta wytknął jej jednak, że nie przestraszyła się ich na tyle, by od razu ostrzec pokrzywdzoną. Miała to zrobić dopiero po kilku dniach kiedy przypadkowo spotkały się w parku na zawodach strongmanów. Tę wersję potwierdziła pokrzywdzona i jej nowy partner.

Wtedy, w parku, byli w towarzystwie. Z akt sprawy wynika, że żadna z towarzyszących im osób nie pamięta jednak ani tego spotkania, ani tym bardziej rozmowy. Nie zauważyli też, żeby cokolwiek zmieniło się w zachowaniu kobiety i jej partnera. Takie słowa powinny wywołać przecież jakiś skutek. Dopiero po tygodniu od rozmowy w parku pokrzywdzona zawiadomiła o groźbach policję. A potem napisała do dzielnicowego o nieproszonych odwiedzinach nieproszonego gościa.

Norbert twierdzi, że tamtego feralnego dnia, 14 maja, nie był nawet w pobliżu jej domu. Większość dnia spędził poza Trzcianką, a kiedy wrócił pomagał ojcu przy naprawie uszkodzonej miski w samochodzie.

- Świadek, który był wtedy z nami przez cały czas, pomylił w sądzie daty, a zeznania ojca z racji pokrewieństwa uznano za mało wiarygodne. To wystarczyło, żebym stracił swoje alibi. Skoro nie było mnie przy samochodzie, to mogłem być wszędzie. Także pod jej drzwiami. I nikogo nie interesowało to, że mnie tam nie było. Tak naprawdę nie zostałem skazany za to, co zrobiłem, ale za to, kim byłem

- uważa Norbert.

Najpierw Sąd Rejonowy w Trzciance, a później w apelacji Sąd Okręgowy w Poznaniu uznały winę Norberta. Za grożenie śmiercią swojej byłej partnerce został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności. Sąd nałożył także na niego 5-letni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej oraz kontaktowania się z nią, co w praktyce oznacza także zakaz kontaktów z dzieckiem.

Co z wątpliwościami, które pojawiły się w tej sprawie? Czy zgodnie z zasadą domniemania niewinności, nie powinny być rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego? Sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu tłumaczy, że nie każda wątpliwość podpada pod “wątpliwość nie dającą się usunąć”.

- Zasada rozstrzygania nie dających się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego ma zastosowanie tylko w bardzo rzadkich przypadkach. To, że oskarżony twierdzi, że czegoś nie zrobił, nie na tym polega ten przepis. W tej konkretnej sprawie ten zarzut nie był nawet podnoszony. Obrona kwestionowała jedynie ocenę dowodów oraz wysokość kary. Sąd Okręgowy uznał, iż sąd pierwszej instancji dokonał prawidłowej oceny dowodów, a kara nie była rażąco niewspółmierna

- mówi sędzia Aleksander Brzozowski.

Tyle że to wszystko poznański Sąd Okręgowy ustalił pod nieobecność oskarżonego, który miał prawo uczestniczyć w rozprawie. I chciał z tego sprawa skorzystać, o czym świadczą pisma wysłane na adres sądu. Ten uznał jednak, że nie jest konieczne sprowadzanie go z zakładu karnego na rozprawę - przetransportowanie go z Bydgoszczy do Poznania miałoby być zbyt kosztowne i trudne do przeprowadzenia.

Musiała wystarczyć tylko obecność obrońcy. Nie wystarczyła. Teraz Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która poparła wniosek do Sądu Najwyższego o kasację wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy, punktuje sąd. Że złamał gwarantowane oskarżonemu prawo do obrony.

- Istota zasady prawa do obrony polega na umożliwieniu oskarżonemu odpierania przedstawionych mu zarzutów, kwestionowania przemawiających przeciwko niemu dowodów, a także przedstawiania dowodów na poparcie własnych twierdzeń. Obowiązywanie tej zasady przesądza o tym, że oskarżony jest podmiotem, a nie przedmiotem postępowania, i to nie tylko w toku rozprawy głównej, ale i przed sądem odwoławczym

- podkreśla Prokuratura Okręgowa w swojej odpowiedzi do Sądu Najwyższego.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto