Tygodnik Pilski - Marcin zniknął bez śladu

Marcin odcinek z Kolbego na Jadwiżyn, gdzie mieszka, robił w 20 minut.

- Ja jestem wysoki, ale on wyższy ode mnie. Nigdy nie mogę dotrzymać mu kroku - mówi Julian Tycman, ojciec zaginionego 32-latka.

Dlatego w tamten poniedziałek, 10 stycznia, gdy nie zjawił się w mieszkaniu o 22, rodzice zadzwonili do jego kuzyna, do mieszkania na ul. O.M. Kolbe, które odwiedzał regularnie. "Wyszedł niedawno, jakieś dwadzieścia minut temu" - usłyszeli w słuchawce. Wtedy pojawiły się pierwsze obawy, że coś jest nie tak.

Niedługo później do domu dotarł młodszy syn Zdzisławy i Juliana Tycman. Skończył pracę, skrzyknął kilku kolegów i pojechali szukać Marcina. Na Kolbe ani śladu. Zaparkowali przy Młynie i zaczęli przeczesywać Wyspę. Około 3 w nocy wrócili do domu z pustymi rękami. Marcina nie było. Telefon milczał. "Abonent czasowo niedostępny. Proszę spróbować później".

- Policja mówi, że jak komórka wyłączona, to jej nie mogą namierzyć - wyjaśnia Julian Tycman. - Szukają go. Zgłosili do systemu, patrole dostały rysopis, zdjęcie, cała Polska wie, no i co z tego. Strażacy już raz sprawdzali Gwdę. Mówią, że sprawdzą jeszcze raz, ale jak woda trochę opadnie. Sam chciałem pożyczyć łódkę od kolegi, ale co ja taką małą łódeczką zrobię. Każą czekać, tylko że każdy kolejny dzień jest bardziej nieznośny - mówi ojciec.

.............
32-letni Marcin Tycman wyszedł z jednego z mieszkań przy ulicy Kolbego w Pile w poniedziałek (10 stycznia), o godzinie 21.40, a miał dojść na ulicę Królowej Jadwigi. Ma 184 cm wzrostu, krótko obcięte włosy ciemny blond i niebieskie oczy. Ubrany był w jeansowe, niebieskie spodnie, czerwoną bluzę z napisami, beżową kurtkę z napisem NIKE i czarną, wełnianą czapkę. Osoby, które mają jakiekolwiek informację o zaginionym, proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Pile ul. Bydgoska 113 lub nr 997.

Więcej w bieżącym wydaniu Tygodnika Pilskiego