Zwłaszcza ostatnie lata były bardzo intensywne, a różnorodność granej muzyki pozwalała zaspokoić najbardziej wybrednych słuchaczy.
- Na początku większość koncertów szykowaliśmy w klimatach bluesowych, potem też i inne gatunki - mówi Jurek Hippmann, były manager pubu.
Cactus gościł artystów kilka razy w miesiącu, co pozwalało budować markę właścicielom oraz zapewnić dobrą rozrywkę mieszkańcom Trzcianki.
- Publiczność w Trzciance jest wyjątkowa, bawiąca się rewelacyjnie, więc każda impreza była wyjątkowa i budująca niespotykane nigdzie indziej relacje artysta-odbiorca - informuje J.Hippmann.
Które koncerty zapadły najbardziej w pamięci?
- Każdy koncert w Cactusie był wyjątkowy, a w pamięci oczywiście zapadł mi najbardziej pierwszy (Jaw Raw), ostatni (Golden Life) i ten, który sam zagrałem jako artysta (Trupięgi). Ale to nie jest wyróżnik, ponieważ przez te kilka lat naprawdę wyjątkowych koncertów było bardzo wiele i każdy z nich, mając swój niepowtarzalny wymiar, zostanie na zawsze w pamięci - mówi były manager pubu.
Ostatni okres był najlepszym w całej historii Cactusa. Wspaniali muzycy, artyści stand-up oraz niepowtarzalny klimat sprawiały, że na długo przed planowanymi występami brakowało biletów.
- Do Cactusa w ostatnim czasie przyjeżdżali ludzie nie tylko z Trzcianki, ale też i z bliższych i dalszych okolic. Udało się dojść do takiego pułapu, iż na kilka miesięcy przed wydarzeniem ogłaszałem "sold-out" i było to zazwyczaj przy gwiazdach polskiej sceny muzycznej z lat 80-tych i początku 90-tych. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się występy stand-up, a także koncerty bluesowe wykonawców zagranicznych oraz klasyków polskiego punkrocka. Ogólnie w roku 2019 i na początku 2020 mieliśmy poziom "sold-out" na niemalże każdym wydarzeniu - mówi Jurek Hippmann.
Mimo, że Cactus kończy swoją artystyczną działalność, nasz rozmówca zawsze miło wraca pamięcią do początków w trzcianeckim pubie, a także do osób, z którymi miał okazję współpracować.
- Cały czas mam w głowie początki w Trzciance i wdzięczność wobec Marka Piotra, Piotra Urbaniaka i Mai Czepulonis, dzięki którym w Trzciance się zadomowiłem i wspólnie przez szereg lat "ogarnęliśmy" setki wydarzeń w Cactusie i setki innych w następstwie tego w całej okolicy - kończy J. Hippmann.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?