Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Cactusie zapada muzyczna cisza. Kończy się coś pięknego...

Marcin Grabski
Fot: Jaw Raw, K. Nesterowicz, Trzcianka Kulturalnie
Po blisko 22 letnim istnieniu trzcianecki Pub Cactus kończy swoją działalność. Przez te wszystkie lata odbyło się w nim wiele koncertów, spotkań oraz różnego rodzaju wydarzeń kulturalnych.

Zwłaszcza ostatnie lata były bardzo intensywne, a różnorodność granej muzyki pozwalała zaspokoić najbardziej wybrednych słuchaczy.

- Na początku większość koncertów szykowaliśmy w klimatach bluesowych, potem też i inne gatunki - mówi Jurek Hippmann, były manager pubu.

Cactus gościł artystów kilka razy w miesiącu, co pozwalało budować markę właścicielom oraz zapewnić dobrą rozrywkę mieszkańcom Trzcianki.

- Publiczność w Trzciance jest wyjątkowa, bawiąca się rewelacyjnie, więc każda impreza była wyjątkowa i budująca niespotykane nigdzie indziej relacje artysta-odbiorca - informuje J.Hippmann.

Które koncerty zapadły najbardziej w pamięci?

- Każdy koncert w Cactusie był wyjątkowy, a w pamięci oczywiście zapadł mi najbardziej pierwszy (Jaw Raw), ostatni (Golden Life) i ten, który sam zagrałem jako artysta (Trupięgi). Ale to nie jest wyróżnik, ponieważ przez te kilka lat naprawdę wyjątkowych koncertów było bardzo wiele i każdy z nich, mając swój niepowtarzalny wymiar, zostanie na zawsze w pamięci - mówi były manager pubu.

Ostatni okres był najlepszym w całej historii Cactusa. Wspaniali muzycy, artyści stand-up oraz niepowtarzalny klimat sprawiały, że na długo przed planowanymi występami brakowało biletów.

- Do Cactusa w ostatnim czasie przyjeżdżali ludzie nie tylko z Trzcianki, ale też i z bliższych i dalszych okolic. Udało się dojść do takiego pułapu, iż na kilka miesięcy przed wydarzeniem ogłaszałem "sold-out" i było to zazwyczaj przy gwiazdach polskiej sceny muzycznej z lat 80-tych i początku 90-tych. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się występy stand-up, a także koncerty bluesowe wykonawców zagranicznych oraz klasyków polskiego punkrocka. Ogólnie w roku 2019 i na początku 2020 mieliśmy poziom "sold-out" na niemalże każdym wydarzeniu - mówi Jurek Hippmann.

Mimo, że Cactus kończy swoją artystyczną działalność, nasz rozmówca zawsze miło wraca pamięcią do początków w trzcianeckim pubie, a także do osób, z którymi miał okazję współpracować.

- Cały czas mam w głowie początki w Trzciance i wdzięczność wobec Marka Piotra, Piotra Urbaniaka i Mai Czepulonis, dzięki którym w Trzciance się zadomowiłem i wspólnie przez szereg lat "ogarnęliśmy" setki wydarzeń w Cactusie i setki innych w następstwie tego w całej okolicy - kończy J. Hippmann.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto