Lekarka była jedną z osób z personelu medycznego Szpitala Specjalistycznego w Pile u których w połowie maja potwierdzono zakażenie koronawirusem. Szpital zamknął wtedy cztery oddziały, a część personelu i pacjentów została na kwaranntanie na zamkniętych oddziałach. Kiedy były już znane wyniki wszystkich testów oddziały ponownie otwarto, a zakażone osoby poza jednym wyjątkiem zostały na kwarantannie w swoich domach. Tym wyjątkiem był 93-letni pacjent interny przetransportowany do szpitala zakaźnego na Szwajcarskiej w Poznaniu. Stan lekarki był dobry. Nie wymagała hospitalizacji. Jako zakażona musiała jednak pozostać w izolacji.
Jak długo? W każdym przypadku decyduje o tym wynik kontrolnych testów. Dwóch testów. Pierwszy test kontrolny wykonuje po 10-12 dniach od wystąpienia objawów, a w przypadku pacjentów bezobjawowych po10 dniach od testu z pozytywnym wynikiem. Jeżeli wynik testu byłby ujemny, kolejny można powtórzyć już po tygodniu. Dopiero dwa minusy oznaczają koniec kwarantanny.
W przypadku lekarki pierwszy test kontrolny miał być wykonany w niedzielę, 24 maja. Tyle że karetka wymazowa nie przyjechała. Inspektorzy pilskiego Sanepidu odebrali tego dnia wiele telefonów od rozżalonych osób z kwarantanny. Oprócz przeprosin nie mogli zrobić nic więcej. To nie oni dysponowali karetką i nawet gdyby chcieli nie byli w stanie podstawić innej. Terminy pobrania wymazów przesunęły się o kilka dni. Do lekarki karetka miała przyjechać w środę, 27 maja. Co wydarzyło się między 24 a 26 maja, że lekarka zdecydowała się, że nie będzie czekać na karetkę wymazową tylko sama pojedzie do punktu drive-thru przy szpitalu na Rydygiera? Tam właśnie pobrano jej wymaz do kontrolnego testu. Przyjeżdżając sama na badanie złamała jednak warunki izolacji. Poza tym drive thru - mobilne punkty poboru próbek do testów na obecność koronawirusa dedykowane są osobom z podejrzeniem zakażenia, a nie już zakażonym.
- Osoba zakażona nie może opuszczać miejsca odbywania kwarantanny - mówi Danuta Kmieciak, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Pile. - Stanowi bowiem zagrożenie dla innych. Wprawdzie osoby w punkcie pobierania materiału do badań na obecność koronawirusa są odpowiednio zabezpieczone, ale nie tłumaczy to złamania warunków izolacji. Tym bardziej nie tłumaczy to zachowania osoby z personelu medycznego, które mają większą świadomość zagrożenia, a tym samym ciąży na nich większa odpowiedzialność. Poprosiliśmy dyrekcję szpitala o informacje odnośnie tego zdarzenia.
Sprawą po nagłośnieniu jej przez pilskiego starostę zainteresowała się również prokuratura.
- Będziemy sprawdzać czy takie zdarzenie miało miejsce i czy doszło do niebezpieczeństwa narażenia na zakażenie innych osób - mówi Bartłomiej Urban, prokurator rejonowy w Pile.
Za złamanie kwarantanny grozi nawet 30 tys. złotych grzywny oraz do roku pozbawienia wolności. Gdy w grę wchodzi już zarzut narażenia innej osoby na zakażenie chorobą zagrażającą jej zdrowiu i życiu grozi już za to do pięciu lat pozbawienia wolności.
Po ostrym poście starosty na lekarkę wylała się w sieci fala hejtu, ale także fala postów próbujących go powstrzymać.
- Ale hejt w komentarzach... Maskara. Ludzie przecież wy macie rodziny i dzieci a patrząc na wasze wypowiedzi... Brak słów. Nie wiem co post Pana Starosty miał na celu, ale widzę jakie przyniósł skutki. Przemyślcie dwa razy co piszecie w internecie bo słowem bardzo łatwo skrzywdzić człowieka. Mało mamy osób które z powodu hejtu covid popadli w depresję lub odebrali sobie życie? W tym trudnym czasie powinniśmy się wspierać a nie dzielić - apelował jeden z internautów.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?