Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Waldemar Boczar, człowiek-magnes. Leczy dotykiem, przez skype'a oraz koszulkami

Redakcja MM
Redakcja MM
Waldemar Boczar
Waldemar Boczar Andrzej Szkocki
Waldemar Boczar ze Szczecina kilka lat temu odkrył, że posiada szczególną moc przyciągania przedmiotów.

Paulina Targaszewska
[email protected]

Pan Waldemar swoją energię wykorzystuje przy uzdrawianiu chorych.

- W 2004 roku zauważyłem, że przyczepiają się do mnie różne rzeczy - mówi Waldemar Boczar, bioenergoterapeuta. - Najpierw były to łyżeczki, później telefony a nawet ciężkie puszki. Zacząłem interesować się tą sprawą i tak trafiłem na informacje o energii skalarnej. To energia wszechświata, która nas otacza i jest niezniszczalna. Zauważyłem, że mam w sobie taki dar, że mogę tę swoją dobrą energię przesyłać na innych.

Nikt z rodziny pana Waldemara nie wyróżniał się takimi zdolnościami. On sam jako dziecko, także nie miał żadnych nadzwyczajnych umiejętności. Wszystko zmieniło się w 2004 roku, kiedy odkrył dar przesyłania energii i dowiedzieli się o tym inni ludzie.

- Zacząłem pomagać znajomym, którzy skarżyli się na różne dolegliwości - opowiada pan Waldemar. - Były to m.in. bóle kolan, stawów, kręgosłupa, różne skaleczenia i rany. Kiedy dotknąłem bolącego miejsca, ból odchodził.

Panem Waldemarem i jego zdolnościami zainteresowali się dziennikarze. W gazetach pojawiły się artykuły o jego darze uzdrawiania energią. Można było o tym przeczytać także w MM Szczecin. Wtedy do mężczyzny zaczęły zgłaszać się tysiące chorych osób z całej Polski, a nawet zza granicy.

- Pomogłem już wielu osobom - mówi pan Waldemar. - Wśród nich są dzieci chore na mukowiscydozę, ludzie walczący z rakiem i cierpiący na różne urazy.

Niektórzy prosili pana Waldemara o pomoc, ale nie mogli przyjechać do Szczecina.

- Żeby móc pomóc jak największej ilości osób, także na odległość, zacząłem próbować przesyłać energię przez skype'a - mówi pan Waldemar. - Okazało się, że to działa. Później stworzyłem koszulki i małe wkładki, które mają wszyty materiał naładowany energią. Dzięki temu mogę się dzielić energią z wieloma osobami, nawet tymi które mieszkają w odległych zakątkach świata.

Wszyty w koszulkę, naładowany energią materiał to satyna. Pan Waldemar stworzył znak graficzny, który jest drukowany na materiale, żeby nie można było koszulek podrobić. Jak sam mówi, proces przesyłania na materiał energii, to jego tajemnica, której nie chce zdradzać.

- W koszulkach można spać, ćwiczyć albo chodzić na co dzień - mówi pan Waldemar. - Energia w nich zawarta wspomaga organizm, dodaje siły, sprawia, że człowiek lepiej się wysypia, a bóle i różne dolegliwości mijają. Trzeba jednak powiedzieć, że dobroczynne działanie koszulek i energii skalarnej działa na 85 procent społeczności, a więc nie na wszystkich. W większości przypadków energia poprawia jednak jakość życia i pozwala zażegnać chorobę.

Dowodów na dobroczynne działanie energii i naładowanych nią koszulek jest wiele. Ludzie, którym pomógł pan Waldemar, przysyłają mu setki listów z podziękowaniami.

- Muszę stwierdzić na własnym i córki przykładzie, że koszulka bardzo nam pomaga - pisze w jednym z listów pani Barbara. - Do chwili obecnej doświadczyłyśmy dużych zmian na lepsze (...) Moje bolące i chore łokcie przestały boleć, a wizję planowanej operacji po prostu odsunę na dalszy plan, ponieważ myślę, że z czasem nie będzie potrzebna. Przechodząc do sprawy dla mnie najważniejszej, jak Pan wie i zna już opisywany wcześniej przebieg choroby mojej córki Karoliny, dotyczący epilepsji i padaczki, to odpukać, ale Karolina tych napadów nie ma. Po za tym blizny po wszczepieniu i usunięciu stymulatora nerwu błędnego mniej bolą. Problem z gardłem i głosem po porażeniu nerwu krtaniowego, afonii i niedowładzie minął!

- Ja o panu Waldemarze i jego uzdrawiającej mocy przeczytałam w MM Szczecin - mówi pani Ewa. - Cierpię na małopłytkowość, którą stwierdzono półtora roku temu. W ubiegłym roku groziło mi wycięcie śledziony. Po przeczytaniu artykułu o panu Waldku, zdecydowałam się z nim spotkać. Moja kochana śledziona siedzi we mnie do dziś i wierzę, że tak zostanie. Wyniki badań też się poprawiły.

- Niektórzy nie dowierzają w dobroczynne działanie energii i koszulek, mają mnie za błazna - mówi pan Waldemar. - Często zmieniają zdanie, kiedy spróbują. Zwykle kiedy dotykam chorego miejsca, albo ludzie ubierają koszulkę to odczuwają ciepło. To znak, że energia przepływa i zaczyna działać. Czasem po kilku minutach ból znika, a czasem potrzebne są kolejne spotkania albo dłuższe noszenie koszulki lub wkładek.

Koszulki pana Waldemara stosują sportowcy, lekarze, a nawet księża.
- Wiele osób nie chce się przyznać do tego, że nosi naładowane energią koszulki - mówi pan Waldemar. - Nie chcą się narażać na śmieszność, ale z ich dobroczynnego działania korzystają ludzie z różnych grup społecznych. Od zwykłych mieszkańców po profesorów.

Czytaj również:
Wracają do zdrowia dzięki człowiekowi - magnesowi
Człowiek zwany magnesem
Waldku, ty czynisz cuda


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Waldemar Boczar, człowiek-magnes. Leczy dotykiem, przez skype'a oraz koszulkami - Szczecin Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto