Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wapno zbudzone ze snu. O tej tragedii wciąż wielu pamięta

Redakcja
Gdyby dramat wydarzył się dzisiaj, bez wątpienia byłoby o nim bardzo głośno. Ale w sierpniu 1977 roku rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Trudne tematy tuszowano, chowano pod dywan, pisano o nich między wierszami. Wapno, niewielka miejscowość na Pałukach, w ówczesnym województwie pilskim, przeżyła ogromną tragedię, o której w kraju wiedziało niewielu.

Mowa o nocnym wypadku w kopalni soli kamiennej z 4 na 5 sierpnia 1977 roku. Najbardziej krytyczny moment nastąpił o 1:15. Eksploatacja złóż sprawiła, że w otoczeniu kopalni pojawiły się liczne zapadliska gruntu. Mimo że sytuację próbowano ratować, nie obyło się bez masowych ewakuacji. Szacuje się, że miejscowość musiało opuścić aż 1400 osób, czyli ponad połowa mieszkańców. Wielu z nich już nigdy tam nie wróciło, tym bardziej, że kilkadziesiąt domów (również wielorodzinnych) uległo zniszczeniu. Mieszkańców Wapna przyjęły: Wągrowiec, Gołańcz, Złotów, Trzcianka, Piła, Wronki, Czarnków, Szubin i Poznań. Część najbardziej doświadczonych górników wyemigrowała z rodzinami do Kłodawy, gdzie podjęła pracę w tamtejszej kopalni. Przez długi czas wieś była niemal odcięta od świata. Zamknięto też linię kolejową, która łączyła Nakło z Gnieznem. Ponowne uruchomienie linii nastąpiło dopiero 6 września 1979 roku, dwa lata po katastrofie. Niestety, dziś wapieńska stacja pachnie jedynie wspomnieniami.

Kopalnię soli im. Tadeusza Kościuszki w Wapnie wybudowano w latach 1911-1917. Katastrofa, która wydarzyła się sześćdziesiąt lat później, była dla niej wyrokiem śmierci. Szczęśliwie, obyło się bez ofiar w ludziach.

***

Fragment artykułu „Gdy rozstąpiła się ziemia”, który ukazał się w miesięczniku „Ziemia Nadnotecka” z listopada 1977 roku (przedruk z „Życia Warszawy”): „4 sierpnia 1977 roku Wapno układało się jak zwykle do snu. (…) W kopalni od godziny osiemnastej było już niedobrze. Napór wody zwiększał się. (…) Na dole woda przez cały czas przybierała, ale nic nie wskazywało, że dojdzie do katastrofy. (…) Nagle woda zaczęła gwałtownie się podnosić. Ktoś krzyknął – wyłączyć napięcie! Wyłączyli i zaczęli biec do szybu. W klatce policzyli się jeszcze – nikogo nie brakowało. Wyjechali na górę. W kilka sekund później przez otwór szybowy buchnął siarkowodór. Śmierdziało tak, że nie można było ustać w pobliżu szybu. Stare chłopy zaczęły płakać. (…) Wczesnym popołudniem w Wapnie stały już autobusy do przewozu ludzi na nowe miejsca. Na szczęście było to lato. Sąsiedni naczelnicy gmin mieli do dyspozycji w okresie wakacyjnym wolne internaty. Wieczorem 6 sierpnia nie było już nikogo z tych, którzy według wstępnego szacunku byli najbardziej zagrożeni. (…) Zapada decyzja ewakuowania jeszcze ponad dwustu osób. I znowu to samo. Trzeba załatwić dach nad głową, trzeba czymś przetransportować dobytek. Ta ewakuacja jest łagodniejsza dla ludzi. Mogą wyjechać razem z meblami; ci którzy nie chcą z meblami, mogą je zostawić w specjalnie zorganizowanym składzie w Damasławku. 16 sierpnia Wapno jest już mniejsze prawie o 500 mieszkańców. (…) Po raz trzeci tąpnęło 8 września. Tak samo niespodziewanie, jak poprzednio, tyle, że o jedenastej w południe. Wielka dziura zrobiła się dwadzieścia metrów od Urzędu Gminnego, na samym środku głównej szosy przebiegającej przez Wapno. (…) Ewakuowano dalsze siedem rodzin. (Andrzej Walawski)

I jeszcze fragment artykułu „W rok po katastrofie”, przedrukowanego z „Życia Warszawy” i opublikowanego w „Ziemi Nadnoteckiej” (grudzień 1978 r.): „Łącznie do listopada ewakuowano z Wapna 1500 osób, mniej więcej połowę mieszkańców. W ocalałych domach na peryferiach pozostało jeszcze trzysta – czterysta rodzin. (…) Właściwie do dzisiaj trwa jeszcze szacunek ubytków w budownictwie i infrastrukturze. Ale już 4 listopada wiadomo było, że potrzeba pilnie około 400 mieszkań. (…) W całej gminie pozostało niewiele ponad 3 tysiące osób, w Wapnie – 1400. Urząd Wojewódzki stoi jednak na stanowisku, że gmina powinna nadal istnieć. Zbyt wiele zrobiono tu w ciągu ostatnich lat, aby katastrofa kopalni mogła wszystko przekreślić. Nie sposób lekceważyć przywiązania ludzi do tradycji i ich lokalnego patriotyzmu, umocnionego jeszcze wspólnym nieszczęściem.” (Jerzy Baczyński, Andrzej Walawski)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto