Widzieliście bałagan w lasku przy schodach na „dołku”? To już nie zobaczycie. Przynajmniej przez jakiś czas

-To moja siódma akcja - mówi chcący zachować anonimowość Wojtek z Piły. - Próbuję namówić znajomych, aby się przyłączyli, ale różnie z tym bywa. Ja natomiast przychodzę na te akcje, bo fajnie się czuję, gdy zrobię dobry uczynek. To tylko poświęcone niecałe dwie godziny w miesiącu. No i sprzątam po innych. Może to i śmiesznie brzmi, ale ja nie mam z tym problemu. Wstydzić powinni się raczej inni.

Sterty butelek, puszek, opakowań po chipsach... „Dołek” musi być miejscem wyjątkowo lubianym przez imprezowiczów - bałaganiarzy. Także tych zamożnych, bo wśród porzuconych szklanych opakowań nie brakowało etykiet markowych trunków. A ze względu na ilość uzbieranych 100 i 200-mililitrowych butelek po alkoholu, to miejsce śmiało można nazwać „małpim gajem”.

- Do sobotniego porządkowania przyłączyły się także osoby, które widzieliśmy na akcji pierwszy raz - cieszy się dyrektor generalny Altvater Piła Tomasz Bielański. - Trzech młodych rowerzystów na tyle zaciekawiła nasza akcja, że spontanicznie zsiedli ze swoich jednośladów i poświęcili swój czas, żeby uzbierać po worku śmieci. Dziękuję pilskim dziennikarzom, którzy nie tylko cały czas nagłaśniają naszą akcję, ale tym razem także się aktywnie do niej włączyli. Tradycyjne i nieustanne podziękowania składam wszystkim wolontariuszom, na których zawsze możemy liczyć.

Sprzątającym społecznikom jak zwykle Altvater zapewnił worki na śmieci, rękawiczki, chwytaki, grabie, łopaty i wodę do picia.