Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Większa kasa dla schroniska. Radni pytają o kontrowersyjną adopcję

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
W pilskim schronisku na adopcję czeka ponad 170 psów
W pilskim schronisku na adopcję czeka ponad 170 psów Fot. FB Fundacja Miluszków
Najpierw było za wcześnie, potem była pandemia. Dopiero w kwietniu radni po raz pierwszy od czasu zmiany właściciela będą mieli możliwość skontrolować schronisko dla bezdomnych zwierząt “Miluszków” w Leszkowie. Najwięcej wątpliwości budzi kwestia adopcji, o której głośno było na dzisiejszej sesji Rady Miasta.

Od czasu przejęcia przez miasto schroniska dla bezdomnych zwierząt, czyli od stycznia 2019 roku, dużo się zmieniło w schronisku w Leszkowie. Czy mogło się zmienić jeszcze więcej? O to pytali radni na ostatniej sesji Rady Miasta. Pytali nie bez powodu, gdyż do przegłosowania był Program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności, w tym większy o pół miliona złotych budżet dla schroniska, który w tym roku ma wynieść 1 mln 520 tys. złotych.

Pieniądze, zwłaszcza większe, zawsze budzą emocje. Najwięcej zastrzeżeń jak się okazuje budzi jednak nietypowa procedura adopcji. Na czym polega jej nietypowość? Otóż osoba, która nie ma wcześniej wybranego psa czy kota musi się zdać na wybór pracownika schroniska. Nie może jak w innych schroniskach podejść do kojców i samemu wybrać psa, którego chce adoptować. To pracownicy schroniska przyprowadzają zwierzęta, które ich zdaniem najlepiej pasują do potencjalnej rodziny adopcyjnej. Z jednej strony do ich oczekiwań, z drugiej do warunków, które mogą im zapewnić.

- W adopcji uczestniczą trzy strony: rodzina, pies i ja. I wszystkie trzy strony muszą się zgodzić na adopcję. Z każdym kandydatem obowiązują dwa spacery zapoznawcze, w tym jeden ze mną. Obserwuję relację między rodziną a psiakiem. Ważne jest, żeby byli wszyscy domownicy, którzy będą mieli z nim bezpośredni kontakt. Może się zdarzyć, że pies zaakceptuje mamę i dwójkę dzieci, ale tatę już nie, bo nie wiemy o tym, że pies ma uraz do mężczyzn. Dlatego chcemy to sprawdzić to w bezpiecznym środowisku zanim w domu pojawi się problem. Jeżeli wszystko jest super i rodzina jest zainteresowana, to na drugi spacer idą sami. Jeżeli po tym spacerze są zdecydowani, to podpisujemy umowę adopcyjną. Jeżeli jednak po pierwszym spacerze okazuje się, że to nie to, proponujemy kolejnego kandydata i cała procedura rozpoczyna się na nowo

– tak zasady adopcji obowiązujące w Leszkowie przedstawiała odpowiedzialna za nie Aleksandra Rucka podczas ostatniej akcji “Przygarnij Burka”.

I chociaż zapewniała, że ta metoda działała, gdyż psy nie wracają do schroniska, to jednak radni nie kryli podczas sesji swoich wątpliwości. Powodem są docierające do nich relacje osób, które chciały adoptować zwierzę z pilskiego schroniska, lecz zostały odesłane z kwitkiem bez podania powodu. Niejasne i nieprzyjazne kryteria - ten zarzut padał najczęściej. Dlatego radni proponują, by schronisko opracowało nowe, czytelne i przejrzyste dla wszystkich zasady adopcji.

- Celem schroniska nie powinno być przetrzymywanie zwierząt, ale znalezienie im jak najszybciej domu. Obecna procedura adopcyjna nie spełnia oczekiwań. Powinna być zmieniona na taką, która ułatwi, a nie utrudni adopcję

- przekonywał radny PiS Tomasz Słoboda.

Podobnych głosów było więcej. O konieczności opracowania bardziej przejrzystej procedury adopcyjnej wspominał także Włodzimierz Bystrzycki, przewodniczący Komisji Spraw Społecznych, która będzie wizytować w kwietniu schronisko. Kama Frąckowska-Pilarska, radna i prezes Fundacji Miluszków, która działa na rzecz schroniska, przekonuje, że procedura zdaje egzamin, a najlepiej świadczą o tym liczby. W ciągu dwóch lat adoptowano prawie 300 psów i 142 kotów. Jeżeli chodzi o długość samej procedury – takie zarzuty też padały, nie da się jej skrócić. Przygotowanie zwierzęcia do adopcji trwa kilka tygodni: pies czy kot, który trafia do nowego domu, jest zdrowy, odrobaczony, odpchlony, posiada podstawowe szczepienia, jest wysterylizowany lub wykastrowany.

- Najważniejsze jest to, żeby żadne zwierzę nie wróciło już nigdy do schroniska. Dlatego nie przeprowadzamy adopcji za wszelką cenę. Mogę jednak zapewnić, że zwierzęta nie przebywają w schronisku dłużej niż muszą - zapewniała Kama Frąckowska-Pilarska.

Kwestia procedury adopcyjnej nie jest bez znaczenia, gdyż to ona w dużej części określa liczbę zwierząt, które przebywają w schronisku. Tymczasem na sesji padły też zarzuty, że schronisko nie robi wystarczająco dużo dla promocji adopcji zwierząt. Na stronie internetowej schroniska w zakładce “Oczekujące” widnieje tylko 105 zdjęć psów ze 172, które aktualnie przebywają w schronisku i tylko dwa zdjęcia kotów z blisko 80, które czekają na dom. Gdzie jest reszta? To kolejne z długiej listy pytań, które z pewnością padną podczas kwietniowego wyjazdowego posiedzenia Komisji Spraw Społecznych.

Warto wspomnieć, że w schronisku przebywają nie tylko bezdomne zwierzęta z terenu Piły, ale także Złotowa, gminy Złotów, Wałcza i Drezdenka. Łącznie te cztery gminy przekazują rocznie na funkcjonowanie schroniska ponad 400 tys. złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto