Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieleń - Powódź była tańsza niż wysadzenie lodu? Film

Michał Nicpoń, Marek Jachimiak
Przez całe święta Wieleń walczył z Notecią
Przez całe święta Wieleń walczył z Notecią fot. Michał Nicpoń
Saperzy nie wysadzili zatoru lodowego na Noteci w okolicy Drawskiego Młyna, bo koszty operacji byłyby zbyt wysokie. Usunięcie zatoru mogło uchronić Wieleń przed podtopieniem. Od Wigilii, przez całe Boże Narodzenie, mieszkańcy wspólnie ze strażakami walczyli z rzeką, która wdzierała się na ich posesje, do piwnic, zagroziła też mieszkaniom. Nie zdecydowano się również na rozszczelnienie śluzy na Noteci.

- Położyliśmy się wieczorem spać, a rano woda była już na podwórku. Grubo ponad metr przybrała w ciągu kilku godzin. No i taką mieliśmy Wigilię - opowiada Marcin Fąferek z Wielenia. - Do dziś pół ogrodu ciągle mam pod wodą, a w zasadzie pod lodem, ale sąsiad to miał gorzej, metr wody w piwnicy, a drugi to już meble z mieszkania wynosił, bo woda już była pod drzwiami - dodaje.

Wieleń walczy z wodą Mieszkańcy budują wały - Film

Od płotu, którym ogrodzony jest ogród Marcina Fąferka, odchodzi szeroki na kilka metrów wał ułożony z worków wypełnionych piaskiem.
- Wszystko układaliśmy w Wigilię. Przywieźli nam 10 ton piachu i worki. Zjedliśmy kolację i do roboty. Przeszło tysiąc worków. Cała ulica się zeszła, razem budowaliśmy wał - relacjonuje Fąferek. - Problemu by nie było, gdyby rzekę ktoś kiedyś chociaż trochę pogłębił. Rok czy dwa lata temu remontowali tylko śluzę, na pogłębianie pieniędzy nie było, no to teraz jest efekt!

Krzysztof Kaszkowski z rodziną przed Notecią bronił swojego domu. - Wały budowaliśmy na podwórku, żeby woda nie zalała mieszkania. Wynosiliśmy już z niego meble, bo nie wiadomo było, czy wał wytrzyma. Z budynku gospodarczego trzeba już było wypompowywać wodę. Mieliśmy dyżury przez noc, zmienialiśmy się co pół godziny; i w Wigilię, i w święta - mówi Krzysztof Kaszkowski.

Wodę na Noteci spiętrzył długi na przeszło 10 kilometrów zator lodowy, który utworzył się w okolicy Drawskiego Młyna. Gdy woda zaczęła bezpośrednio zagrażać Wieleniowi, sztab kryzysowy z burmistrzem na czele zaczął szukać pomysłów na pozbycie się zatoru.

W grę wchodziło rozszczelnienie śluzy na rzece lub wysadzenie lodu przez saperów. Mimo dramatycznej sytuacji, na żadne z nich nie zdecydowano się. Dlaczego? Bo żadne z nich zwyczajnie nie kalkulowało się... Czy gmina wybrała więc "mniejsze zło", wystawiając mieszkańców na szczególne ryzyko?
- Ingerencja w śluzę przy tych warunkach atmosferycznych mogłaby doprowadzić do jej uszkodzenia, co poniosłoby za sobą koszty około 1,2 miliona złotych.

Wysadzenie lodu również mogłoby uszkodzić śluzę i jaz, to już koszt przeszło 9 milionów złotych - wyjaśnia burmistrz Zbigniew Stochaj. - Pomijając roszczenia mieszkańców od firm ubezpieczeniowych, jako takich strat w mieście natomiast woda nie wyrządziła - dodaje.
- Burmistrz martwił się o swoje straty, a ja mam całą piwnicę wody i problem z centralnym ogrzewaniem - żalił się anonimowo jeden z mieszkańców.

Dziś zagrożenia powodzią w Wieleniu już nie ma. Jak długo trwał będzie spokój?
- Jeżeli taki mróz będzie się utrzymywał , to przez najbliższe dni Wieleń będzie bezpieczny - ocenia Marek Dolny, sekretarz w wieleńskim ratuszu. - Obawiamy się nagłej odwilży. Gdy przyjdzie, sytuacja znów może być naprawdę zła - dodaje.

Problem w tym, że na jej rozwiązanie na razie pomysłu w wieleńskim ratuszu brak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto