Pielęgnowaliśmy je i ratowaliśmy tak długo, jak to było możliwe. Ich stan zdrowotny nie pozwala już jednak na dalsze egzystowanie – tak Miron Tadych, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni w Pile tłumaczy konieczność wycinki ponad 50 drzew w Parku Miejskim. - Potwierdził to regionalny konserwator przyrody oraz analiza dendrologiczna przygotowana przez Centrum Dendrologiczne w Nadarzynie.
Uschnięte lub odwrotnie - przegniłe, stały się zagrożeniem. I to był główny powód dla którego trafiły pod nóż. Z krajobrazu parku zniknie m.in. charakterystyczna brzoza, która rośnie naprzeciwko pomnika Stanisława Staszica. Znikną też inne znajome drzewa; znajome, gdyż rosnące przy parkowych alejkach. Najstarsze z nich ma około 110 lat.
Miron Tadych przekonuje, że wycinka nie oszpeci parku. Rośnie w nim około 2 tys. drzew i krzewów, więc brak ponad 50 drzew nie powinien być aż tak widoczny. Na ich miejsce pojawią się nowe zgodnie z zasadą: drzewo za drzewo. Trzeba będzie jednak kolejnych 100 lat żeby były w stanie zastąpić te, które znikną.
- Nawet te egzemplarze, które nie są w najlepszej kondycji, ale które możemy zostawić, wyeksponować, zostają - mówi dyrektor Miron Tadych. - Jest pomnikiem przyrody i zostaje w przestrzeni Parku Miejskiego
Wycinka w parku już się rozpoczęła. Kolejna planowana jest przy ulicy Podgórnej, gdzie zostanie wyciętych około 20 drzew wzdłuż ogrodów deszczowych. Zwiększanie retencji wody opadowej do gruntu ma swoją ciemną stronę: podmywanie korzeni rosnących w okolicy drzew, które z tego powodu niebezpiecznie się przechylają. Niestety, rosną zbyt blisko drogi, żeby można było im na to pozwolić, a innej alternatywy, jak przekonuje Zarząd Dróg i Zieleni, nie ma.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?