Wielkanoc jak za dawnych lat...
Sute śniadanie, ale najpierw post
celebrującej zmartwychwstanie Chrystusa. Dopiero po powrocie z kościoła zasiadano do suto zastawionego stołu. To była nagroda po poście. - Na Krajnie poszczono przez 40 dni, nie jedzono mięsa, ograniczano się jedynie do nabiału, a głównym źródłem białka był śledź - tłumaczy etnograf. - W każdy piątek i w każdą środę był post ścisły. Te ograniczenia powodowały, że ludzie w czasie wielkanocnego śniadania byli naprawdę głodni. Trzeba pamiętać, że w dawnych czasach mięso na stole należało do rzadkości. Śniadanie wielkanocne było więc kulinarnym wydarzeniem. Przyjemność z jedzenia należało jednak stopniować. - Rozpoczynano od zjedzenia odrobiny chrzanu, później wznoszono toast alkoholem. Rozpoczynał gospodarz, który przepijał do swojej żony, a ta do dzieci i dalszych członków rodziny. Ten toast rozpoczynał świętowanie - przypomina Roman Skiba. Wódka i chrzan były ostre i nieprzyjemne w smaku. Jednak nie bez powodu. Taki początek śniadania miał przypominać o tym, że Jezus cierpiał na krzyżu. Natomiast zwyczaj dzielenia się jajkiem został przejęty pod wpływem miejskich wzorów i miał przypominać zwyczaj dzielenia się opłatkiem. Został więc zaaprobowany przez kościół. Ta tradycja, choć trudno w to uwierzyć, ma tylko 60 lat.