Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wierni z Kosztowa budują dom dla proboszcza

DB
Ks. Marek (drugi z prawej) i jego ekipa budowlana
Ks. Marek (drugi z prawej) i jego ekipa budowlana Dorota Bonzel
Ludzie z Kosztowa zgłosili się do proboszcza i powiedzieli, że sami wybudują dla niego plebanię. Pracują od rana do wieczora przez sześć dni w tygodniu. Za darmo.

Praca idzie pełną parą. Na placu budowy przy kościele w Kosztowie od rana pracuje kilkunastu mężczyzn. Nikt im za to nie płaci, a mimo to energii i zaangażowania im nie brakuje. Dzięki temu w zaledwie miesiąc udało się postawić prawie w całości mury nowej plebanii.

Nad pracami czuwa proboszcz ks. Marek Pisarski.

- Sam wiele nie pomogę, bo się nie znam na pracach budowlanych, ale wspieram panów swoją obecnością, czasami coś zamiotę - przyznaje duszpasterz.

Ksiądz Marek objął probostwo w kosztowskiej parafii w czerwcu ubiegłego roku. Przyznaje, że zaskoczyło go powitanie, jakie zorganizowali parafianie.
- To sprawiło, że od razu poczułem, że jestem w domu - wspomina z uśmiechem.

Parafianie udowodnili, że duchowny może na nich zawsze liczyć. Kiedy rada parafialna podjęła decyzję o wyburzeniu starej plebani i wybudowaniu nowej, ludzie od razu włączyli się do prac, dzięki czemu nie trzeba było wydawać pieniędzy na profesjonalną firmę.

- O nic nie prosiłem, parafianie sami przyszli i zaproponowali pomoc. Sami rozebrali stary budynek, który nie nadawał się już do mieszkania, bo wymagał kosztownego remontu, był drogi w utrzymaniu; zrobili mi mieszkanie w salkach katechetycznych, uporządkowali park przy kościele, a teraz budują plebanię - wymienia zadowolony z wiernych ksiądz Marek Pisarski.

To pozwala sporo zaoszczędzić. To ważne tym bardziej, że plebania budowana jest z tego, co uda się zebrać podczas składki.
- Taca z trzeciej niedzieli miesiąca przeznaczana jest na budowę. Muszę tutaj pochwalić, bo parafianie są bardzo hojni - dodaje.

Ludzie pomagają, chociaż też mają swoje obowiązki. Kto może, przychodzi już o godzinie 8., po zrobieniu obrządku i zostaje do 17., bo potem znów trzeba nakarmić zwierzęta. Są osoby, które przychodzą tylko popołudniami albo w weekendy. W tym, że pomagają budować plebanię, nie widzą nic nadzwyczajnego, nie chcą o tym opowiadać, ani się chwalić.

- Mam czas, to przychodzę, co mi zależy. Umiem, to pomogę - to najczęstsze tłumaczenie, które można usłyszeć od pracujących mężczyzn.

Proboszcz jest pozytywnie zaskoczony tempem prac. Jak nic się nie wydarzy, niedługo będą już stropy i będzie można zająć się kładzeniem dachu.

- Chciałbym, aby do zimy prace na zewnątrz zostały zakończone - mówi ksiądz Marek i zdradza, że ma już kolejne plany budowlane, ale o tych na razie nie chce opowiadać.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto