Do zdarzenia doszło w styczniu 2017 roku. 59-latek trafił na izby wytrzeźwień w stanie kompletnego upojenia alkoholowego - jeszcze po śmierci miał we krwi cztery promile alkoholu. Policjanci, którzy przywieźli go na Polną, zaznaczyli w protokole, że znajduje się on w stanie zagrażającym życiu. Lekarka zdecydowała jednak, że może bezpiecznie przebywać na izbie. Do karty wpisała badania, których nie wykonała.
Ułożony na brzuchu twarzą do ściany 59-latek spędził tak wiele godzin. Nikt do niego nie zajrzał, by sprawdzić, czy wszystko z nim porządku. Pracownicy, którzy mieli to w obowiązkach, obserwowali go jedynie na monitorze; w pomieszczeniu były kamery. To mężczyzna, z którym 59-latek przebywał w sali wszczął alarm kiedy ten zaczął się dusić. Niestety, pomoc przyszła za późno.
Cała trójka - lekarka i dwaj pracownicy, stanęła przed sądem, a dziś zapadł wyrok w tej sprawie. Lekarka została skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, a byli pracownicy byłej już izby wytrzeźwień na pięć miesięcy, również w zawieszeniu na dwa lata. Dodatkowo lekarka usłyszała dwuletni zakaz wykonywania zawodu.
- Pomiędzy zaniechaniami i działania oskarżonych a śmiercią mężczyzny nie zachodzi związek przyczynowo-skutkowy. Oskarżonym postanowiono jedynie zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a przypadku oskarżonej zarzut nieudzielenia pomocy. Nie można wykluczyć, że nawet gdyby zachowali się w pełni profesjonalnie i zgodnie ze sztuką medyczną, to ze względu na stan w jakim znajdował się oskarżony, i tak doszłoby do śmierci - podkreślił sędzia Karol Kaźmierski.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Obrońca już zapowiedział złożenie apelacji.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?