Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaginiony 18-latek z Kościana nie żyje. Popełnił samobójstwo

MIN
18-letni Krystian Kozłowski, który zaginął w Pile 7 lipca, nie żyje. Jego ciało znaleziono w lesie przy drodze na Płotki.

Piła miała być dla 18-latka z Kościana tylko krótkim przystankiem w drodze na wakacje nad morze. Wizyta w mieście zakończyła się tragicznie. Ciało zaginionego chłopaka odnaleziono w piątek w lesie niedaleko drogi na Płotki.

- Oględziny miejsca zdarzenia przez prokuratura świadczą bezwzględnie o tym, że popełnił samobójstwo przez powieszenie - wyjaśnia Maria Wierzejewska- Raczyńska, Prokurator Rejonowy w Pile.

Co sprawiło, że zdecydował się podjąć tak desperacką decyzję? Tego z pewnością nigdy się nie dowiemy. Prokuratura o okolicznościach jego śmierci mówi dość oględnie.

- Rodzina, która przyjechała na miejsce wspominała coś o jego problemach. Wskazywała, że być może to właśnie one mogły być powodem tego, co się stało - mówi prokurator Wierzejewska- Raczyńska.

Szczegółów zdradzać nie chce.

Dramatyczna historia swój początek ma jednak prawie dwa tygodnie wcześniej. Krystian zniknął 7 lipca. Z ojcem Krystiana po raz pierwszy skontaktowaliśmy się telefonicznie w środę, sześć dni od zaginięcia chłopaka. Nie jest jednak chętny do rozmowy.

- Jedziemy do Piły, szukać Krystiana, bo to za długo już trwa - informuje Przemysław Kozłowski i kończy rozmowę.

Dwa dni później, kiedy poszukiwania nie przyniosły efektu godzi się na rozmowę, wierząc, że nagłośnienie w prasie zaginięcia syna, pomoże go odnaleźć. Na początku relacjonuje co ustalił i że wszystko, czego się dowiedział przekazał policji. Natrafił na jakiś ślad...

- Krystian był widziany w towarzystwie jakiejś dziewczyny i jakiejś pary w okolicy Byszek - relacjonuje ojciec zaginionego. - Niczego więcej nie udało nam się ustalić. Siedzimy teraz z żoną i myślimy co dalej? Ta bezradność jest najgorsza - mówił.

Część tegorocznych wakacji Krystian miał spędzić nad morzem. Z Kościana na południowym zachodzie Wielkopolski wybrał się nad Bałtyk z dwoma kolegami. W drodze na wybrzeże cała trójka zatrzymała się na kilka dni w Pile, gdzie jeden ze znajomych Krystiana miał ciocię. To właśnie u niej znaleźli nocleg, przy Roosevelta.

Koledzy 18-latka zeznają, ze pierwszy dzień w Pile był bardzo udany. Ciotka zaproponowała zwiedzanie miasta, odwiedzili m.in. bunkry w okolicy Piły. Gdy pełen atrakcji dzień dobiegał końca oświadczyła, że rano przed godz. 8. wychodzi do pracy. Poprosiła gości, by posprzątali nieco mieszkanie pod jej nieobecność. Następnego dnia rano (czwartek, 7 lipca) młodzi byli w mieszkaniu sami. Koledzy Krystiana zeznają, że pospali trochę dłużej. Gdy obudzili się, Krystiana już nie było. Wyszedł z mieszkania przy Roosevelta nie wiadomo dokąd, nie wiadomo po co.

- Wziął tylko telefon, żadnych ubrań, nawet ładowarki do komórki nie zabrał. Teraz telefon milczy. Pewnie się rozładował, bo on zawsze lubił słuchać muzyki na tym telefonie - opowiadał ojciec 18-latka.

Niedługo później o zaginięciu poinformowana została pilska policja. Rodzice wszczęli również poszukiwania na własną rękę. Są w stałym kontakcie z policją. O to, gdzie może przebywać Krystian pytali już kilku jasnowidzów.

- Mówią różnie. Raz, że jest dobrze, raz, że źle - opowiadał Przemysław Kozłowski. - Ostatnio powiedzieli, że może być gdzieś pomiędzy Byszkami i Motylewem. Dlatego pojechaliśmy go tam szukać. Tyle ile było widać, to szukaliśmy. Później już się baliśmy, bo tam wszędzie las - relacjonował ojciec zaginionego.

Kilka godzin po naszej rozmowie Kozłowscy dowiedzieli się, że ciało ich syna odnaleziono... Przypadkiem natrafiły na niego około godziny 21. dwie kobiety, które wybrały się do lasu w poszukiwaniu pierwszych grzybów. Martwego 18-latka odnalazły w pobliżu drogi do ośrodka wypoczynkowego na Płotkach (po przeciwnej stronie ścieżki rowerowej).

Choć prokurator pojawił się na miejscu zdarzenia gdy już nadszedł zmierzch i czynności prowadzone były przy sztucznym oświetleniu, to nie było większego problemu z identyfikacją zwłok.

- Znaleziono przy nim dowód osobisty i telefon komórkowy - wyjaśnia Maria Wierzejewska-Raczyńska. - Miał też charakterystyczne bransoletki, które dodatkowo potwierdzały jego tożsamość - dodaje prokurator.

Dodatkowo, określona przez specjalistów medycyny sądowej data śmierci chłopaka zgadzała się mniej więcej z terminem jego zaginięcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto