MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zamknięty komis samochodowy przy rondzie w Ratajach. Właściciel z zarzutami

Redakcja
Kilka tygodni temu nagle zamknął się duży komis samochodowy, mieszczący się przy rondzie w Ratajach. Położony w świetnej lokalizacji, bo tuż przy skrzyżowaniu dwóch dróg wojewódzkich, komis ściągał do siebie klientów nie tylko z naszego powiatu. Okazuje się jednak, że nie wszyscy klienci byli zadowoleni z usług świadczonych przez komis. Oskarżają oni Karola S. o oszustwa. W związku z zarzutami Karol S. przebywa aktualnie w areszcie.

Biznes od początku prowadzony był z rozmachem. Kiedy jeszcze kilka lat temu przygotowywaliśmy materiał o tym miejscu, właściciel akurat rozkręcał internetową promocję swojej działalności. Nie brakowało wtedy osób, które sceptycznie traktowały jego pomysły. Byli nawet i tacy, którzy twierdzili, że publikując filmiki o swoim salonie Karol S. próbuje robić z siebie gwiazdę. On jednak konsekwentnie powtarzał, że wideomarketing stanie się wkrótce standardem. Nie mylił się.

Komis w Ratajach znany w całym regionie

Ze względu na swoją mocną promocję, salon z używanymi autami był znany nie tylko w całym powiecie, ale także daleko poza jego granicami. Rozgłos zapewniło mu między innymi wystąpienie w teledysku, sponsorowanie zawodnika MMA czy zaproszenie znanego wokalisty Michała Wiśniewskiego.

Gratisy, ciasteczka i kwiaty

Do komisu trafiliśmy w maju 2019 roku. Mąż akurat tamtędy przejeżdżał, a że byliśmy na etapie szukania nowego auta, przystanął, żeby popatrzeć na ofertę - relacjonuje pani Patrycja. Komis od razu mu się spodobał. Jeszcze tego samego dnia przyjechaliśmy tam z mężem oboje. Komis miał fajny wystrój, był duży wybór drogich aut, a pracownicy byli elegancko ubrani. Jeszcze bardziej przekonaliśmy się do tego miejsca.

Pani Patrycja z mężem wybrali nowe auto. Swój poprzedni samochód zostawili w komisie. Podczas podpisywania umowy panowała bardzo miła atmosfera, pani Patrycja z mężem zostali poczęstowani kawą, wodą, ciastkami, otrzymali kubki z logiem firmy, bransoletki na rękę, smycze.

Ja nawet dostałam kwiaty, które stały w wazonie – jako gratulacje z okazji kupna nowego auta. Byliśmy zadowoleni z mężem, że dostaliśmy tyle gratisów, była taka miła obsługa, a dokumenty od razu do ręki - opowiada pani Patrycja.

Auto sprzedane, pieniądze nieodzyskane

Niestety, później zaczęły się schody. Pani Patrycja wraz z mężem ustalili w komisie, że pieniądze za ich auto pozostawione w komisie otrzymają po miesiącu od sprzedaży tego auta. Z tego, czego udało im się dowiedzieć, wynikało, że auto zostało sprzedane po tygodniu.

Po miesiącu dostaliśmy pierwszy telefon, maile, smsy, że mają tymczasowe kłopoty. Mamy nawet pismo od adwokata z tej firmy, że obiecują nam oddać pieniądze. Mąż zajeżdżał do komisu nie raz, ale wiecznie był tak zagadywany, że za każdym razem dawał się przekonać

- mówi pani Patrycja

Sprawa trafiła na drogę sądową

Na początku pan Karol S. odpisywał na smsy i maile pani Patrycji i jej męża, później odezwał się do nich jego adwokat, że mają problemy finansowe, ale do końca 2019 roku zostaną spłaceni. Tak się jednak nie stało. Miarka się przebrała, pani Patrycja z mężem zwrócili się do adwokata. Kiedy po kilkukrotnych ponagleniach niczego nie wskórali, oddali sprawę do prokuratury w Chodzieży. Wtedy urwał się jakikolwiek kontakt z panem S.

Ktoś inny jeździł moim autem

Pan Jakub Strojny, jak sam mówi, nie zna się na samochodach. Komis został mu polecony przez znajomego już kilka lat temu. Skusiła go jego wielkość, skuteczny marketing i ilość odwiedzających komis - była o wiele większa niż w innych tego typu miejscach, a to przekładało się na ilość potencjalnych nabywców. Te argumenty były dla niego wystarczające, żeby skorzystać z oferty komisu.

W sumie wstawiłem do tego komisu dwa auta. Za pierwszym razem transakcja i obsługa poszła bardzo sprawnie i bez większych niespodzianek. Musiałem poczekać kilka dni na gotówkę, ale było to uzgodnione i w terminie cała należność do mnie dotarła

- mówi Jakub Strojny

Pierwsza transakcja była udana

Za drugim razem jednak pan Jakub nie był już zadowolony ze współpracy. Miał podpisaną umowę sprzedaży komisowej, od strony formalnej i uzgodnień całość wyglądała poprawnie, jak przy poprzedniej współpracy. S. jednak bez wiedzy i zgody pana Jakuba przeprowadził transakcję inaczej niż to było umówione.

Proszę sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy pewnego dnia widzę moje auto jadące po drodze, a które powinno być w komisie, bo tam je zostawiłem dwa tygodnie wcześniej

- opowiada Jakub Strojny.

Rzekomo sprzedane auto
Klient zadzwonił do Rataj z prośbą o wyjaśnienie. Otrzymał informację, że może być spokojny – auto pojechało na przegląd, bo tak sobie zażyczył potencjalny nabywca. Jednak kilka tygodni później pan Jakub ponownie zobaczył swoje auto jadące ulicami miasta. Zapytał kierowcę, skąd ma samochód. Okazało się, że dawno temu nabył go w Ratajach, pokazał panu Jakubowi fakturę, dowód zapłaty i inne dokumenty.

Tylko ja nic nie wiedziałem o transakcji. Natychmiast skontaktowałem się z S., ale już bezpośrednio. Opowiadał mi, że taka była wyjątkowa sytuacja, że nie było czasu ze mną konsultować i że dostanę uzgodnioną kwotę w ciągu kilku dni. Niestety do dziś nie dostałem ani złotówki - opowiada Jakub Strojny.

Kiedy nastąpi zwrot pieniędzy?

Pan Jakub czeka na zwrot pieniędzy, łącznie za samo auto, odsetki i koszty, jakie poniósł na sprawy sądowe, to ponad 50 000 zł. Przeszedł całą możliwą drogę prawną, aby odzyskać pieniądze. Całość trwa już prawie dwa lata. Podobnie, jak w przypadku pani Patrycji, także i w tym przypadku Karol S. nie unikał kontaktu do czasu wejścia na drogę sądową.

Był bardzo dobrze przygotowany do rozmów, z których nic nie wynikało. Jak dowiedział się, że uruchomiłem kroki prawne, to przestał rozmawiać, tylko kazał kontaktować się wyłącznie z jego prawnikami. Zresztą po pozwie już nie było o czym rozmawiać

- podsumowuje Jakub Strojny.

Od prokuratury do telewizji

Podobnie, jak w przypadku poprzednich historii, państwo Malwina Waszkiel-Pawlak i Mariusz Pawlak również dali się skusić ładnemu wyglądowi, dużej ofercie aut i jego profesjonalnej prezentacji. Na początku nic nie zwiastowało późniejszych problemów.

Wstawienie auta w komis przebiegło u nas bardzo szybko, umówiliśmy się telefonicznie, po czym pojechaliśmy zostawić auto. Pracownicy na miejscu przeprowadzili oględziny, jazdę próbną, po czym podpisaliśmy umowę - relacjonują klienci.

Klienci nadal czekają na swoje pieniądze
Pełnej sumy pieniędzy za sprzedane auto nie otrzymali do dziś. Samochód został sprzedany za 195 000 zł, państwo Pawlakowie otrzymali do dziś jedynie 45 000 zł. Klienci mają wyrok sądu o nakazie zapłaty, ale komis ogłosił upadłość firmy. Sprawę zgłosili do nie tylko do prokuratury, ale również do programu telewizyjnego, w którym opowiedzieli swoją historię. Pan Mariusz Pawlak zadzwonił do Karola S. po emisji programu w telewizji.

Mąż zadzwonił i zapytał grzecznie S., czy coś robimy z naszą sprawą. Na co pan S. mu odpowiedział “Ale ja nie mam o czym z panem rozmawiać”

- podsumowuje pani Malwina

Auto idealne dla trójmiejskiej businesswoman

Pani Agnieszka Kaczmarek zajmuje się wynajmem mieszkań i apartamentów w Trójmieście. Chcąc rozszerzyć działalność, pomyślała o zakupie nowego samochodu. Przeglądając w grudniu 2019 roku oferty w Internecie natrafiła na interesujący ją, bezwypadkowy model. Zadzwoniła do komisu w Ratajach, upewniając się, że auto jest dokładnie w takim stanie jak w ogłoszeniu, ponieważ miała jechać je kupić w Sylwestra, w dodatku pokonując jednego dnia kilkaset kilometrów.

Po przybyciu na miejsce okazało się, że auto nie było do końca zgodne z tym, co napisane było w ogłoszeniu: rocznik 2018 (a nie, jak w ogłoszeniu 2019), przebieg 4200 km (w ogłoszeniu napisane było 7800). Zapytałam żartobliwie, czy pan S. cofa liczniki, jednak zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku, pierwsza rejestracja w Polsce była w 2019, a przebieg celowo został wpisany większy ze względu na kwestie celne. Zaufałam i kupiłam auto – opowiada Agnieszka Kaczmarek.

Pierwsze problemy z autem

Niedługo później przyszła pandemia koronawirusa. Biznes pani Agnieszki, podobnie jak tysiące innych, stanął w miejscu. Dofinansowanie od państwa wystarczyło tylko na najpotrzebniejsze sprawy, ale była to nadal kropla w morzu potrzeb. Postanowiła sprzedać auto. Poprosiła o pomoc znajomego, który zajmuje się sprzedażą samochodów. Zanim pokazał go pierwszej potencjalnej klientce, zabrał samochód do myjni. Po wizycie okazało się, że nie działa klimatyzacja, co dla znającego się na autach mężczyzny wydało się przy tak małym przebiegu dziwne. Pani Agnieszka nie czekała długo i zadzwoniła do pana Karola S.

Opowiedziałam panu S. całą historię. Właściciel komisu zauważył, że skoro podczas pandemii auto stało nieużywane to może wężyki pękły przez zimno. Powiedziałam, że to sprawdzę, znajomy pojechał do serwisu klimatyzacji. Po niecałej godzinie pan S. zadzwonił do mnie ponownie i powiedział, że jeśli chcę sprzedać auto to oni mają na niego kupca. Ten telefon mnie zszokował - jak mogli mieć kupca, skoro auta nie było w ofercie?

- dziwi się pani Agnieszka.

Według Karola S. te modele są chodliwe i każdy o nie pyta. Zaproponował, żeby pani Agnieszka nie ruszała klimatyzacji, a on wyśle jeszcze tego samego dnia lawetę do Trójmiasta na koszt komisu. Pani Agnieszka jednak nie przystała na tę propozycję.

Sprawą zajął się rzeczoznawca

Oddałam auto w ręce rzeczoznawcy sądowego i okazało się, że auto było nie tyle po stłuczce, co po wypadku. Zadzwoniłam do pana S. i powiedziałam o wynikach pracy rzeczoznawcy. Ten początkowo nie negował i wciąż proponował, żebym oddała im auto i odzyskała pieniądze. Ja jednak sprawę przekazałam mojemu mecenasowi, który stwierdził, że to celowe wprowadzenie w błąd - komentuje pani Agnieszka.

Przez kolejne dwa dni pracownicy komisu dzwonili do pani Agnieszki, czy odda im auto na ich koszt, a oni znajdą na nie kupca. Niezadowolona klientka złożyła jednak już pismo przez mecenasa. Wtedy kontakt się urwał. Odzewem ze strony komisu było pismo ich mecenasa, żeby pani Agnieszka przestała pisać o nich złe opinie, bo wytoczą jej sprawę.

Sprzedali mi z pełną wiedzą samochód powypadkowy, biorąc za to pieniądze rynkowe. Ja auto sprzedałam za kwotę o 30 000 zł mniejszą niż kupiłam, a więc będę się domagała wyrównania rachunku

– zapowiada pani Agnieszka.

Potrzebne jest wnikliwe postępowanie

W zakresie zarzutów zawartych w tekście, szczególnie w kontekście opisów zdarzeń zaprezentowanych przez zawiadamiających nie można tracić z pola widzenia, że komis prowadzony przez mojego Mocodawcę niewątpliwie obsługiwał każdorocznie mnóstwo – setki, jeśli nie tysiące klientów - mówi obrońca Karola S., adw. Łukasz Izban. Przekłada się to więc na tysiące transakcji związanych z obrotem pojazdami. Transakcje wskazane w zarzutach z pisma to zaledwie niewielki ułamek tej liczby, zaś z pisma nie wynika jednoznacznie, jakiego czasokresu one dotyczą. Co do pozostałych transakcji, wedle mojej wiedzy nie zostały zgłoszone istotne zastrzeżenia. Trzeba więc zdawać sobie sprawę, że wyżej przytoczone przypadki są oderwanymi od siebie, trudniejszymi zagadnieniami, powstałymi na tle najpewniej dłuższego czasokresu. Z pewnością zostaną one szczegółowo wyjaśnione i zweryfikowane w toczącym się postępowaniu. Koniecznie trzeba przy tym podkreślić, że są to złożone stany faktyczne, nierzadko powiązane z bardziej skomplikowanymi kwestiami prawnymi. Dopiero więc wnikliwie przeprowadzone postępowanie pozwoli na ich pełne wyświetlenie i dokonanie trafnej oceny prawidłowości czynności podejmowanych przez mojego Mocodawcę

- podsumowuje mec. Izban.

Co dalej z Karolem S. i jego komisem?

Co dalej dzieje się z Karolem S. i jego komisem? W tej sprawie skontaktowaliśmy się z rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, prokuratorem Łukaszem Wawrzyniakiem.

W toku postępowania prokurator rejonowy przedstawił Dominice D. zarzut z art. 300 par 2 k.k. (utrudnianie zaspokajania wierzyciela - przyp. red.), a Karolowi S. z art. 286 par 1 k.k. (oszustwo - przyp. red.) (16 czynów) oraz z art. 300 par 2 k.k. (utrudnianie zaspokajania wierzyciela - przyp. red.) Wobec podejrzanej zastosowano dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Podejrzany jest tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.

- poinformował nas prokurator Wawrzyniak.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zamknięty komis samochodowy przy rondzie w Ratajach. Właściciel z zarzutami - Chodzież Nasze Miasto

Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto