Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia na Swojskiej w Pile. Prokuratura oskarżyła 23-letniego Huberta o zabójstwo

Agnieszka Świderska
Agnieszka Świderska
Rodzinny dramat rozegrał się w jednym z mieszkań na Zielonej Dolinie (zdjęcie ilustracyjne)
Rodzinny dramat rozegrał się w jednym z mieszkań na Zielonej Dolinie (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Archiwum naszemiasto
23-letni Hubert K. z Piły odpowie za zabójstwo swojej 22-letniej partnerki. Rodzinny dramat rozegrał się rok temu w mieszkaniu na Swojskiej. Hubert K. na początek procesu w poznańskim Sądzie Okręgowym poczeka w swojej celi w areszcie. Grozi mu nawet dożywocie.

Klaudia uśmiecha się niemal z każdego zdjęcia. Mimo wszystko. Ci, którzy wiedzą o przemocy domowej, najczęściej są ślepi, głusi i niemi. Języki rozwiązują się im dopiero kiedy To najgorsze już się wydarzyło. Teraz mówią, że Hubert bił Klaudię już wtedy kiedy była w ciąży z pierwszym dzieckiem.

Nie mieszkali jeszcze wtedy w Pile. Przeprowadzka, która miała tak wiele zmienić w ich życiu, tego najwyraźniej nie zmieniła. Razem z Hubertem byli dla siebie tą pierwszą, wielką miłością. Od trzech lat byli zaręczeni.

Już tuż w Pile urodziło im się drugie dziecko. Młodzi i szczęśliwi. Jak się okazało, tylko na pozór. Gdzieś w Hubercie musiało być jakieś pęknięcie. Jakieś złamanie, z którego brało się to wszystko. Alkohol tłumaczy bardzo dużo, ale nie wszystko.

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która prowadziła śledztwo w tej sprawie uznała, że tamtego dnia Hubert bił tak, jakby chciał zabić. I zabił. Było sobotnie popołudnie. To powinien być czas dla rodziny. Nie na zabijanie. Ich najmłodszy synek miał dopiero półtora miesiąca. Starszy trzy lata. Czy zrobił to na ich oczach? Dzieci były wtedy w mieszkaniu. Kiedy ją bił i kiedy umierała. Zginęła od serii ciosów. Zadanych brutalnie. Z dużą siłą.

- Mężczyzna wielokrotnie uderzył swoją partnerkę pięścią i otwartą dłonią. Kobieta kilkakrotnie upadała na podłogę uderzając głową o twarde podłoże oraz krawędź fotela. Sekcja zwłok wykazała rozległe obrażenia głowy, w tym krwiaki i obrzęk mózgu

- mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Hubert K. w chwili zatrzymania miał we krwi ponad dwa promile alkoholu. Musiał wytrzeźwieć, żeby usłyszeć zarzuty. Ten pierwszy, który usłyszał, to było spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem była śmierć 22-latki. Najmniej mógł dostać za to pięć lat więzienia, najwięcej - dożywocie. Poznańska prokuratura, która przejęła śledztwo w tej sprawie uznała jednak, że Hubert K. powinien odpowiadać jak morderca. Tak samo brzmi akt oskarżenia.

- Hubert K. jest oskarżony o to, że działając w zamiarze ewentualnym umyślnie spowodował śmierć swojej partnerki. Musiał sobie zdawać sprawę z tego, że zadawane ciosy mogą być śmiertelne. Nie tylko godził się z takim skutkiem jakim była śmierć ofiary. On działał z takim zamiarem

- mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak.

To właśnie odróżnia pobicie ze skutkiem śmiertelnym od morderstwa. Ten, kto bije, może zabić. Morderca bije po to, żeby zabić. Hubert nie przyznaje się do zarzutu zabójstwa Klaudii. Na początek procesu poczeka w areszcie. Grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego więzienia.

Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony, gdyż jego obrońca złożył zażalenie na przedłużenie aresztu. Nie zdarzył się jednak taki precedens, żeby oskarżony o zabójstwo odpowiadał z wolnej stopy.

Czasami linia między pobiciem ze skutkiem śmiertelnym a zabójstwem jest bardzo cienka. Tak było w przypadku śmierci 25-letniego Adriana Gryglewskiego w Pile w sierpniu 2010 roku. Oprawcy ścigali go przez pół miasta. Tak jakby urządzili sobie na niego polowanie. Po to, żeby dopaść i zabić.

Była ich czwórka: Daniel B., Damian P., Hubert Z. i Daniel B. To Damian P. miał go dopaść pierwszy: przewrócił i uderzył. Potem stał z boku patrząc jak Damian R. katuje 25-latka. Usiadł na nim, żeby łatwiej było bić, jak się okazało - łatwiej zabić. Adrian nie miał nawet szans się bronić. Nie miał nawet szans powstrzymać krwotoku z nosa i warg: udusił się własną krwią.

Nie jest wcale tak prosto zabić człowieka. To nie udawało się nawet gestapowcom ani ubekom, którzy potrafili bić bardzo długo i bardzo brutalnie. Oprawcy Adriana nie mieli całej nocy. Musieli bić jeszcze mocniej. Nikt nie wierzy już w to, że nie chcieli zabić. Ich koledzy mieli dobiec, kiedy oni już "kończyli". Nie przeszkodzili im. Adrian był już wtedy umierający. Kiedy konał, oni się śmiali. Kolega, który znalazł pobitego Adriana rozpoznał go tylko po czapeczce: twarz 25-latka była zmasakrowana.

Czy to było jeszcze pobicie, czy już zabójstwo? Ci, którzy go skatowali, zostali ostatecznie oskarżeni i skazani za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Damian P. usłyszał sześć lat pozbawienia wolności, Damian R. - na pięć i pół. Za nieudzielenie konającemu pomocy Hubert Z. i Daniel B. usłyszeli wyroki w zawieszeniu - rok i trzy miesiące na cztery lata. Dziś wszyscy są już na wolności.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto