Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żebractwo, śmietnik, UFO i awans! Tygodnik Pilski, 1994 rok

Redakcja
Pod koniec wakacji 1994 roku "Tygodnik Pilski" zwrócił uwagę na problem żebractwa w centrum miasta, zwłaszcza przy domu handlowym Merkury. Inną palącą kwestią były częste kradzieże tuż obok - na pilskim targowisku. Dramat w Wałczu: przy śmietniku znaleziono noworodka! Na szczęście, udało się go uchronić przed śmiercią. Z kolei w Nadarzycach wielu widziało najprawdziwsze UFO. Na pilskiej ziemi cudów nie było: faworyzowani żużlowcy Polonii Piła wjechali do ekstraklasy!

Nr 761, 21.08.1994 r.

Żebrak staje się coraz bardziej rozmowny, nieskrępowany. Przyznaje, że tak naprawdę, to biała laska nie jest mu bardzo potrzebna, chociaż z niej korzysta. Bo jest krótkowidzem, albo nie widzi na jedno oko… - Proszę nie myśleć, że zbieram na alkohol. W ogóle nie piję. Za pieniądze kupuję chleb, coś do smarowania i papierosy, bo jestem nałogowym palaczem. Nie zbieram na nic innego, tylko na życie. Posiedzę tutaj 1,5 godzinki i zaraz sobie idę. Muszę powiedzieć, że ludzie są dobrzy. Nikt się ze mnie nie wyśmiewa, nie pokazuje palcami. Dają mi różne rzeczy. Od Niemców dostałem niedawno marki. (…) Najważniejsze to żeby się ludziom nie narzucać i nie przeszkadzać. (Bożena Wolska)

Nr 762, 28.08.1994 r.

Trzeba przyznać, że już dawno w województwie nikt nie wydał tak spektakularnej decyzji jak Marek Duraj – Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Pile. Żeby nakazać zamknięcie głównej linii technologicznej takiemu potentatowi produkcji kawy w regionie, trzeba mieć sporo odwagi… (…) C. i M. Troczyńscy czują się osaczeni. Nie spodziewali się, że kilku zdesperowanych mieszkańców, postrzeganych dotąd za niegroźnych furiatów, doprowadzi do tak patowej sytuacji. (Ewa Auer)

Nr 764, 11.09.1994 r.

Miejskie targowisko w Pile od pewnego czasu stało się jednym z najniebezpieczniejszych miejsc w mieście. (…) - W stosunku do ubiegłego roku liczba przestępstw na terenie targowiska wzrosła niemal dwukrotnie. Ludzie najczęściej zgłaszają utratę portfeli i to nie tylko z tylnej kieszeni spodni, często znikają one z torebek, a nawet całe torebki – mówi Tadeusz Truty, Kierownik Referatu Dzielnicowego KRP w Pile. (…) Złodzieje grasują najczęściej w dni targowe, we wtorki, czwartki i soboty. Zdarzają się takie soboty, w których ograbionych jest 4-5 osób. (W.Ż)

Nr 764, 11.09.1994 r.

Już dawno w Pile nikt nie obchodził tak głośno i hucznie swego święta, jak w miniony weekend uczynili to pilscy lotnicy. Okazja do wielkiej fety była niezwykła – 7 września mija 50. rocznica powstania 2 Dywizji Lotnictwa Myśliwsko – Bombowego i 6 Pułku Myśliwsko – Bombowego, których od ponad 40 lat siedzibą jest Piła. (…) Z prawie godzinnym opóźnieniem wylądował gość honorowy, premier Waldemar Pawlak. Wraz z nim na pilskie lotnicze święto przybył dowódca Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju gen. dyw. Jerzy Gotowała. Trybuna honorowa wypełniła się po brzegi. (…) W niedzielę na lotnisku rozpoczął się wielki festyn. Tłumnie przybyli mieszkańcy miasta. Jak stwierdził jeden z prowadzących, było ich ok. 17 tysięcy. Podziwiano popisy lotników, strażaków i policji. Bzykały modele na uwięzi, nad miastem rozlegał się warkot samolotowych silników. Był nieco inny niż zazwyczaj – odświętny i jakby milszy dla ucha. (Ewa Auer)

Nr 765, 18.09.1994 r.

W niedzielę była ponura pogoda. Od rana lało, a tu taki ważny mecz… Tysiące sympatyków żużla w Pile wierzyło jednak, że wraz z rozpoczęciem zawodów aura się zmieni. Niebo zlitowało się nad żużlem, wysyłając w bój nawet słońce, żeby dobrze oświetliło zwycięstwo miejscowej Polonii… (…) Szampan lał się na trybunach i w parkingu. Zawodnicy i mechanicy rzucali się sobie w ramiona. (…) Działacze zewsząd zbierali gratulacje, kibice padali sobie w ramiona, a niestrudzony spiker Krzysztof Hołyński namawiał do skandowania hasła: ekstraklasa jest już nasza… I cały stadion szalał…

Nr 765, 18.09.1994 r.

W rodzinie Nosków dzień rozpoczyna się o godzinie 6 – czasem nawet o 5. Pierwsza wstaje matka. Przygotowuje śniadanie, aby nakarmić swoją gromadkę musi mieć 20 bułek, dwa duże bochenki chleba, 4 litry mleka… Później budzą się inni – ojciec rodziny i dzieci: Mirosław, Tomasz, Krystian, Elwira, Agnieszka, Piotr, Bartek, Kasia, Patrycja, Radek, Patryk. Wkrótce także na poddaszu zaczyna się ruch, tam jedno pomieszczenie zajmuje najstarsza z Nosków, 28-letnia Ewa Michałek, jej mąż i pięcioro dzieci. Drugie – Mariusz Nosek, jego żona i dwoje dzieci. Duża kamienica na wyrzyskim rynku należy chyba do najbardziej gwarnych obiektów w mieście. Ne ma w niej miejsca dla samotnika, który chciałby zatopić się w rozmyślaniach. Od parteru po poddasze słychać śmiech dzieci, muzykę, rozmowy dorosłych… Mieszkają tam 24 osoby! I nikt już chyba nie pamięta, że 42 lata temu budynek był najspokojniejszym miejscem pod słońcem. Należał do bezdzietnego, bogatego małżeństwa w średnim wieku. Małżonkowie nie mieli żadnych bliskich, więc zaopiekowali się 3-letnią Stefcią. Dziewczyna szybko dorosła, w wieku 18 lat wyszła za mąż. Urodziła jedno dziecko, drugie, trzecie… - Miałam czternaście porodów! Czasem śmiałam się z moją mamą, że los nakazał mi rodzić i za nią, i za siebie – wspomina Stefania Nosek. (Bożena Wolska)

Nr 767, 2.10.1994 r.

Noworodek kwilił. Leżał w kącie osiedlowego śmietnika zupełnie nagi. Na dworze było zimno, siąpił deszcz. Liczyła się każda minuta… Mieszkanka pobliskiego bloku akurat przyszła z wiaderkiem odpadków. Usłyszała płacz, zobaczyła dziecko. Mimo przerażenia, zachowała się przytomnie: okryła noworodka, zadzwoniła po pogotowie. (…) Lekarz ocenił, że noworodek leżał na śmietniku nie dłużej niż 10 minut. Nie miał odciętej pępowiny, nadal złączony był z łożyskiem. Dzięki temu właśnie przeżył, choć jego ciało uległo już znacznemu wychłodzeniu. (…) O porzuconym noworodku mówi się w Wałczu głośno. Formułowane przez mieszkańców opinie lokują się gdzieś pomiędzy współczuciem a potępieniem. I pewnie inaczej być nie może… (A. Forecka)

Nr 768, 9.10.1994 r.

Niedziela, 2 października, na pewno przejdzie do historii Kaczor. Tego dnia arcybiskup, metropolita gnieźnieński Henryk Muszyński dokonał uroczystego aktu wmurowania kamienia węgielnego w mury wznoszonego tu kościoła. (…) - Rzadko w dzisiejszych czasach widuje się taką ofiarność, jak tutaj – powiedział (…). Będąc w Kaczorach, ks. arcybiskup Henryk Muszyński poświęcił też niedawno oddane do użytku remizę strażacką i komisariat.

Nr 769, 16.10.1994 r.

Niezidentyfikowany obiekt latający pojawił się w nocy, w piątek – 7 października br. nad Nadarzycami, wsią położoną na północ od stolicy województwa. Po raz pierwszy UFO zauważone zostało tuż po godzinie 20.00, a dostrzegli je zarówno mieszkańcy wsi, jak i żołnierze stacjonujący na pobliskim poligonie lotniczym. W sumie – kilkadziesiąt osób. Z relacji świadków wynika, że obiekt ów miał około 100 metrów średnicy, wisiał nad Ziemią na wysokości około 300 metrów, a rozmieszczenie świateł na jego obrysie wskazywało na kulisty, elipsoidalny kształt. (Grażyna Gołaszewska)

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto