18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyktando miejskie w Pile: najlepszy był Stanisław Gajos

Agnieszka Kledzik
Dyktando miejskie w Pile
Dyktando miejskie w Pile AGK
Dyktando miejskie w Pile za nami. W sobotę w Regionalnym Centrum Kultury można było sprawdzić swoją znajomość ortografii. O tytuł mistrza rywalizowało 80 osób. Tekst dyktanda przygotował prof. Andrzej Markowski z Rady Języka Polskiego.

Drugie dyktando miejskie w Pile za nami. Mistrzem Ortografii Ziemi Pilskiej 2014 został Stanisław Gajos. Drugie miejsce zajęła Ariana Buszkiewicz, a na trzecim miejscu uplasowała się Katarzyna Polachowska.

Oni najlepiej poradzili sobie z dyktandem przygotowanym przez prof. Andrzeja Markowskiego z Rady Języka Polskiego.

>>> Zobacz też: Dyktando miejskie w Pile: tak pisaliśmy je w ubiegłym roku

W sobotę w Regionalnym Centrum Kultury o tytuł mistrza rywalizowało ponad 80 osób. Tym razem jednak zabrakło przedstawicieli władz miasta i powiatu. Nikt z samorządowców nie podjął się tego trudu, choć autor dyktanda przekonywał, że nie było ono trudne.

- Zawsze najwięcej problemów wśród uczestników budzi pisownia rozdzielna i łączna wyrazów oraz stosowanie małej i dużej litery - mówił prof. Andrzej Markowski, autor dyktanda.

Czy rzeczywiście dyktando miejskie w Pile, na podstawie prozy Gałczyńskiego nie było trudne? Przekonajcie się sami.

Panowie Sandwicz i Skoczwiski toczą spór o dwudziestopięciolecie

Sandwicz – No, tośmy dożyli dwudziestopięciolecia, panie niedowierzalski!
Skoczwiski – Hola, hola, na razie to ponaddwudziestoczteroletni okres wszak mija. Wprzód więc się zastanówmy, czyby na jubileusz cokolwiek bądź zsumować się dało, mościwy superoptymisto.
Sandwicz – Ejże, nie bądźże tak ekstraprecyzyjnym skrupulantem, spochmurniały ekshrabio! Raz-dwa przeminą te mało ważne tygodnie i jubileusz okaże się tuż-tuż.
Skoczwiski – Ale, klituś-bajduś! Czyż pan dopiero poniewczasie zrozumie, iż to jest pseudorocznica, boć przecie na skutek przeróżnych figli-migli przez ponad półrocze trwał niedookreślony stan, w którym prawodawstwo sankcjonowało idioctwa quasi-reguł eksustroju, a choć jasno określonych megareform spodziewać by się należało, to nasamprzód rozhasano się na obrzeżach legislacji, nie przerzynając ćwierćlegalnych, prawie mafijnych powiązań czupurnych i niedowarzonych donkiszotów-decydentów.
Sandwicz – Ach, toż to zaprawdę tylko poharatane koszałki-opałki, lęgnące się w pańskiej rozchełstanej wyobraźni, panie wiecznie niezadowolony mizantropie. Gdzież pan zoczył tych niby-donkiszotów? Czyżby miraże jednego pół reformatora, pół mistyka, swoistego politycznego majster-klepki brał pan na serio?
Skoczwiski – A jakżeżby inaczej być mogło! Przecież to on był wielkim guru sztuki popartowskiej i stąd chciał zyskać prestiż także w sferze polityki. Zresztą prawie, prawie mu się to udało.
Sandwicz – Niemniej w końcu uniknęliśmy niechybnej chryi i wyrzuciliśmy hochsztaplerów z przywództwa. I mamy niemałe sukcesy. Zatemby o tym podeliberować przystało, a nie wpadać w otchłań czarnowidztwa. Ha, widzę, żeś waćpan nieco skonfundowany!
Skoczwiski – Ze wszech miar się mylisz! To nie konfuzja, to kontemplacja na przemian z refleksją we mnie przepływa.
Sandwicz – I cóż to się wynurza z tych myślowych roztrząsań siedzącego tu vis-à-vis sczestwiałego, przyprószonego siwizną malkontenta? Czyżby odsądzał od czci i wiary twórców naszego dwudziestopięciolecia?
Skoczwiski – O, marzyłoby się panu, farbowany przechero, takie właśnie rozstrzygnięcie, nieprawdaż? By nie cześć i wiara, lecz hucpa i niewiara zdominowały następne lata!
Sandwicz – Oj, oj, nie bierzże pan tak dosłownie wyrażeń zanurzonych w sensy przenośne! Żonglowanie niemetaforycznym znaczeniem frazeologizmu nie przysparza splendoru, choć na pozór tak by się wydawało. I naprawdę kończmy już te mało spójne rozhowory, bo szwendając się tak po zakamarkach inwektyw i brodząc w słownej brei, dojdziemy do jakiegoś obrzydlistwa w dialogu, z którego ni w tę, ni we w tę stronę się już nie wygrzebiemy.
Skoczwiski – Jednakowoż ja ze swych pozycji nie czmychnę! Było nie najlepiej, a i nie lepiej będzie!
Sandwicz – A ja się do tego sądu nie dołożę i powiem: było nie najgorzej i będzie niezgorzej!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto