Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszmar pani Angeliki z Piły. Choroba odebrała jej córkę i radość z życia

Martin Nowak, Dominika Łoboda
Podobno każdy dostaje od losu tyle, ile może udźwignąć na swoich barkach. Barki pani Angeliki nie wytrzymują już jednak ciężaru, jaki na nią spadł. Najpierw zmagała się z chorobą córki, a teraz sama jest w opłakanym stanie. Z tego powodu, nie mogą żyć pod jednym dachem.

Jeszcze do niedawna były zdane wyłącznie na siebie - przykuta do łóżka matka (45 l.), która choruje na stwardnienie zanikowe boczne, i jej córka Ania, 17-latka, która cierpi na autyzm. Los sprawił, że muszą żyć oddzielnie. "Bo tak będzie najlepiej, bo nie ma innego wyjścia...". I to nic, że serce pęka i rozpada się na milion drobnych kawałków.

Tak było jeszcze jakby wczoraj

Angelika i Ania żyły w niewielkim mieszkaniu na strychu, cichym i ciemnym, bo koszty za energię elektryczną ciągle rosną, a leki - niestety - nie tanieją. Było biednie, ale miały siebie. Miały też problemy, które rozwiązywały tak jak potrafiły najlepiej, chociaż często były wobec nich bezradne. Zbyt słabe.

Dzień rozpoczyna Ania.

- Córka mnie budzi. Przygotowuje chleb, leki i herbatę, bo wie, że tabletek nie powinnam brać na pusty żołądek, a jest ich cała garść. Później sprząta kuwety i karmi koty. Kiedy skończy, to po godzinie ósmej jedzie na terapię psychologiczną przy Rydygiera, bo Ania choruje na autyzm, ma niedosłuch i problemy z osobowością -

mówi Angelika Kmieć.

Kiedy Ania jest na terapii, to pani Angelika - w towarzystwie kota Lucka - czeka na opiekunkę. To świetny kompan! Podobnie zresztą jak Tymek, który uwielbia spać w łóżku i nie odstępuje „swojej pani” na krok.
Opiekunka przychodzi około godziny jedenastej. To czas kiedy pani Angelika jest myta i zostaje przygotowane dla niej drugie śniadanie - najczęściej kanapki. Opiekunka coraz częściej narzeka na koty, twierdząc, że jest ich za dużo i najlepiej, gdyby trafiły do schroniska. To jeden z tych momentów w ciągu dnia, kiedy pani Angelice pęka serce. Z bezradności. Z powodu ograniczeń, jakie przyniosła choroba, i z troski o swoich najlepszych przyjaciół. Psa już musiała oddać; ta rozłąka była dla niej okrutnym przeżyciem.

- Nie chciałaby doświadczać tego ponownie -

mówi zalewając się łzami. I dodaje:

- Te koty są naszą jedyną radością - moją i Ani. Córka o nie dba. Są czyste i najedzone. Są zadbane, bo nie wychodzą z domu. To znajdki. Miały już wystarczająco dużo tragedii.

Kiedy opiekunka wychodzi, to pani Angelika znowu zostaje sama. Ale zaraz pojawia się Lucek i Tymek, a z parapetu obserwuje ją kotka Michalinka. Koteczka Posypka śpi na półce w szklanej komodzie, tuż przy stosach papierów - wypisów, konsultacji, recept, wniosków do Urzędu Miasta o zamianę mieszkania, na takie, które byłoby udogodnieniem dla osoby z niepełnosprawnościami, po to, aby pani Angelika mogła wyjść na dwór.

- O tym marzę najbardziej -

zwierza się w oczekiwaniu na kolejną panią, która tym razem pomoże jej przy ćwiczeniach.

W tym kilkugodzinnym wyczekiwaniu, ani na chwilę nie kładzie się do łóżka, bo sama nie da rady, więc siedzi i wpatruje się w wygaszony telewizor. Poza tym to nie była łatwa noc... Spała w jednej pozycji, ciało drętwiało, aby przewrócić się na bok, musiałaby obudzić Anię, a nie chciała przerywać jej snu…

Kiedy przychodzi „druga” pani, zaczynają się ćwiczenia, które trwają 35 minut i - jak twierdzi pani Angelika - na niewiele się zdają. Lekarz powiedział, że od października jest regres, a ona tak bardzo chciałaby wyjść z mieszkania, pokonać te niedorzeczne, strome schody, i udać się do ludzi.

- Gdyby nie to, że mam Anię, to w tych czterech ścianach, już dawno utraciłabym sens życia…

To życie nigdy nie było łatwe.

- Mój mąż zmarł osiem lat temu. Nagle. Nie chodziłam do pracy ze względu na Anię, bo wymagała mojej opieki i uwagi. Poświęciłam jej cały swój czas. Wyjazdy do lekarzy i poradni, do Warszawy, Poznania, Bydgoszczy… Nigdy nie narzekałam, bo Ania jest moim kochanym dzieckiem. Wyprowadziłam ją do takiego stanu, że jest prawie samodzielna. Nauczyła się wszystkiego.

Pani Angelika - odkąd tylko pamięta - zawsze cierpiała na łamliwość kości. Złamań zaczęło przybywać, gdy pojawiły się zawroty głowy.

- Traciłam równowagę, zaczęłam się przewracać -

wspomina.

Niestety, 2022 rok nie był dla niej dobry.

- Dopadł mnie niedowład rąk i nóg. Pamiętam dzień, jak byłam z Anią w Poradni, i jedna pani zauważyła, że opadł mi kącik ust. Zawiadomiła pogotowie. Później dowiedziałam się, że to był zawał mózgu. I wszystko runęło. Praktycznie zostałam przykuta do łóżka, z którego nie mogę wstać, nawet nie dojdę do toalety, muszę korzystać z pampersów.

Od niedawna, dzień pani Angeliki rozpoczyna się zupełnie inaczej. Ania już jej nie budzi, nie podaje śniadania, herbaty, ani leków… Bo Ani nie ma.

- Córka niebawem trafi do rodziny zastępczej. I zostanę zupełnie sama…

Czy znajdzie się jakaś pomoc?

Ania w tej chwili jest w jednym z pilskich ośrodków, a pani Angelika w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym przy Królewskiej w Pile. Musiała tam trafić, bo jej stan pogarsza się.

- Angelika prawdopodobnie nie będzie już chodzić. Potrzebuje całodobowej opieki, a na taką jej nie stać. Z tego powodu trafiła do szpitala, bo tam będzie miała codzienną rehabilitację -

mówiła jakiś czas temu pani Renata, przyjaciółka pani Angeliki, która na co dzień pracuje jako położna.

Kobiety poznały się dobrych kilka lat temu, bo obu na sercu leżał los bezdomnych kotów.

- Zajmowałyśmy się wolno żyjącymi kotami m.in. na Kolbego. Niestety, Angelika zachorowała i nie mogła się tam pojawiać. Wiadomość o jej chorobie zwaliła nas wszystkich z nóg, do teraz nie możemy się z tym pogodzić -

mówi pani Renata.

Według niej, pani Angelika żyje bardzo skromnie, praktycznie z tego co dostaje z MOPS-u. Jej życie przypomina koszmar.

- Ona bardzo chce wrócić do domu, ale nie stać jej na opłacenie opiekunki. Gdyby znalazł się ktoś, kto mógłby jej pomóc. Każda forma pomocy jest mile widziana i potrzebna -

apeluje przyjaciółka kobiety.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto