Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. Stanisław Ograbek, czyli pilanin w Indonezji

Tomasz Borysewicz
Ks. Stanisław Ograbek z Piły od 50 lat przebywa na misji w Indonezji. Pomógł wybudować kościół, teraz, choć ma 75 lat, pracuje przy budowie szpitala.

W swojej dawnej parafii pw. Świętej Rodziny w Pile ks. Stanisław Ograbek, misjonarz i werbista obchodził 50-lecie kapłaństwa i pracy w Indonezji. Zaraz po święceniach wyjechał na daleki wschód, ponieważ, jak sam przyznał, imponowała mu praca misyjna. Wcześniej w latach powojennych uczęszczał do szkoły powszechnej w Pile (dzisiejsza SP nr 1).

Ksiądz Ograbek z Piłą pożegnał się w 1952 roku. Chciał realizować swoje powołanie i marzenie - służenie ludziom z trzeciego świata. Wstąpił do zakonu werbistów, gdzie w 1963 roku przyjął święcenia.

Pewnego dnia u jego przełożonych zjawił się przedstawiciel episkopatu indonezyjskiego i powiedział: - Macie tyle kapłanów, wyślijcie ich do Indonezji. Nam ich brakuje.

- Na "eksport" księży nie zgadzały się jednak ówczesne władze. Przedstawiciel z Indonezji nie dawał za wygraną. I w końcu załatwił w partii możliwość wyjazdu na misję - mówi ks. Ograbek. Jego nazwisko otwierało listę chętnych do tego wyjazdu.

Indonezja, to kraj, który podobnie jak jego odwrócona o 180 stopni w porównaniu do polskiej flaga, także jest zupełnie inny niż nasza ojczyzna. Jego powierzchnia jest niemal 6 razy większa od kraju nad Wisłą. Żyje tam też 6 razy więcej ludności niż w Polsce. W dodatku Indonezja położona jest na tysiącach wysp. Jest tam duże zróżnicowanie etniczne, i przede wszystkim, inna kultura.

Gdy ks. Stanisław przyleciał do Indonezji zaskoczyła go serdeczność bijąca od mieszkających tam ludzi. Nie tylko katolików.

- Wyszliśmy z samolotu, a tam wiwatowali na naszą cześć - opowiada. - Wszyscy byli grzeczni i się uśmiechali. To jest zresztą typowe dla Azjatów - dodaje.

>>> Zobacz też: Poczta w Pile: ks. Popiełuszko na zdjęciach

Mimo to na początku nie obyło się bez trudności.

- Wtedy między nimi były bójki. Była też silna grupa partii komunistycznej, która po kilku tygodniach wywołała zamieszki rewolucyjne. Zaczęła się bardzo krwawa rzeź, kilkaset tysięcy głów spadło. To były dantejskie sceny. Do tego dochodzą jeszcze fundamentaliści islamscy - wymienia problemy ks. Ograbek.

Chrześcijanie na indonezyjskich wyspach stanowią mniejszość. Podobno katolików jest tam tylko 3 procent.

- Władze podają zaniżoną liczbę, żeby nie drażnić muzułmanów - tłumaczy misjonarz. 80 procent mieszkańców tego kraju wyznaje bowiem islam.

Ksiądz Stanisław Ograbek został skierowany na wyspę Flores. Pracował w dżungli. Miał bardzo rozległą parafię. Jego środkiem lokomocji był koń. Dużym wyzwaniem był język. Oficjalnym w Indonezji jest Bahasa Indonesia.

- Kiedy po kilku latach byłem w Polsce i odprawiałem mszę, to jeden z moich kolegów zapomniał jak mówi się po polsku na kadzidło. Użył indonezyjskiego słowa. Niefortunnie, bo kadzidło w Indonezji to … "dupa". Ministranci kulali się ze śmiechu - wspomina.

Duchowny zauważa, że katolicy żyjący w Indonezji głębiej przeżywają swoją wiarę.
- Tam jest triumfalizm. Jacy są tacy są, ale są dumni z wiary katolickiej - mówi ks. Stanisław. - Każdy ma za ambicje, żeby mieć swój własny kościół. Do tego stopnia, że jak byłem na pierwszej parafii i przyszli do mnie z prośbą budowy kościoła, to ja zaproponowałem, że może zaczniemy od domów, bo to wszystko na palach, pokryte słomą. Oni stawiali jednak na swoim i mówili: "Nie, my chcemy mieć kościół." - wspomina upór swych parafian.

Gdy świątynia już powstała, wierni zaczęli wycinać wokół niej wszystkie drzewa. Kiedy ksiądz Ograbek zapytał dlaczego to robią. Odpowiedzieli, że "nasi sąsiedzi muszą widzieć, że my mamy kościół".

Tak jak z parafianami, tak i z władzami misjonarz miał dobre stosunki. Nawet wtedy, gdy na kolejnej jego placówce na Bornego gubernatorem był radykalny muzułmanin.

- Raz miałem towarzyszyć gubernatorowi w jego podróży wokół prowincji - wspomina Ograbek.

Na jednym z przystanków, oprócz zaproszenia do meczetu, został też poproszony o … wygłoszenia kazania. Gdy wspominał, jak kilka wieków temu polski król walczył ze Szwedami i najął muzułmanów do pomocy, a później dał im wolność do religii, ci słuchali go z otwartymi buziami. Kończąc swoje wystąpienie na słowach: "Chciałbym, żeby tutaj w Indonezji była identyczna współpraca jak w Polsce" zaskarbił sobie przychylność i gubernatora i mahometan.

Dobre stosunki przydają się, gdy zaczyna się w Indonezji budować szpital.

- Państwowy szpital był w marnym stanie - opisuje sytuację misjonarz. Szpital, którego budowy z polecenia biskupa, podjął się ks. Ograbek, powstaje już od ponad 10 lat. - Ostatnio skończyliśmy budowlę gmachu. Teraz zostało wyposażenie i instalacje. Te wszystkie druty elektryczne w szpitalach są prawie tak drogie jak podstawowe przyrządy medyczne - mówi o postępach prac.

Dlaczego szpital musi być katolicki, a nie państwowy? Ponieważ Indonezyjczycy, przyzwyczaili się że placówki medyczne czy szkolne prowadzone przez katolików są w wysokim standardzie. W końcu dzieło życia pilanina, ks. Stanisława Ograbka nie może być byle jakie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto