Poznański sąd przesłuchał ostatniego świadka w procesie oskarżonych o zamordowanie leśniczego i jego żony oraz podpalenie leśniczówki. Był nim strażak z OSP Kaczory, który kierował akcją gaśniczą w lesie koło Piły.
Zabójcy spalili tam samochód żony leśniczego, którym uciekli z Dobrzycy.
Obrońcy Rafała S. i Michała K. próbowali jeszcze przekonać sąd do powołania nowego zespołu biegłych psychiatrów. Bezskutecznie. Jak stwierdził sędzia Paweł Spaleniak, nie uzasadnili przekonywająco swoich wniosków. Przypomniał, że celem opinii sądowo-psychiatrycznej nie jest badanie całokształtu zdrowia psychicznego oskarżonych, a jedynie okoliczności, na ile byli poczytalni w chwili popełnienia zarzucanych im czynów.
>>> Zobacz też: Morderstwo w Dobrzycy: dlaczego zginęli leśnicy?
Na sali rozpraw zabrakło jednego z trzech oskarżycieli posiłkowych, Huberta K., starszego syna państwa K. Jeszcze nie tak dawno, 1 lutego prosił sąd o wyrażenie zgody na ujawnienie danych i wizerunku oskarżonych.
- Brutalny napad, którego są sprawcami, spotkał się z szerokim zainteresowaniem opinii publicznej - co jest zrozumiałe, gdyż zarówno mój świętej pamięci Ojciec jak i jak i świętej pamięci Matka byli osobami powszechnie znanymi oraz szanowanymi przez lokalną społeczność - mówił Hubert K. - Nasuwa się pytanie: czy ktoś w najwyższym stopniu pogardzający prawem innych obywateli, prawem do życia, może liczyć na jakieś szczególnie przywileje? Nie mam wątpliwości, że w przypadku tej sprawy ważniejsze jest poinformowanie społeczeństwa o sprawcach niż dbanie o ich dobre samopoczucie spowodowane komfortową sytuacją anonimowości...
Sąd wówczas nie zgodził się tego uczynić przed zakończeniem postępowania. Hubert K., organista farny z Wągrowca, nie doczeka tej chwili - zmarł pod koniec lutego.
W rozprawach uczestniczą jego siostra Marta i brat Bartosz, który 21 marca 2012 roku po powrocie z pracy zauważył dym unoszący się nad leśniczówką Płociczno, w której mieszkali jego rodzice. Strażacy znaleźli w zgliszczach dwa spalone ciała: 56-letniej nauczycielki Aleksandry K. i 57-letniego Zdzisława K, Małżonkowie zostali zamordowani nożem.
Oskarżeni: 30-letni Michał K. z Wałcza i 36-Rafał S. z Piły zostali zatrzymani kilka dni po pożarze. Złotowska prokuratura oskarżyła ich o podwójne zabójstwo połączone z kradzieżą trzech sztuk broni myśliwskiej z amunicją oraz 200 euro i 100 dolarów, spalenie leśniczówki oraz zniszczenie mienia mieszkańców i samochodu pani K. Według śledczych, zabili, bo potrzebowali pieniędzy i zaplanowali okraść jakiś dom.
Rafał S. nigdy się nie przyznał i - jak dotąd, nie chce niczego wyjaśniać. Drugi oskarżony, Michał K., który po zatrzymaniu przyznawał się do bicia pięściami starszej kobiety, a potem także do jednego ciosu nożem zadanego mężczyźnie, teraz mówi: - Byłem na miejscu zdarzenia, ale nie miałem w ręku noża...
Wyparł się wszystkiego, do czego wcześniej się przyznał i oświadczył: - Nie będę nic więcej wyjaśniać, bo to mnie denerwuje.
Podczas ostatniej rozprawy obaj oskarżeni milczeli. Kolejną sąd wyznaczył na 20 czerwca. Zamierza wówczas przesłuchać ostatnią biegłą.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?